„Jedna wielka korekta do podręcznika”. O magazynie „Mówią Wieki” w Olsztynie
Pierwsza część prezentacji najbardziej znanego polskiego magazynu historycznego poświęcona została dziejom wydawanych od przeszło pół wieku „Mówią Wieki”. Redaktor Krawczyk opowiadał o niej już kilka miesięcy temu w wywiadzie opublikowanym na naszych stronach. Magazyn powstał na fali odwilży popaździernikowej w 1958 roku i pomimo kilkukrotnych prób ze strony władz, nigdy nie stał się narzędziem politycznej propagandy. Jarosław Krawczyk podkreślił, że wprawdzie sporo mówi o ówczesnym wpływie polityki na czasopismo, ale w rzeczywistości nie był on tak duży, jak w innych czasopismach. Redaktorzy byli na tyle inteligentni, że interwencji cenzury było niewiele. Poza tym wtedy za mało płaciliśmy, by wątek polityczny mógł mieć znaczenie. Dzisiaj dla odmiany płacimy już całkiem nieźle – skwitował. Główny kryzys magazynu nadszedł pod koniec lat 60. Wprawdzie czasopismo wyraźnie obniżyło wówczas loty, ale nie była to całkowita katastrofa – zaznaczył redaktor naczelny. Ciekawa jest kwestia nakładu czasopisma. Dzisiaj „Mówią Wieki” trafiają do sprzedaży w kilkunastu tysiącach egzemplarzy. Maksymalny nakład miały momentami w latach 60., gdy sięgał on nawet 70 tysięcy. Nie doszło natomiast do realizacji planów generała Jaruzelskiego, który w latach 80. pragnął przekształcić „Mówią Wieki” w tubę propagandową i podnieść nakład do 100 000 egzemplarzy.
W mocnych słowach Krawczyk odniósł się do dawnej szaty graficznej magazynu, konfrontując ją z obecną: Za PRL-u szata graficzna była ohydna i siermiężna. Odchodząc od kwestii historycznych redaktor podjął temat funkcji i grupy czytelniczej czasopisma. To nie pismo mające generować dyskusje, ale raczej pismo edukacyjne. Jedna wielka korekta do podręcznika – wyjaśnił. Dodał też, że „Mówią Wieki” są pismem dla chłopców, a nie dziewczynek. Wśród zebranych brakowało pań, z sali nie padły więc żadne głosy protestu. Mimochodem redaktor wspomniał również o... strukturze właścicielskiej „Mówią Wieki”, która musi się zmienić. Jak się okazało, miał na myśli możliwe konsekwencje prywatyzacji Bellony, obecnego wydawcy „Mówią Wieki”.
Na koniec wspomniano jeszcze o inicjatywach edukacyjnych magazynu – między innymi o międzynarodowych warsztatach dla uczniów. Zdaniem Krawczyka najlepiej wypadły warsztaty z Rosjanami, którzy potrafią z nami rozmawiać na równej stopie, bez kompleksów. Za porażkę redakcja magazynu uznała natomiast warsztaty z Białorusinami. Siedzieli sami, śpiewali swoje dumki, mieli pretensje nawet do tego, że zakwaterowaliśmy ich w pałacu Radziwiłłów – skwitował Krawczyk.