Jan Chryzostom Pasek – „Pamiętniki” – recenzja i ocena
Opisywanie treści „Pamiętników” Jana Chryzostoma Paska wydaje się całkowicie zbędne. Utwór ten nie jest prawdzie (na szczęście!) lekturą szkolną, ale wchodzi w zakres programu nauczania w liceum i we fragmentach powinien być znany każdemu absolwentowi szkoły średniej. Tym bardziej nie trzeba go przedstawiać historykom – w końcu to jedno z podstawowych źródeł do badania przeróżnych zagadnień epoki sarmackiej.
Kilka słów o Janie Chryzostomie Pasku i jego „Pamiętnikach”
Dla samej zasady przypomnijmy tylko w kilku słowach, o jakiej książce mowa. To bardzo obszerny (w omawianym wydaniu liczący 622 strony, z czego 506 stron stanowi tekst właściwy) zapis wspomnień „zwyczajnego” polskiego szlachcica. Autor przelał je na papier zapewne pod koniec życia. Zachowała się tylko część tekstu obejmująca lata 1656-1688. Zaginęło pierwsze 50 kart rękopisu, na których Pasek prawdopodobnie opisał swoją młodość. Brakuje też wyraźnego zakończenia, a na przedostatniej zachowanej stronie autor zapowiada poruszenie dalej tematu „sekty wszetecznej Łyszczyńskiego” ¬– szlachcica skazanego na śmierć za ateizm. Te braki to dodatkowy dowód, z jak obszerną pracą mamy do czynienia. Przy tym najbardziej szczegółowy jest opis niespokojnych lat, gdy Pasek był aktywny jako żołnierz i – do pewnego stopnia – polityk. Samym tylko latom 1658-1665 autor poświęcił ponad połowę pamiętników. O Pasku niezwykle trafnie pisze w przedmowie Janusz Tazbir (o samej przedmowie więcej za moment), że występuje u niego zadziwiający kontrast między rozmiarami jego talentu a niesłychaną przeciętnością osoby ten talent posiadającej. Pasek to pieniacz, rębajło i zawadiaka, którego moralność jest co najwyżej licha, by nie powiedzieć gorzej. Tazbir przypomina, że zajmował się pan Pasek sporami granicznymi, toczył procesy o skradzioną krowę, najeżdżał sąsiadów, więził w dybach cudzych poddanych. Pojmawszy zaś obcego sługę, kazał mu zjeść połowę zająca na surowo, i to w dniu postnym, jak podkreślono w skardze sądowej. Nie lepiej sprawował się jako żołnierz – więcej bodaj niż o ojczyźnie, myśląc o zarobku. Uczuciowo też do osób złożonych nie należał. Emocjami darzył zwierzęta, ale o ludziach za wiele dobrego do powiedzenia nie miał. A już szczególnie o dość leciwej, złej jak jaszczurka żonie, która poślubił, bo posiadała sporą wieś z polami takimi, że na każdym zagonie można było sadzić kapustę...
Summa summarum „Pamiętniki” Paska to źródło ukazujące przeróżne aspekty życia i myślenia siedemnastowiecznej szlachty – nie elit, jak to zwykle bywa w wydawanych źródłach, ale warstwy średniej, na której zasadzał się w istocie polski stan szlachecki.
Wydania wcześniejsze i to obecne
„Pamiętniki” Paska były wydawane wielokrotnie. Wielka fascynacja nimi przypadła już na pierwszą połowę XIX wieku – miłośnikiem tego nietypowego utworu był chociażby Adam Mickiewicz, który przybliżył go także Francuzom. Wielokrotnie do Paska wracano w wieku XX. Akademicka edycja „Pamiętników” pojawiła się w 1929 roku pod redakcją Jana Czubka. Na tym wydaniu – oraz wersji przygotowanej wcześniej przez Aleksandra Brucknera (1828) – opierają się kolejne edycje: Romana Pollaka (1963) i Władysława Czaplińskiego (1979). Od równo 30 lat nie powstała nowa edycja „Pamiętników” Paska. Wznawiano jedynie ponownie wersje przygotowane przez Pollaka i Czaplińskiego. Ostatni raz „Pamiętniki” wydano w 2003 roku – ukazały się wówczas we wznowieniu serii Biblioteki Narodowej przygotowywanym przez De Agostini we współpracy z Ossolineum. Było to wydanie dwutomowe w formacie B5, z prostym składem i pozbawione ilustracji.
Iskry kilkanaście dni temu opublikowały nowe wydanie „Pamiętników”. Decyzja wydaje się trafna, szczególnie, że od końca PRL-u Paska wznawiano tylko raz – w 2003 roku. Poza tym ukazywały się wyłącznie opracowane wybory fragmentów przeznaczone dla uczniów.
Nowe jednotomowe wydanie w twardej oprawie jest bardzo estetyczne. Podobnie jak w przypadku innych wydawnictw źródłowych przygotowanych przez Iskry, docenić należy tak prostą, ale ładną okładkę, fachowy skład, jak i szatę graficzną. Książkę zilustrowano rysunkami z jednego z XIX-wiecznych wydań „Pamiętników”, udostępnionymi przez Gabinet Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Publikacja jest szyta i bardzo solidna. Cieszy też dobór „lekkiego” papieru – przez co bardzo obszerna książka waży niewiele. Jakość wydania tłumaczy wysoką (choć czy jednak nie zbyt wysoką?) cenę – 69 zł.
Reszta po staremu?
Wspomniałem już, że od trzech dekad nie „poprawiano” wydań Paska. Jeśli chodzi o odczyt tekstu nie wydaje się to zresztą konieczne – edycja przygotowana przez Ossolineum w 1979 roku zamknęła chyba w tej kwestii możliwe wątpliwości. Ale przecież tekst główny to nie wszystko. Nie wprowadzono żadnych zmian do liczącego 30 lat wstępu. To do jakiegoś stopnia zrozumiałe – wstęp powinien poprawić jego autor, a profesor Czapliński zmarł w 1981 roku. Dlaczego jednak nie naniesiono poprawek nawet w „bibliografii”? Dziwnie wygląda tam uwaga o pewnej książce wydanej „już po oddaniu Pamiętników do druku”, w sytuacji gdy chodzi o pracę... z 1978 roku! Przez kolejne 31 lat co nieco o Pasku pisano i sporządzenie krótkiego rozdziału na ten temat powinno wynikać z najzwyklejszej rzetelności wydawcy. Dodano tymczasem wyłącznie przedmowę. Jest to interesujący tekst prof. Tazbira, który jednak traktuje o znaczeniu zapisków Paska, jego mentalności, czy umiejscowieniu na tle epoki, ale już nie o postępie badań nad postacią XVII-wiecznego zawadiaki.
Można dostrzec kilka kolejnych braków, które charakteryzowały już poprzednie edycje, a Iskry nie zdecydowały o ich uzupełnieniu. W przypadku gdy tekst źródła liczy 506 stron zaskakuje fakt, że publikacja nie ma prawdziwego spisu treści. Spis niby jest, ale znajdziemy w nim wyszczególnione elementy opracowania, oraz osobno „Pamiętniki” – bez podziału na rozdziały, mimo że w tekście podział taki przyjęto. Rozczarowuje też indeks. Zamieszczono wyłącznie indeks osób. Brakuje podobnego dla miejsc, co bardzo by pomogło w wyszukiwaniu fragmentów poświęconych konkretnym etapom „przygód” Paska. Bardzo przydałoby się też kilkustronicowe omówienie treści kolejnych rozdziałów „Pamiętników”. Ich tekst jest miejscami trudny i rozwlekły, a przy braku szczegółowego indeksu znalezienie konkretnego fragmentu graniczy z cudem, jeśli nie zna się dobrze źródła. Czytelnikowi zostaje czytanie poszczególnych rozdziałów lub nawet całości od deski do deski... Tymczasem z doświadczenia wiem, że nie jest to praca, którą czytałoby się prosto. Pasek niewątpliwie jest, jak na swoje czasy, mistrzem słowa, ale jednocześnie posługuje się polszczyzną archaiczną i mało przystępną dla niewyrobionego w źródłach nowożytnych czytelnika. Męczyć może też liczba obcojęzycznych wtrąceń, szczególnie łacińskich. Sprawy nie poprawiają przypisy. Większość z nich pochodzi jeszcze z wydania z... 1929 roku! Konieczność wprowadzenia w nich uzupełnień i poprawek jest oczywista.
Słowem podsumowania...
Dobrze się stało, że Iskry zdecydowały się wydać „Pamiętniki” Paska. Po prawdzie, jest to najładniejsze i najsolidniejsze wydanie tego źródła, jakie dotąd się ukazało. Korzysta się z niego nieporównanie wygodniej niż z „kieszonkowej” edycji przygotowanej przez De Agostini. Na głowę bije też starsze wydanie przygotowane przez Ossolineum – nie tylko mniej solidne i trudno dostępne, ale na dodatek z przypisami zamieszczonymi na końcu książki, co przy ich ilości i charakterze skutecznie doprowadzało czytelnika do białej gorączki..
Nie postuluję manipulowania samym tekstem, ale rozczarowuje zachowanie bez zmian elementów opracowania redakcyjnego. „Pamiętnikom” przydałby się lepszy indeks, aktualna bibliografia, opis treści i zaktualizowany wstęp. Tego wszystkiego niestety brakuje. Stąd taka, a nie inna ocena.