Japonia-Chiny: spór o listy kamikadze

opublikowano: 2014-03-02, 13:03
wolna licencja
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych ostro skrytykowało japoński plan uznania pożegnalnych listów kamikadze za część światowego dziedzictwa. Z prośbą do UNESCO wystąpili przedstawiciele japońskiego miasta Minamikyushu.
reklama

To właśnie w mieście leżącym na południu Japonii w prefekturze Kagoshima znajduje się muzeum posiadające w swych zbiorach tysiące eksponatów – pozostałości po pilotach kamikadze. Ci młodzi mężczyźni, dobrowolnie wybierający śmierć dla ojczyzny, do dziś pozostają wielką zagadką. Historycy, psychologowie i zwykli pasjonaci II wojny światowej zastanawiają się, co skłaniało ich do aktu najwyższego fanatyzmu.

Lotniskowiec USS „Bunker Hill” płonący po ataku dwóch kamikadze, maj 1945 r. (fot. ze zbiorów National Archives, domena publiczna).

Z powodu odwrócenia się wojennej koniunktury, Japonia straciła przewagę na morzu i od jesieni 1944 roku sytuacja stała się dla niej groźna. Do samobójczej akcji (pierwszy atak kamikadze został przeprowadzony 25 października 1944) namawiał Japończyków sam cesarz. Kamikadze, czyli „boski wiatr”, miał tylko jeden cel: wystartować swoim myśliwcem „Zero” wypełnionym bombami, odnaleźć cel i autodestrukcyjnym atakiem zadać przeciwnikowi jak największe straty. Początkowo taktyka ta była skuteczna, potem alianci zaczęli się bronić, stosując zasłony dymne (niezbyt skuteczne) oraz dyżurne loty patrolujące, które neutralizowały ryzyko. Wreszcie, jeśli to nie pomagało, okręt ostrzeliwał się, kamikadze stawał więc do kilkusekundowego pojedynku z kanonierami.

Ogółem kamikadze, za cenę 3913 żyć pilotów, zniszczyli 56 (w tym lotniskowiec eskortowy USS „Bismark Sea”) i uszkodzili 273 obiekty pływające. Niektórym, wśród nich Shigeyoshiemu Hamazono czy Tadamasie Itatsu, udało się przeżyć misję. Po wojnie żyli oni jednak z piętnem hańby, wstydząc się swojego przetrwania. Myślałem wtedy, że to prawdziwy pech, że przetrwałem. Naprawdę chciałem umrzeć wraz z nimi – stwierdził Itatsu, który postanowił jednak zmierzyć się z przeszłością i od lat 70. ubiegłego wieku kolekcjonuje listy i zdjęcia poległych kolegów.

reklama
Japońskie uczennice żegnają wylatującego na misję kamikadze (domena publiczna).

Droga mamo, jedyne czego żałuję, to tego, że nie mogłem zrobić dla Ciebie więcej zanim umrę. Lecz umrzeć jako wojownik dla cesarza jest honorem. Proszę, nie bądź smutna – to treść jednego z ponad 200 listów zgłoszonych do UNESCO, by jak napisano, przekazać przyszłym pokoleniom listy, ukazujące życie jako skarb. Rzecznik prasowy chińskiego ministra spraw zagranicznych Hua Chunying nazwała inicjatywę próbą upiększenia historii militarnej inwazji Japonii i dodała, że jest to przeciwne pokojowej działalności UNESCO. Japońska prasa podkreśla, że kontakty na osi Pekin-Tokyo nadal pozostają napięte z powodu okupacji części Chin przed jak i w trakcie II wojny światowej.

Źródła: bbc.com, historia.focus.pl, japandailypress.com, japantimes.co.jp, japantoday.com, kurier-wojenny.blogspot.com, surviving-history.blogspot.com.

Zobacz też:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Dominika Krawczyk
Studentka historii na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowana historią XX wieku, z której szczególnie lubi I i II wojnę światową oraz dwudziestolecie. Kocha czytać książki.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone