Jaroslav Hašek - „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej” – recenzja i ocena
„Tłumacz trudzi się, by nie uronić nic z oryginału, aby przekład był jak oryginał, z tą jedyną różnicą, że po polsku. Tego celu ani na chwilę nie można tracić z oczu, choć z góry wiadomo, że na dobrą sprawę jest nieosiągalny. A nieosiągalny, ponieważ kultura czeska co innego, polska co innego, kontekst czeski lat dwudziestych XX wieku nie przystaje do Polski początku XXI wieku. Języki niby podobne, ale trochę odmienne. Realiów jednej kultury nie da się bez reszty przełożyć na realia innej kultury” - tak Antoni Kroh pisze sam o swoim zadaniu.
Polska literatura znała dotąd dwa przekłady popularnej książki Haška. Pierwszym Polakiem, który zakochał się w Szwejku był jego pierwszy tłumacz Paweł Hulka-Laskowski. „Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej” po polsku wydał Melchior Wańkowicz w 1929 roku. Po raz drugi tego zadania podjął się Józef Waczków próbując oddać stylistykę języka mówionego „Szwejka”, których nie odnotował Hulka-Laskowski. Bierze się to z nieprzystosowalnego do języka polskiego podziału czeszczyzny na język używany na co dzień (obecná čeština) i literacki (spisovná čeština).
„Szwejk” w tłumaczeniu Waczkowa nosił tytuł „Dole i niedole dzielnego żołnierza Szwejka podczas wojny światowej”, a ukazał się w roku 1991. Nie przebił popularności tłumaczenia Hulki-Laskowskiego. Kroh jako tytuł „Szwejka” proponuje „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej”. Dlaczego? „Losy” - bo tak jest w czeskim oryginale, „żołnierza” a nie „wojaka” - po polsku wojak ma zabarwienie ironiczne, „czasu wojny światowej” a nie „na wojnie światowej” - wszak Szwejk nie bierze bezpośredniego udziału w wojnie, a akcja powieści rozgrywa się na tyłach.
To nie Hrabal, a nawet i nie Kundera, ale właśnie Hašek należy do najbardziej znanych eksportowych autorów czeskiej literatury. Jego książka umacnia stereotyp Czecha jako tchórzą. Lucie Kněžourková - młoda krytyczka literacka, czeska tłumaczka literatury polskiej oraz redaktorka popularnego serwisu www.polonistika.cz - przekonuje, że Czesi dobrze zdają sobie sprawę z faktu, że Szwejkami nazywa ich połowa Europy. - Z tym jest znów związany nasz stosunek do własnej historii – kompleks braku czynu. O tych, którzy się bronili (i nie było ich mało) się zapomina - dodaje.
Tak jak w środowisku bohemistów od jakiegoś czasu dyskutowano o potrzebie nowego tłumaczenia „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, tak samo ciągle poszukuje się nowych interpretacji tego niedokończonego działa czeskiej literatury. Bywają i takie – „Szwejk” staje się krytyką życia korporacyjnego.
Książka ukazała się w serii „50 na 50. 50 książek na 50-lecie Znaku”, w ramach której krakowskie wydawnictwo przypomina „książki dobrze znane, jak i niesłusznie zapomniane”. Czy „żołnierz Szwejk” przebije popularnością „wojaka Szwejka”? Miał już na to rok i tę bitwę przegrał. Zresztą nie chcę wierzyć, iż ktoś naprawdę wierzył w jego zwycięstwo. Sytuacja Szwejka w tłumaczeniu Kroha przypomina trochę położenie armii czechosłowackiej w 1938 roku.