Jak „Tom i Jerry”. O relacjach Kanady i Stanów Zjednoczonych – część I
Nie szanują siebie nawzajem. Ich życie wypełnia nieustanna rywalizacja. Większy chce złapać mniejszego. Mniejszy nie chce poddać się bez walki. Musi też ciągle uważać, aby większy go czymś nie zaskoczył. Większy nigdy nie traci nadziei na schwytanie swojej ofiary. Lecz oboje są na siebie skazani. Nie mogą bez siebie żyć. Brzmi jak opis popularnej (zresztą amerykańskiej) kreskówki „Tom i Jerry”? Ja tymczasem przedstawiłem uszczypliwie opis narodowych powiązań między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi! Z tą różnicą, że Ameryce (czyli Tomowi) udaje się dopaść Kanadę (czyli Jerry’ego) znacznie częściej, niż jego bajkowemu odpowiednikowi. I chyba w Waszyngtonie dopadnięto Ottawę już na stałe.
W tym cyklu, w kilku częściach przedstawię pełną historię międzynarodowych relacji obu wymienionych wyżej krajów. Zacznę od chronologicznego przedstawienia dziejów z historii powszechnej i historii politycznej, aby na końcu serii, którą wieńczyć będzie artykuł podsumowujący w szerszym ujęciu ten temat, każdy zainteresowany mógł znaleźć odpowiedzi na wszelkie subtelności relacji kanadyjsko-amerykańskich, które nieodłącznie im towarzyszą.
Co ważne, cykl pisany będzie z pozycji prokanadyjskich i będzie skupiać się na tym, jak dane wydarzenia widziane były z perspektywy Kanady, a nie tyle Stanów Zjednoczonych.
Marzenia o niepodległości
Zaczynamy więc od momentu, gdy Kanada, będąca w drugiej połowie XVIII wieku pod brytyjskim panowaniem, zapragnie jak swój południowy sąsiad, Stany Zjednoczone, odłączyć się od macierzy. Jak się później okaże, Kanadyjczycy będą musieli w tym wypadku uznać wyższość angielskiego króla.
Gdy 5 marca 1770 roku, podczas „masakry bostońskiej” i antybrytyjskiej demonstracji w Ameryce, poleje się krew i od brytyjskich kul zginie pięciu wciąż jeszcze formalnie poddanych króla Anglii, buntownicze nastroje zaczną dojrzewać także w północnej stronie posiadłości Wielkiej Brytanii w Ameryce Północnej, dzisiejszej Kanadzie. Powodowany tymi sami pobudkami, co w USA bunt przyszłych Kanadyjczyków przeciw Londynowi będzie narastał, lecz król Jerzy III poprzysięgnie sobie, że kanadyjskie terytoria zachowa w pełni dla siebie.
W 1774 roku wydany zostanie w Londynie „Akt Quebecu” – ustawa nadająca przywileje licznie wówczas zamieszkałym w Kanadzie Francuzom. Konkretniej mówiąc, katolickiemu duchowieństwu pochodzącemu z tego kraju, które było przeciwne dążeniom niepodległościowym zamieszkiwanych terenów. Ten manewr skutecznie odwiedzie resztę Kanadyjczyków (szczególnie niższe, przychylne amerykańskiej wojnie o niepodległość warstwy) od faktycznej walki o wolność swojej ziemi. Historycy kanadyjscy wspominać będą, że podczas gdy zgromadzenia kanadyjskich prowincji, jak Nowej Szkocji, zdominowanych przez dobrze urodzone, wyższe warstwy anglosaskie (choć te były wówczas w mniejszości) i francuskie „wysyłały do Wielkiej Brytanii wiernopoddańcze adresy, na nielegalnych zebraniach miejskich potajemnie uchwalano pomoc dla Nowej Anglii”.
Ten nieoczywisty na pierwszy rzut oka z powodów zaszłości historycznych alians Anglików z Francuzami w Nowym Świecie był w gruncie rzeczy korzystny dla obu stron. Anglikom dawał będzie gwarancję uśmierzenia rewolucyjnego buntu w jednej z jej zamorskich kolonii i dalszego spokoju w niej na przyszłość, a Francuzom da bezpieczeństwo od niechybnego wchłonięcia Kanady przez jej amerykańskiego sąsiada w toku toczonej przez niego wojny o niepodległość.
Istotnie, frankofoni mieli się czego obawiać ze strony Stanów Zjednoczonych w tamtym czasie, gdyż Amerykanie, wyczuwając potencjalny interes, czynili wiele wysiłków, aby wciągnąć Kanadyjczyków do zbrojnej walki przeciwko Anglikom. Lecz ich zbrojne starania i dyplomatyczne zabiegi prawie zawsze paliły na panewce. Kanadyjczycy reagowali na nie z wyczuwalnym chłodem.
Wciągnięci w wojnę
Gdy amerykański Kongres Kontynentalny wysyłał do Kanady swoich delegatów, aby propagować ideę i poparcie dla swojej walki, Kanadyjczycy, zapewne pod wpływem „Aktu Quebecu”, uprzejmie odpowiadali w oficjalnych listach zwrotnych: „Jak możemy pomóc Waszej sprawie, bez sprowadzania ruiny na nasze głowy?” Usilne próby podejmowane przez USA doprowadziły do tego, że francuscy osadnicy, do których zaczęto kierować oddzielne apele o poderwanie się do walki o amerykańską niepodległość, wprost potępiali taką działalność. Pełni oburzenia pytali jak to możliwe, że ktoś pozwala na zamieszkiwanej przez nich ziemi panoszyć się „religii splamionej w morzu krwi, winnej niepobożności, bigoterii, morderstw, prześladowań i braku tolerancji w każdym zakątku świata”.
Na pokojowe i dyplomatyczne rozwiązanie tego problemu Amerykanie nie będą mogli już liczyć. Pozostanie im droga siły. Dzięki inwazji i zdobyciu na krótki czas Montrealu przez wojska Armii Kontynentalnej, Kanadyjczycy ostatecznie znajdą się wśród działań amerykańskiej wojny o niepodległość. Jednakże pół roku oblegania miasta przez ponad 3000 żołnierzy Armii Kontynentalnej dowodzonych głównie przez Benedicta Arnolda nie da oczekiwanego rezultatu, głównie z powodu wyczerpania fizycznego i psychicznego oblegających. Wraz z niepowodzeniem zdobycia Montrealu, Armia Kontynentalna już nigdy więcej nie będzie się zapuszczała się w tereny na północ od swojego kraju z większymi i ważniejszymi operacjami wojskowymi.
W 1783 roku nastąpi koniec wojny o niepodległość Amerykanów. W jej wyniku Wielka Brytania uzna powstanie nowego państwa na mapie świata. Ludność Kanady straci nadzieję na oderwanie się od Korony. Choć, jak pokaże historia, nie na zbyt długo. Przykładem tego niech będzie zawiązanie się w 1791 roku w Dolnej Kanadzie (dzisiaj tereny prowincji Quebec oraz Nowa Fundlandia i Labrador) organizacji dążącej do niepodległości Kanady –„Klubu Konstytucyjnego”.
_ Od czasu rewolucji amerykańskiej polityka Wielkiej Brytanii wobec jej kolonii kanadyjskich opierała się na dwóch zasadach wypływających z angielskich doświadczeń tego okresu. Londyn starał się za pomocą metody „dzielenia i rządzenia” utrzymać kolonie w ścisłej zależności od metropolii; ponadto dążył do ograniczenia samorządu i kompetencji kolonialnych zgromadzeń narodowych_ – pisał Henryk Zins w swojej „Historii Kanady”.
Zatem brytyjski król sięgnie znów do znanych nam działań. Ponownie uwłaszczy i nada przywileje duchowieństwu – tym razem anglosaskiemu. I tym razem odniesie to zamierzony skutek. Stanie się to w tym wypadku za pomocą „Canada Act” – ustawy, która sformalizuje ustrój oraz stosunki polityczne panujące w największej z brytyjskich kolonii. Pierwsza, niezbyt udana próba złapania kanadyjskiej myszy przez amerykańskiego kota (już wtedy wyraźnie silniejszego) dojdzie do końca. Lecz kot, jak to kot, kiedy upatrzy sobie jakąś ofiarę, nie spuści jej już z oka. Łowiecki instynkt jest zbyt silny.
Spróbuje szczęścia jeszcze raz jakieś niecałe pokolenie później. Gdy sprawa amerykańskich ambicji terytorialnych powróci w dziejach stosunków obu państw w postaci wojny Stanów z Wielką Brytanią z 1812 roku. Amerykańscy historycy będą po pewnym czasie przyznawać, że gdy wybuchnie owa wojna, Stany Zjednoczone wywalczą sobie niezależność od Wielkiej Brytanii, a Quebec i Nowa Szkocja uchronią swą niezależność od Stanów Zjednoczonych.
Bibliografia:
- Zins Henryk, Historia Kanady, wyd. Ossolineum, Wrocław, 1975
- Zakrzewski Jan, Ameryka kanadyjska, wyd. Radia i Telewizji, Warszawa, 1988
- Foster William Zebulon, Zarys historii politycznej Ameryki, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa, 1956
- Wróbel Piotr, Wróbel Anna, Kanada, wyd. Trio, Warszawa, 2000
- Pastusiak Longin, Dyplomacja Stanów Zjednoczonych (XVIII-XIX w.), wyd. PWN, Warszawa, 1978
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.