Jarosław Wojtczak – „Culloden Moor 1746” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-08-26, 17:00
wolna licencja
W historii brytyjskiej wrzosowiska Culloden zajmują dość istotne miejsce. Na nich stoczono ostatnią bitwę na brytyjskiej ziemi oraz ostatnie starcie między Szkotami i Anglikami. Bój ten zakończył nie tylko kilkusetletnie walki między mieszkańcami Brytanii, ale i historię panowania na szkockiej Wyżynie celtyckich klanów góralskich, które 16 IV 1746 r. po raz ostatni przy akompaniamencie dudziarzy wykonały swój popisowy numer – _The Higland Charge_...
reklama
Jarosław Wojtczak
„Culloden Moor 1746”
Wydawca:
Bellona
Okładka:
miękka
Liczba stron:
278
Format:
125x195 mm
ISBN:
978-83-111-23-243

Polaków ta bitwa powinna nieco bardziej zainteresować. Nie dlatego, że praktycznie położyła kres tzw. Sprawie Stuartów, która od 60 lat mniej lub bardziej zajmowała decydentów politycznych Europy. Nie dlatego, że położyła kres także separatystycznym nastrojom szkockim po unii 1707 r. Ale dlatego, że ukochany przez górali „Piękny Książę Karolek”, za którego ginęli tysiącami, był wnukiem Jakuba Ludwika Sobieskiego i przez to prawnukiem ostatniego wielkiego wojownika na tronie Rzeczypospolitej szlacheckiej, Jana III Sobieskiego.

Culloden Moor 1746 Jarosława Wojtczaka jest kontynuacją swoistego wyspiarskiego tryptyku tego autora w ramach serii „Historycznych Bitew”, zaczętego przez Naseby 1645 (2000 r.) i kontynuowanego przez Boyne 1690 (2008 r.). Recenzowana pozycja spina całą opowieść o kłopotach szkockich Stuartów na angielskim tronie.

Pierwsza część dotyczy angielskiej wojny domowej (1642–1649) zakończonej egzekucją Karola I, druga „Chwalebnej Rewolucji” 1688 r. oraz wojny w Irlandii (1689–1691). W ostatniej autor postanowił zapoznać czytelników z ruchem jakobickim i jego głównym celem – restytucją Stuartów na tron brytyjski. Niestety, w przeciwieństwie do innych jego projektów, ten nie wyszedł najlepiej.

Sprawa Stuartów zajmowała mniej lub bardziej (częściej jednak mniej) politykę dworów europejskich XVIII wieku przez blisko 60 lat. Nie da się tej skomplikowanej kwestii opisać wystarczająco dokładnie w ramach popularno-naukowej pozycji. Wojtczak podjął się tego zadania i niezbyt temu podołał, co zaszkodziło całej książce. Bitwa pod Culloden to znakomita okazja do wprowadzenia polskiego czytelnika w barwny świat szkockich górali, osławionych Highlanders. Ku memu rozczarowaniu wciąż więcej jednak można dowiedzieć się na ten temat ze starej, już 40-letniej pozycji Stanisława Grzybowskiego o jakże sugestywnym tytule Pretendenci i górale. Z dziejów unii szkocko-angielskiej.

W moim odczuciu autor powinien poświęcić swoje wysiłki na opis jednego powstania jakobickiego w Szkocji, a nie dwóch, jak to zrobił. Rebelia 1715 r. jest również ciekawym tematem, zwłaszcza jeśli chodzi o zmarnowaną okazję na zwycięstwo jakobitów w bitwie pod Sheriffmuir. Przedstawienie w telegraficznym skrócie tych wydarzeń odbywa się ze szkodą dla nich. Podobnie rzecz się ma ze słynną rebelią 1745 r. Wojtczak opisuje ją w trybie iście przyspieszonym, dodatkowo nie próbując pokusić się o własną interpretację wydarzeń.

Jeśli chodzi o wyprawę księcia Karola Edwarda do Szkocji, to historycy brytyjscy mają o niej dość jednoznaczne zdanie – awantura bez jakichkolwiek szans na sukces. Dodatkowo Młodszy Pretendent miał nieznośną cechę niesłuchania rad swego wspaniałego dowódcy, gen. George’a Murraya. Choć i piszący tę recenzję jest jedynie historykiem gabinetowym, wojnę widział na własne oczy w serialu „Czterej pancerni i pies”, a swoje umiejętności stratega rozwijał dzięki Fields of Glory, Panzer General w wielu odmianach czy znakomitej serii Total War, jednak pozwoli sobie nie zgodzić się z przedstawicielami brytyjskiej historiografii.

To prawda, że wyprawa prawnuka Jana III miała wszelkie cechy awanturnictwa bez szans, a on sam nie miał umiejętności i doświadczenia w tego rodzaju ekspedycjach. To prawda, że katolicki pretendent do brytyjskiego tronu, wspierany przez Francuzów, nie miał szans na sukces. Jednak zebrał wokół siebie kilka tysięcy bitnych górali i Szkotów z Nizin, po czym przemaszerował od Szkockiej Wyżyny do Derby w Anglii i jeszcze zawrócił. Fakt, gen. Murray planował te wszystkie operacje i czuwał nad ich wykonaniem, ale bez bitnych i pełnych zapału żołnierzy żaden, nawet najbardziej genialny plan, nie zostanie zrealizowany. A zapał żołnierzy zapewniał właśnie „Piękny Książę Karolek” swoim bezpośrednim i naturalnym zachowaniem i umiejętnością zjednywania sobie serc górali – prostych, nieomal dzikich ludzi.

reklama

Ów słynny czarny dzień jakobickiej sprawy nastąpił w grudniu 1745 r., kiedy dowództwo jakobickie wbrew zdaniu swego księcia postanowiło się wycofać, pomimo faktu, że na drodze do Londynu nie stał ani jeden ciura, nie mówiąc już o armii brytyjskiej. Jednak dowódcy szkoccy postanowili zaufać hanowerskiemu agentowi Dudleyowi Bradstreetowi, który rozbudził drzemiące od wieków w szkockiej świadomości lęki – że inwazja na Anglię zakończy się ogromną klęską (szczególnie działał przykład Flodden Field z 1513 r., gdzie padł praktycznie co najmniej jeden członek każdej rodziny szlacheckiej). Był to największy błąd powstańców – kosztujący ich sukces. Nawet Jerzy V prawie 200 lat później w rozmowie z Johnem Stewartem-Murray, ósmym księciem Atholl, stwierdził, że gdyby 6 XII 1745 r. Karol Stuart pomaszerował na Londyn, kto inny w roli monarchy rozmawiałby teraz z księciem.

Najprawdopodobniej monarcha miał rację. Ruch jakobitów na Londyn z pewnością nie wzbudziłby odruchów obronnych dynastii hanowerskiej wśród londyńczyków. Kiedy armia jakobicka rozpoczęła 6 XII odwrót, w Londynie trwał w najlepsze „czarny piątek” – czyli klasyczna panika bankowa. Część polityków rozważała, czy już opowiedzieć się po stronie Młodszego Pretendenta, czy poczekać, a zwolennicy Hanowerczyków zaczęli zastanawiać się nad miejscem emigracji. O tym, jak duża panika szerzyła się w stolicy, niech świadczą plotki czy to o barkach na kotwicowisku w Tower, gdzie król Jerzy II miał pospiesznie ładować swój dobytek, czy to o damach z towarzystwa, wysyłających przyjazne listy do jakobickich arystokratek mieszkających na kontynencie. W tych dniach naprawdę ważył się los dynastii hanowerskiej i nawet wejście do Londynu oddziałów odzianych w kilty i pledy oraz przygrywających do marszu na dudach nie osłabiłoby magicznego uroku księcia nie na darmo zwanego „Pięknym Księciem Karolkiem”.

Autor niestety nie odchodzi od pewnego szablonu, na całe powstanie patrzy przez pryzmat nieprzemyślanego uporu księcia Karola spod Culloden (gdzie Młody Pretendent powinien rzeczywiście słuchać lorda Murraya). A szkoda, bo zwykle jego prace odznaczały się pewną nieszablonowością przemyśleń i przede wszystkim żywym językiem. Culloden Moor 1746 niestety nie spełnia tych oczekiwań. Można odnieść wrażenie, że nie zamierza dyskutować z brytyjską historiografią, powtarzając za nią nawet niesprawdzone do końca plotki o romansach ojca księcia Karola, Jakuba Franciszka Stuarta. A kłopoty małżeńskie Stuarta i Marii Klementyny Sobieskiej wynikały raczej z (delikatnie rzecz ujmując) niezrozumiale ogromnej pobożności młodej Sobieskiej i jej lekko dziecinnego charakteru.

Odnośnie kwestii źródeł i opracowań, to nawet jak na Historyczną Bitwę, literatura (a zwłaszcza materiał źródłowy) jest skromna. Z opracowań odczuwałem brak pracy Culloden Johna Prebble’a. Jest to co prawda praca już 50-letnia, jednak wciąż wyróżniająca się nie tylko językiem, ale również całkiem niezłą (jak na gatunek tej w sumie popularno-naukowej pozycji) bibliografią. Pewnie kolekcjonerom HaBeków mimo wszystko te wady nie przeszkodzą. Dla osób chcących się czegoś dowiedzieć o Sprawie Stuartów Culloden Moor 1746 z pewnością jest dobrym początkiem zdobywania wiedzy na ten temat. Zaś piszący te słowa, będący jednocześnie fanem pisarstwa Jarosława Wojtczaka, nie potrafi się jednak pogodzić z faktem, że akurat ta pozycja nie do końca udała się autorowi.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone