Ja, my oni. Mechanika władzy. Poradnik Psychologiczny „Polityki” – recenzja i ocena
Przeczytaj fragment
Związek poradnika z aktualnymi wydarzeniami jest jasny, szczególnie że został on nawet określony jako przygotowny „specjalnie na rok wyborczy” i ma być w założeniu pomocą w pokonaniu stromych ścieżek politycznej rzeczywistości. Ma być pomocną ręką do której czytelnik odwoła się chcąc zrozumieć co się naprawę dzieje na scenie politycznej.
Cóż zatem będzie mógł przeczytać czytelnik który zdecyduje się wydać 24,99 złotych w swoim kiosku? Trudno jednoznacznie zaszufladkować Poradnik „Polityki” Ja, my oni. Mechanika władzy. Chociaż jest to przede wszystkim poradnik psychologiczny, to wychodzi w swojej tematyce daleko poza psychologię. Coś dla siebie znajdą tu też pasjonaci historii, antropologii, a nawet sztuki. Momentami upodabnia to niniejszą publikację do wydawanego również przez „Politykę” Niezbędnika Inteligenta.
Poradnik podzielono na sześć różnych działów Kto rządzi, Kobiety u władzy, Władza od kuchni, Ci którzy są rzadzeni, Rewolucje przewroty i wojny, Znaki przeszłości i znaki przyszłości. Większość artykułów nie zaskakuje. Są napisane w bardzo sprawny sposób, ale opisują problemy z których większość czytelników zdaje sobie sprawę, a w każdym razie domyśla się ich działania. Inaczej jest natomiast w przypadku ostatniej części Poradnika, która wydaje się wyjątkowo ciekawa, zwłaszcza z punktu widzenia historyka. Stąd też skupię się dokładniej na nich.
Wypada przyznać, że historyczna część poradnika nie jest tym razem jego najmocniejszą stroną. Pozytywnie wypadają ciekawe teksty autorstwa Jerzego Besali, chociaż zapewne nie wywołają one w czytelniku żadnych głębszych refleksji. Stanowią interesujące dopełnienie innych tekstów i nie aspirują do niczego więcej.
Rozczarowaniem jest historyczna cześć Znaków przeszłości i znaków przyszłości. Teksty po których czytelnik – zwłaszcza zainteresowany problematyką pamięci historycznej – może sobie bardzo wiele obiecywać okazują się bardzo ogólne i nie starają się szerzej połączyć problematyki historycznej i psychologicznej. Szczególnym rozczarowaniem był dla mnie tekst Po co nam pomniki. Zamiast próbować wniknąć w opisywany problem, ograniczał się on do bardzo ogólnikowych stwierdzeń. Znalazłem w nim nie tylko dość błahe pytania, ale też i nieprzekonywujące odpowiedzi. Sprawiające wrażenie skrótu z tego co powiedział Wojciech Burszta. Może wywiad z nim byłby tu ciekawszym rozwiązaniem?
Na tym tle o niebo lepiej wypada wywiad z Tomaszem Maruszewskim poświęcony procesom zapamiętywania wielkich wydarzeń historycznych, a także o tym jak ludzie dostosowują swoje własne wspomnienia do tego, o czym wiedzą, że miało miejsce. Jako przykład podany jest tutaj 11 września 2001 r., który we wspomnieniach nawet naocznych światków upodobnił się to medialnych przekazów. Dla historyków zwrócenie uwagi na procesy zapamiętywania wydarzeń jest zupełnie bezcenne, dlatego też tego rodzaju refleksję uważam za ogromnie istotą i potrzebną.
Po kilku tekstach dotyczących przyszłości, w tym bardzo interesującego, poświęconego serialowi House of cards wrażenie znowu psuje tekst historyczny Publlika republiki. Poważny temat wydaje się być potraktowany, po macoszemu, bez chęci wniknięcia w głąb. Tekst dotyczący tak ważnej kwestii jak to czy obywatele zdają sobie sprawę w jakim ustroju żyją powinien być w moim przekonaniu jednym z filarów całego wydania. Piszę to zresztą nie tylko jako historyk, lecz również jako zainteresowany polityką obywatel. Tymczasem tekst proponowany przez „Politykę” zajmuje tylko jedną stronę i sprawia jedynie wrażenie notatki do jakiegoś dłuższego tekstu – a szkoda.
Chociaż część historyczna pozostawia niedosyt, to pozostałe części stoją moim zdaniem na wyższym poziomie. Wśród tekstów czytelnik znajdzie miedzy innymi test czy nadajesz się na polityka? oraz ćwiczenie czy dobrze ci w skórze polityka?. To jedynie nieobowiązująca zabawa, ale może sprawić dużo frajdy. Poradnik aspiruje zresztą przede wszystkim do roli instrumentu popularyzacji. Jako taki, sprawdza się moim zdaniem nieźle, choć pole do rozwoju na pewno jest.