Jak się tworzy Histmag.org?

opublikowano: 2011-10-02 15:19
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Istniejemy w przestrzeni internetowej już od dziesięciu lat. Codziennie dostarczamy Wam informacji i wieści ze świata historii. Staramy się przybliżać dzieje w sposób przystępny i rzetelny. Jak powstaje nasz portal? O tym opowiedzą jego twórcy: Michał Świgoń, Michał Przeperski, Tomasz Leszkowicz, Roman Sidorski i Sebastian Adamkiewicz.
REKLAMA

Jest godzina 6 rano. Na Facebooku pojawia się Michał Przeperski – szef działu recenzji „Histmag.org”. O tej porze, w nadmorskim Sopocie, słońce najpewniej już wstało. – Dlaczego zaczynam swój dzień od Internetu? Zanim wyjdę do pracy chcę jeszcze spojrzeć na maila. Teksty przychodzą czasem późną nocą – tłumaczy. Od włączenia komputera zaczyna również Tomasz Leszkowicz. – Pracując w branży internetowej cały czas trzeba być na czasie. Żeby portal był aktualny, stanowił źródło informacji, stale musimy kontrolować co się dzieje na świecie i o czym warto napisać – mówi. Za jego oknem wre budowa warszawskiego Stadionu Narodowego. Około 10, w Bytomiu, komputer włącza Michał Świgoń – redaktor naczelny. – Cóż, lubię się wyspać, a ponieważ w nocy o wiele lepiej mi się pracuje, zaczynam pracę później niż inni. Na szczęście pracuję głównie w domu, więc nie muszę nigdzie dojeżdżać – stwierdza.

Do roboty!

Około godziny 11 większość redaktorów jest na swoich stanowiskach pracy, czyli… przed własnymi komputerami. Mieszkają w różnych miastach, oddalonych od siebie o setki kilometrów. – Pracujemy w zespole złożonym z ludzi rozrzuconych po Polsce, widzimy się krótko kilka razy w roku, a mimo to udaje się nam nie tylko budować dobrą atmosferę w pracy i rozwijać kontakty, ale też zawiązywać i pielęgnować przyjaźnie – mówi Roman Sidorski, obecnie mieszkający w Poznaniu.

Redaktor Roman Sidorski pracować może w każdych okolicznościach (fot. Sebastian Adamkiewicz)

Internet rządzi się swoimi prawami. Żeby tworzyć portal, nie musimy mieć biura. Dziś mogę pracować we Wrocławiu, jutro w Bytomiu, a za kilka dni w Krakowie. Nie ma to żadnego znaczenia. Najważniejszy jest komputer i dostęp do Internetu – mówi Michał Świgoń. – Znajomi żartują ze mnie, że 24 godziny na dobę siedzę na Facebooku – śmieje się Sebastian Adamkiewicz, pabianiczanin, szef działu publicystyki. – Czasami faktycznie są dni, których nie sposób nie spędzić przed komputerem. Przygotowanie tekstu, wraz z jego redakcją to kilka godzin pracy, a czasem dochodzą również inne obowiązki. Wszak każdy z nas oprócz pracy dla „Histmaga” ma dodatkowe zajęcia – tłumaczy.

Jak oni pracują?

Na czym polega praca w „Histmagu”? Z pozoru to nic ciekawego. Dla Romana Sidorskiego to setki godzin spędzonych przed monitorem i żmudne poprawianie oraz redagowanie tekstów. – Nie możemy się wstydzić tego, co pojawia się na stronie – powtarza często Michał Świgoń, mobilizując zespół do czujności. Szereg treści pojawiających się w serwisie jest autorstwa współpracowników portalu – Oni są dostarczycielami dużej części materiałów, które się u nas ukazują. Naszym zadaniem jest nadać im formę, którą osoby zaglądające na naszą stronę uznają za atrakcyjną – tłumaczy Roman Sidorski. Jak wyjaśnia redaktor, poziom przesyłanych tekstów bywa różny: czasem dostajemy perełki, ale czasem jesteśmy bezradni wobec wielkiej liczby błędów językowych, merytorycznych czy zwyczajnej rozwlekłości tekstu.

Bogusław Wołoszański i Sebastian Adamkiewicz

Nie mniej ważni w pracy serwisu są redaktorzy zajmujący się pracą dziennikarską. – Portal internetowy to nie jest zamknięty numer czasopisma. Choć opowiadamy o historii, musimy szybko reagować na bieżące wydarzenia, niejednokrotnie dotykające przeszłości, i przez historię wyjaśniać współczesność – mówi Michał Świgoń. – To dla nas ciekawy poligon doświadczalny – twierdzi Adamkiewicz. – W gąszczu mediów, trudno jest stworzyć oryginalny, wart lektury dział informacyjny lub publicystyczny. Musimy więc zawsze mieć na uwadze to, aby nasze teksty spoglądały na pewne sprawy z odmiennej od standardowej, historycznej perspektywy, a to wymaga, niestety, pomysłu, czasu, spotkań z ludźmi, rozmów. Pisanie artykułu jest finalnym etapem pracy – wyjaśnia.

Co więc trzeba zrobić, aby powstał dobry materiał dziennikarski? – Przede wszystkim nauczyć się korzystać z telefonu – z uśmiechem stwierdza Adamkiewicz – Trzeba przełamać lęki, dyskomfort związany z rozmowami telefonicznymi, nie bać się odnaleźć numeru do znanej osoby, a później do niej zadzwonić, nawet jeśli dziennikarza może spotkać nieprzyjemna odmowa – tłumaczy.

W tym samym czasie, kiedy trwa redagowanie artykułów i przygotowywanie materiałów dziennikarskich, Michał Przeperski czuwa nad działem recenzji. – Moja praca to wspaniałe spotkanie człowieka z książką. Chyba zawsze mnie to interesowało i fascynowało. Jeśli mogę więc pracować, a jednocześnie czytać, to cóż lepszego mógłbym robić? – mówi. Jaki jest jego największy problem? – Terminowość. Niestety, czasem nasi recenzenci zawodzą, dobrze, że coraz rzadziej – stwierdza. W specjalnym temacie na forum redakcyjnym pojawiają się co pewien czas nowe tytuły możliwe lub konieczne do recenzowania. – Są stali recenzenci, o których wiadomo, że żadną książka nie pogardzą, czasem jednak musimy szukać recenzujących poza tym gronem – tłumaczy Przeperski. – Naszych recenzji nie musimy się jednak wstydzić – dodaje.

Czas to... „Histmag”

Pierwsze teksty na portalu pojawiają się już rano. Większość z nich przygotowana została wcześniej zgodnie z wytyczonym na kolegiach redakcyjnych planem. Nie zawsze udaje się go jednak zrealizować w stu procentach. – Najbardziej kłopotliwy w pracy z „Histmagiem” jest brak czasu, a raczej kłopoty z jego wygospodarowaniem w natłoku innych zajęć – mówi Michał Przeperski. – Większość z nas pracuje tu jako wolontariusze, którzy tylko ze szczerej pasji potrafią to utrzymać w kupie – dodaje. - Najtrudniejsza jest niewątpliwie systematyczna praca, organizowanie sobie czasu tak, by zdążyć ze wszystkimi najważniejszymi choćby tylko obowiązkami – zgadza się z Michałem Roman Sidorski. Podobne zdanie ma też Sebastian Adamkiewicz. Czasem czas na „Histmaga” trzeba znaleźć pomiędzy uczelnią, doktoratem, spotkaniami z przyjaciółmi i życiem rodzinnym, ale warto – tłumaczy.

Michał Świgoń i Patrycja Wites na Targach Książki w Krakowie (fot. Sebastian Adamkiewicz)

Czemu więc poświęcają swój czas dla pracy w portalu? – Satysfakcja jest chyba największa, kiedy okazuje się, że przygotowany przez nas materiał zyskuje uznanie czytelników, jest komentowany, cytowany w innych serwisach internetowych itd. Gdy okazuje się, że nasza praca skłania ludzi do dyskusji, przemyśleń, pozwala im zdobyć nową, wartościową i ciekawą dla nich wiedzę – mówi Roman Sidorski. Z kolei Michał Świgoń dumny jest przede wszystkim z udanych dużych akcji czy projektów. – Kiedy takie akcje jak „Polećmy książkę premierowi”, matura próbna z „Histmag.org” czy inne przedsięwzięcia odnoszą sukces, to czuję, że warto pracować z tymi ludźmi, i dla tych ludzi – twierdzi redaktor naczelny.

Głównym zadaniem Michała nie jest jednak praca nad treściami pojawiającymi się w portalu (z nimi zapoznaje się bardzo często już po publikacji), ale pozyskiwanie funduszy i promocja portalu. – Nie jest to łatwe, tworzyć i utrzymywać medium „z misją” ze środków pozyskanych głównie z reklam. Muszę liczyć się z każdą złotówką i wiele razy zastanawiać się, na co powinienem ją wydać. Na szczęście z roku na rok liczba reklamodawców rośnie, nie brakuje też Czytelników, wspierających nasz portal finansowo. To daje szansę na realizację planów rozwoju serwisu – opowiada.

Redaktorzy i współpracownicy portalu Histmag.org w czasie zjazdu redakcyjnego w Cieszynie (fot. Sebastian Adamkiewicz)

„Histmag” jest dla mnie pewnym narzędziem samorealizacji – tłumaczy z kolei swoje zaangażowanie Tomasz Leszkowicz. – Mogę pisać o historii, dzielić się swoją wiedzą z innymi i zaciekawiać ich. To naprawdę powód do dużej satysfakcji. Dla Sebastiana Adamkiewicza najciekawsze są spotkania z ludźmi. – Bez „Histmaga” pewnie nie mógłbym przeprowadzić rozmów z wieloma wybitnymi postaciami, m.in. Janem Wróblem, ojcem Leonem Knabitem czy Konstantym Gebertem. Każde z tych spotkań to dla mnie ciekawe przeżycie intelektualne i możliwość spełnienia marzeń – mówi.

Dobranoc!

Nadchodzi wieczór. Michał Świgoń stara się nie pracować dłużej niż do 18-tej. – Nie zawsze się to udaje – przyznaje ze smutkiem. – 10 lat w jednej redakcji to ewenement. Praca w mediach czasem skutkuje wypaleniem, po kilku latach ma się wrażenie, że już się wszystko zrobiło. Co daje mi siły? Przede wszystkim ludzie, z którymi pracuję, pełni pasji i zapału nie tylko do pracy, ale także do uczenia się trudnego zawodu dziennikarza.

Czy „Histmag” potrafi jeszcze czegoś nauczyć jego pracowników? - Nauczyłem się niewątpliwie bardzo wiele. Dziesięć lat pracy w rozwijającym się serwisie historycznym pozwoliło mi zdobyć doświadczenie w roli redaktora, dziennikarza czy publicysty, zmusiło też do zainteresowania się nowymi mediami i ich poznawania – mówi Roman Sidorski.Praca nad portalem ciągle uczy nas historyków lżejszej formy pisania. Nikt nas nie zwalnia z rzetelności, ale musimy pamiętać, że naszą treść kierujemy do szerokiego grona odbiorców – dodaje Michał Przeperski.

Zapada noc. Kolejny redaktorzy portalu znikają z serwisów społecznościowych. To jasny znak, że zakończyli zapewne swój dzień pracy. Czy „Histmag” będzie umiał jeszcze czymś zaskoczyć? – Na pewno – odpowiada Tomasz Leszkowicz. – Mamy przecież jeszcze mnóstwo pomysłów, a poza tym także dużo pracy nad sobą. Z roku na rok, nasz portal jest przecież doskonalszy, mimo że czasem sami tego nie dostrzegamy – dodaje. Po północy Sebastian Adamkiewicz dzieli się na Facebooku ostatnim utworem muzycznym „na dobranoc”. Tak kończy się kolejny dzień pracy…

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Redakcja
Redakcja Histmag.org

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone