Janusz Adamowski: „Stara Ciotka” zdobyła swój autorytet misyjnym dziennikarstwem

opublikowano: 2012-11-15, 19:57
wolna licencja
14 listopada 1922 r. w Wielkiej Brytanii nadano pierwszą audycję radiową przygotowaną przez BBC, inaugurując w ten sposób działalność nadawcy, który dziś uznawany jest za jeden ze wzorów medium publicznego. O początki i misję British Broadcasting Corporation zapytaliśmy prof. Janusza Adamowskiego z Instytutu Dziennikarstwa UW.
reklama

Tomasz Leszkowicz: W jakich okolicznościach doszło do powstania British Broadcasting Corporation?

prof. dr hab Janusz Adamowski – dziekan Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, b. dyrektor Instytutu Dziennikarstwa UW (2000-2008), specjalizuje się w funkcjonowaniu systemów medialnych Wielkiej Brytanii, USA, Kanady i Federacji Rosyjskiej. Autor m.in. Środki masowej informacji Kanady (Warszawa 1997), Narodziny czwartej władzy. Geneza i rozwój brytyjskiego systemu medialnego (Warszawa 2005), Czwarty stan. Media masowe w pejzażu społecznym Wielkiej Brytanii (Warszawa 2006).

Janusz Adamowski: Przyczyna była czysto komercyjna – najwięksi producenci sprzętu elektronicznego zrozumieli, że radio jest wynalazkiem przyszłości. Już wcześniej ujawniło ono swoje duże możliwości, ale na Wyspach Brytyjskich wydawcy prasowi to medium dusili, nie dopuszczając do pełnego rozwoju radiofonii, zazdrośni o jego popularność, zwłaszcza w obszarze informacji. Pokusa była jednak wielka i najwięksi potentaci, tacy jak Marconi Company, postanowili zawiązać spółkę British Broadcasting Company, która rozpoczęła działalność nadawczą. Cel jej istnienia nie był początkowo publiczny, chociaż szefem został John Reith, który w 1927 r. stanął na czele powołanej wówczas British Broadcasting Corporation. Od początku miał on wizję radia ambitnego i misyjnego, które jest wciągnięte w służbę społeczną – fale radiowe są przecież dobrem publicznym!

T.L.: Jak pojawienie się nowego medium wpłynęło na rynek prasowy w Wielkiej Brytanii?

J.A.: Prasa brytyjska była wtedy już dość dobrze rozwinięta, na Wyspach gazety po pierwszej wojnie światowej weszły w okres bardzo dynamicznego rozwoju. „Daily Mirror” w 1919 r. przeszedł (jako pierwsza gazeta europejska) na formatowanie tabloidowe. Brytyjczycy bardzo szybko podchwytywali to, co działo się w mediach za Wielką Wodą. Brytania była potęgą, wyszła z wojny jako mocarstwo zwycięskie, ciągle jeszcze dysponowała ogromnym potencjałem militarnym i gospodarczym. Dla prasy był to złoty okres – nawet wielki kryzys gospodarczy nie nadszarpnął tego władztwa prasy codziennej. Radio mogło mu jednak zagrozić, stąd niepokój wielkich baronów medialnych, którym udało się nawet przeforsować zakaz przekazywania informacji przez fale radiowe.

T.L.: Na czym polegała konkurencyjność nowego medium?

Sir John Reith, 1. baron Reith (1889-1971) - pierwszy dyrektor BBC (do 1938 r.), ojciec koncepcji tego misyjnego medium publicznego (karykatura z czasów II wojny światowej).

J.A.: Dla dojrzałego społeczeństwa, jakim było społeczeństwo brytyjskie lat 20., gazeta była pokarmem dnia codziennego. Można powiedzieć, że tak rozwiniętego systemu czytelnictwa prasy w Europie nigdzie indziej nie było. Funkcjonowały nie tylko gazety poranne, ale też popołudniowe czy też tzw. „gazety siódmego dnia” czyli wydania niedzielne, po dziś dzień będące zresztą specjalnością Anglików. Proszę sobie wyobrazić, że przy rosnącej objętości nakłady były milionowe – to już nie kilkustronicowe gazetki, ale gazety kilkunastokolumnowe, a licząc z ogłoszeniami, nawet trzydziestokolumnowe.

reklama

Ich wydawcy byli ludźmi bardzo zasobnymi, sprzedaż egzemplarzowa była bardzo wysoka, duże zyski przynosiła też reklama – przemysł brytyjski po wojnie rozwijał się niezwykle dynamicznie, co skutkowało sporymi środkami przeznaczonymi na promocję. Do tej pory brytyjski system medialny był złożony z dość jednorodnych mediów i był w zasadzie dwusegmentowy – z jednej strony gazety i czasopisma, z drugiej agencje informacyjne. Te dwa elementy nie konkurowały ze sobą, a nawet się dopełniały.

Nagle pojawiło się radio jako medium konkurencyjne, które nie dość, że szybko informowało, to jeszcze mogło edukować i dostarczać rozrywki. Oczywiście, w tej ostatniej dziedzinie ograniczało się do poziomu kultury wysokiej. Konkurencja była jednak bardzo poważna, zwłaszcza że zarówno komisja Sykesa z 1923 r., jak i Crawforda z 1925 r. określiły przyszłość radiofonii jako bardzo obiecującego środka przekazu.

T.L.: Jak układały się relacje między BBC a władzą, która posiadała nad nią zwierzchnictwo?

J.A.: Władza oczywiście miała świadomość możliwości, jakie dawało posiadanie takiego medium. John Reith był jednak człowiekiem inteligentnym i zdołał przekonać odpowiednie osoby, że uwikłanie British Broadcasting Corporation w bezpośrednią zależność od rządu odbierze mu wiele wiarygodności. Udało mu się przeforsować pomysł, by korporacja otrzymała przywilej królewski i monopol (ale tylko na dziesięć lat – co tyle czasu przeprowadzane są kontrole) przy jednoczesnym wyborze zbieranego od odbiorców abonamentu (nie zaś dotacji z budżetu!) jako głównego źródła finansowania firmy. Te pieniądze pozwoliły BBC na względną niezależność.

Co więcej, w Radzie Gubernatorów, na którą oczywiście rząd miał zawsze wpływ i czynił z niego użytek, zasiadały osoby, które wiele sobą reprezentowały. Najgorsze lata w historii BBC to czas, gdy na jej czele stał „Mister Nikt”, czyli gentleman pozbawiony jakiegokolwiek autorytetu. Najpiękniej zaś rozwijała się, gdy gubernatorami byli ludzi o dużej samodzielności i silnej pozycji społecznej. Myślę, że kolejni brytyjscy premierzy, którzy przecież nie zawsze kochali BBC, mieli świadomość autorytetu, jakie miało to radio. Winston Churchill go nie cierpiał, ale pamiętał o jego roli w czasie drugiej wojny światowej, gdy stało się „Starą Ciotką”, obecną w każdym domu. Brytyjski ustawodawca był na tyle mądry i przewidujący, że rozumnie podchodził do każdej decyzji, mającej nawet na celu umniejszenie pozycji BBC – tym było np. dopuszczenie w latach 50. komercyjnego nadawcy telewizyjnego, a w latach 70. komercyjnych nadawców radiowych. Zawsze czyniono to jednak tak, by „Starej Ciotki” nie osłabić.

reklama

T.L.: Jak BBC radziło sobie po wojnie, w obliczu nowych elektronicznych mediów komercyjnych czy też polityki deregulacyjnej?

J.A.: Przez lata funkcjonowała ona w komfortowym duopolu (takie określenie można znaleźć w literaturze), gdyż miała ona zagwarantowany abonament i absolutnie nie mogła korzystać z wpływów komercyjnych. Dopuszczono do tego dopiero z czasem, a i tak nie była to sprzedaż czasu antenowego, ale własnych produkcji. Korporacja ciągle była zależna przede wszystkim od pieniędzy płaconych przez odbiorców.

Broadcasting House - historyczna siedziba BBC w Londynie otwarta w 1932 r. (fot. Canley, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0.).

Można powiedzieć, że pojawienie się ITV, a potem Channel 4 (również obciążonych obowiązkami misyjnymi) czy też pirackich stacji radiowych o profilu komercyjnym tak naprawdę nie uczyniło BBC wielkich szkód. Nadawca ten zawsze miał wsparcie ze strony rządów labourzystowskich, czego ewidentnym przykładem było wskazanie przez komitet Pilkingtona na potrzebę utworzenia drugiego pasma telewizyjnego BBC. Konserwatyści oczywiście nie cierpieli korporacji, uważali ją za lewactwo czy niemal komunę i twierdzili, że trzeba ten rozsadnik od czasu do czasu osadzać. Ale nigdy nie odważyli się osłabić BBC lub podjąć działań ewidentnie szkodzących tej stacji. Idea publicznego nadawania treści misyjnych była dostatecznie głęboko zakorzeniona i wiedziano, że komercyjni nadawcy radiowi i telewizyjni nie będę w stanie udźwignąć tych zadań, realizowanych przez British Broadcasting Corporation.

T.L.: W 1936 r. BBC rozpoczęło regularną emisję telewizyjną. Z jakim skutkiem?

reklama

J.A.: Decyzję podjęto już w 1935 r., wcześniej zaś zarzucono system telewizji mechanicznej Johna Bairda – jego koncepcja nie sprawdziła się, gdyż była zbyt prymitywna i miała wiele barier rozwojowych. Nadawanie programu telewizyjnego w Wielkiej Brytanii rozpoczęto w tym samym czasie co w hitlerowskich Niemczech, gdzie jednak po propagandowych próbach w związku z olimpiadą w Berlinie zrezygnowano z emisji jako zbyt drogiej. Natomiast BBC jak na warunki europejskie radziła sobie z niezłym skutkiem. Istnieją różne szacunki co do zasięgu i liczby odbiorników, gdyż telewizor był wtedy bardzo drogi. Było to też urządzenie bardzo prymitywne – kilkunastocalowe ekraniki ulokowano w ogromnych pudłach. Trzeba przyznać, że kierownictwo BBC nie bardzo wiedziało, jak sobie z tym poradzić. Było to dla nich raczej „radio z obrazkiem” czy – jak pisał Wiech – „radio z lufcikiem”. Dopiero lata 50. i uroczystości koronacyjne królowej Elżbiety II pokazały ogromne możliwości tego medium.

T.L.: BBC powszechnie stawia się jako wzór medium publicznego. Na czym Pana zdaniem polega sukces tego nadawcy?

J.A.: Przede wszystkim na harmonijnym łączeniu funkcji informacyjnej, edukacyjnej i rozrywkowej. Proszę zwrócić uwagę, że w działalności BBC dominują jednak te dwa pierwsze obszary. Jeśli już rozrywka, to raczej ambitna – w przeciwieństwie do polskiej telewizji publicznej, którą krytykuje się za nędzny poziom rozrywki i staczanie się w tandetną komercję. Nie może być zresztą inaczej, skoro ma ona w swoim budżecie tylko 11% abonamentu i moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie ściga się ze stacjami komercyjnymi o tanią popularność. To jest droga donikąd. Natomiast British Broadcasting Corporation ciągle utrzymuje ten standard, chociaż też się lekko tabloidyzuje (nie jest to już to samo, co jeszcze dziesięć czy dwadzieścia lat temu). BBC to przykład dobrego i rzetelnego informowania, chociaż ostatnio widzimy też pewne rysy, a afera z pedofilem w tle pokazuje, że nie jest to instytucja idealna. Można jej też zarzucić przerosty – liczbę 20 tys. pracowników dałoby się z pewnością lekko zredukować.

Myślę, że mimo wszystko jest to jednak ciągle wzorzec. Choć moim zdaniem jeszcze ciekawszym przykładem jest Canadian Broadcasting Corporation, która wzorowała się właśnie na rozwiązaniach brytyjskich. Nie można również zapominać o funkcji edukacyjnej: ambitnych produkcjach telewizyjnych, filmach popularnonaukowych czy teatrze telewizji (zwłaszcza z fantastyczną serią szekspirowską). Niemal od początku stawiano tam na istnienia własnej bazy do promowania kultury, np. poprzez tworzenie orkiestry symfonicznej czy teatru. To wszystko pokazuje, że BBC niesłychanie rzetelnie i profesjonalnie podchodziła do realizacji swojej misji i ten duch cały czas w niej istnieje. Dla dziennikarza praca w tej instytucji jest naprawdę nobilitująca.

Zobacz też:

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone