Jarosław Wojtczak – „Fallen Timbers 1794” – recenzja i ocena
Jarosław Wojtczak – „Fallen Timbers 1794” – recenzja i ocena
Co może jest zaskakujące, nie jest to nowa pozycja w polskim języku na ten temat. Monografię o amerykańskim wyrąbywaniu drogi na zachód kilka lat temu napisał Rafał Czarniecki („Wojna Małego Żółwia 1786–1795. Masakra w lasach Ohio”), po krótce o tym konflikcie wspominał przed laty Robert Kłosowicz a HaBeku „Nowy Orlean 1815”. Więc co nowego wnosi książka Wojtczaka?
Styl pisania autora ma wiele zalet. Abstrahuję tu od jasnego i zrozumiałego języka na poziomie, tworzącego wartką opowieść i przypominającego pasjonujący reportaż. Opowieść Wojtczaka zazwyczaj zaczyna się od źródła. Innymi słowy pierwsza część książki przedstawia początki zainteresowania ziemiami nad rzeką Ohio przez brytyjskich jeszcze kolonistów, a także problemy, jakie pojawiły się po zakończeniu Wojny z Francuzami i Indianami.
Innymi słowy historia zaczyna się mniej więcej tam, gdzie kończy się inny HaBek Wojtczaka, czyli „Quebec 1759”. Przedstawia, niczym w reportażu z miejsca wydarzeń wszelkie wydarzenia w dolinie rzeki Ohio. W tym też ujęte są działania brytyjskiej Korony (która wbrew pozorom wcale nie była zachwycona ekspansją swoich kolonii na zachód) jej próby pogodzenia interesów poddanych i relacji z indiańskimi plemionami (które wsparły ją w walce z Francuzami oraz pokazały swoją siłę podczas tzw. Powstania Pontiaka).
Wojtczak punktuje z jednej strony niekonsekwencję rządu londyńskiego, a z drugiej jego brak kontroli nad kolonistami, co prowadziło do kolejnych konfliktów i zadrażnień. Dodajmy do tego wciąż obecne (mimo przegranej wojny) wpływy francuskie (choć o wiele słabsze) – no to mamy przepis na przysłowiowy gordyjski węzeł. Wojna o Niepodległość Ameryki tylko zadrażniła sytuację. Indianie wspierali Koronę, ewentualnie zachowywali życzliwą neutralność. Z kolei Amerykanie, na tyle na ile mogli prowadzili przeciwko plemionom kampanie i wypady, z różnym zresztą skutkiem.
Wojtczak jasno przedstawia, że sytuacja w rejonie Ohio po 1783 roku (pokój paryski oraz uznanie przez Wielką Brytanie amerykańskiej niepodległości) to element szerszej polityki Londynu. Brytyjczycy niby zobowiązali się do ewakuacji swoich fortów i posterunków, ale nie czynili tego zbyt pospiesznie, wciąż wspierając i mamiąc Indian obietnicą pomocy. Ci ostatni stali się w gruncie rzeczy pionkami, zaś ich ziemie szachownicą w rozgrywce między Filadelfią (ówczesna stolica Stanów Zjednoczonych) a Londynem.
Władze tej pierwszej chcieli wznowić ekspansję na zachód, Brytyjczycy chcieli w sumie temu zapobiec, a może nawet rozbić młodą republikę na kilka mniejszych państewek – o czym autor wprost wspomina (m.in. chodzi o kontrowersyjne działania płk. Jamesa Wilkinsona). Innymi słowy – wielka polityka wciąż wdzierała się do wiosek i osad indiańskich. Co ciekawe, Jerzy Waszyngton miał nawet chęć rozwiązać polubownie sprawę z Indianami (czy jak to się teraz poprawnie mówi – z Pierwszymi Ludami Ameryki), jednak naciski Kongresu oraz upór Indian uniemożliwiały mu to.
Oprócz wielkiej polityki w „Fallen Timbers 1794” mamy również to, co seria o bataliach mieć powinna – opis działań wojennych. Pierwsze dwie nieudane amerykańskie kampanie są opisane dobrze i w miarę szczegółowo. Wyprawy Josiaha Harmara i Arthura St. Claira były katastrofalne – co zresztą widzimy w opisach. Z kolei ostateczna kampania „Szalonego Antka” czyli gen. Anthony’ego Wayne’a to już majstersztyk planowania i przeprowadzenia. Autor opisuje, w jaki sposób republikański rząd, ideologicznie niechętny stałej armii, tworzył od podstaw w miarę profesjonalne siły zbrojne, zorganizowane w nowoczesny sposób, elastyczne w dowodzeniu i prowadzeniu w każdych warunkach. A walka w puszczach dawała mnóstwo takich wyzwań.
Sama bitwa – jak na jej trwanie i, nie ukrywajmy, symboliczne ofiary (w stosunku do wysiłków obu stron) jest w moim odczuciu opisana wystarczająco wyczerpująco. Wojtczak swoim opisem mimowolnie oddaje hołd kunsztowi Wayne’a, który do maksimum wykorzystał posiadany potencjał. Indianie wypadają w tym opisie również dobrze – choć nie ponieśli druzgocącej klęski, ich opór został ostatecznie złamany. Ale chyba bardziej z powodu opuszczenia ich przez Brytyjczyków, niż z powodu popełnionych błędów. To również jest wyartykułowane.
„Fallen Timbers 1794” to również opis ginącego świata tzw. Indian leśnych. Widać wyraźnie, że autor stara się do maksimum wykorzystać istniejące materiały, aby nie łamiąc wymogów serii, przedstawić ją czytelnikowi. Jest to z pewnością interesujący obraz. Tym bardziej, że widać w nim przenikanie się dwóch społeczności – osadników pochodzenia europejskiego oraz rdzennych mieszkańców.
Książka jest z pewnością dobrym punktem wyjścia do zainteresowania się – jak to ujął Wojtczak – „ostatnią bitwą”, czy raczej etapem Wojny o Niepodległość. Złamanie oporu mieszkańców Doliny Ohio otworzyło Amerykanom drogę na zachód. Ale pozycja to punkt wyjścia – ten długi i skomplikowany konflikt został jednak przedstawiony w zbytnim „telegraficznym skrócie” i opiera się mimo wszystko głównie na innych opracowaniach. Nie zmienia to faktu, że jest to dobra pozycja w serii Historycznych Bitew.