Janusz Tazbir – „Od Sasa do lasa” – recenzja i ocena
Książka podzielona została na trzy zasadnicze części. Pierwsza śledzi historię fałszerstwa źródeł historycznych w kulturze polskiej. Począwszy od najsłynniejszych przypadków fałszerstw – takich jak Donacja Konstantyna, która odegrała wielką rolę zarówno w politycznej, jak i intelektualnej historii Europy – aż po drobne prace pisane dla zabawy. Część z nich miała bardzo krótki żywot, zaś inne do dzisiaj są dyskutowane i znajdują obrońców. Niektórzy fałszerze, tacy jak Narbutt czy Majeranowski, niemal uczynili z podrabiania dokumentów profesję i co jakiś czas publikowali odpisy „zagubionych i pradawnych rękopisów”. Tazbir układa z nich coś na kształt alternatywnych dziejów staropolskich, w których Zygmunt III wypędza jezuitów, Polacy uczestniczą w pierwszej kolonizacji Ameryki, a hrabia Walentyn Potocki przechodzi na judaizm. Wszystko jest opisane z dystansem, a lektura przytoczonych źródeł (szczególnie ze świadomością ich proweniencji) sprawia olbrzymią przyjemność.
Druga część jest już poświęcona nie fałszerzom, lecz postaciom pomnikowym w polskiej etnografii i historii kultury. Śledzimy najważniejszych obserwatorów i badaczy kultury staropolskiej – od księdza Jędrzeja Kitowicza, przez Władysława Łozińskiego, Aleksandra Brücknera, aż po Stanisława Wasylewskiego. Tazbir bada życie i twórczość autorów, którzy są de facto jego intelektualnymi przodkami.
Wreszcie trzecia część, najbardziej osobista, dotyczy ulubionych pisarzy i powieści Janusza Tazbira. A jest to zestaw nieoczywisty. O ile bowiem twórczości Sienkiewicza oraz „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Jana Potockiego nie trzeba przedstawiać, o tyle twórczość Henryka Rzewuskiego czy Józefa Korzeniowskiego w dużej mierze zniknęły z polskiej świadomości zbiorowej. Tazbir w omawianej książce ze swadą opowiada o autorach i ich dziełach.
Badacz na samym początku deklaruje, że wbrew tytułowi książka nie jest tak popularnym w dzisiejszych czasach silva rerum (łac. las rzeczy), czyli zbiorem rozmaitości. Tak rzeczywiście jest: przedstawia ona raczej alternatywną historię kultury polskiej, w której autor nie skupia się na żelaznym kanonie wieszczów, lecz raczej prowadzi swoich czytelników opłotkami polskiej literatury. W czasie podróży pokazuje on czytelnikom jej mniej znane, lecz wcale nie mniej ciekawe oblicze. Mimo, że książka liczy 500 stron tekstu, wydaje się być o wiele za krótka, a po przeczytaniu ostatniego zdania czytelnik wciąż ma ochotę na ciąg dalszy.
Redakcja: Michał Przeperski
Korekta: Bożena Pierga