Izabela i Tomasz Kaczyńscy – „Szlakiem Piastowskim” – recenzja i ocena
O swoim sceptycznym nastawieniu do przewodników turystycznych pisałem już nie raz. Irytuje mnie w nich zwykle siermiężny język, brak kompetencji autorów do pisania o historii czy w końcu ilość informacji nieprzydatnych w zestawieniu z tymi użytecznymi. Przewodnik „Szlakiem Piastowskim” wydany przez Muzę – niewielki formatem, ale liczący ponad 400 stron – pozytywnie mnie zaskoczył.
Autorzy postawili sobie za cel opisanie zabytków leżących na szlaku, gdzie „przed ponad tysiącem lat rodziło się państwo polskie”. W książce znajdziemy więc: Poznań, Gniezno, Giecz, Kruszwicę, ale także wiele mniejszych, mało znanych miejscowości: od Niechanowa i Witkowa po Lubostroń. Opis każdego miasta zawiera informacje na temat jego położenia i historii, a także najcenniejszych zabytków i instytucji kultury. Bogate wiadomości mogą przydać się np. przy zwiedzaniu kościołów. Przykładowo, katedrze gnieźnieńskiej autorzy poświęcili łącznie ponad 20 stron, opisując każdy element jej wnętrza i wystroju. Zachwyciły mnie (i mówię to bez żadnej przesady!) liczne, przemyślane i szczegółowe mapki, plany i schematy; zarówno miejscowości oraz ich fragmentów (np. starówek), jak i budynków. Bardzo estetyczne i wierne są też komputerowe rekonstrukcje budynków, które dzisiaj już nie istnieją lub znajdują się w stanie ruiny. W niektórych przypadkach wręcz trudno odróżnić je od zdjęć. Grafikowi należą się brawa.
Oczywiście przy każdym muzeum czy galerii umieszczono dane teleadresowe. Ciekawym ich uzupełnieniem są współrzędne geograficzne. Przydadzą się nie tylko posiadaczom nawigacji satelitarnej, ale też każdemu, kto chciałby zobaczyć dany obiekt czy zabytek z nieba, przy użyciu programu Google Earth lub podobnej aplikacji.
Jak zawsze nie ma róży bez kolców. Moje wątpliwości wzbudził dobór materiału. Niby mowa o szlaku piastowskim, ale jednak autorzy nie byli w stanie powstrzymać się przed umieszczeniem w przewodniku różnych atrakcji w najmniejszym stopniu niezwiązanych z Piastami, czy nawet z średniowieczem. Od germańskiego Biskupina, przez XVIII-wieczny pałac w Lubostroniu, aż po XIX-wieczną starówkę Kiecka. Nie ma w tym nic złego, ale czy nie lepiej było nazwać przewodnik zgodnie z zawartością? Razi szczególnie ten Biskupin, którego zdjęcie umieszczono na okładce. Co ma piernik do wiatraka, znaczy Biskupin do Piastów?
Należy też pamiętać, że jest to pozycja podróżnicza, a jej autorzy nie są historykami. Wprawdzie postawili sobie za cel opieranie się na najnowszych badaniach i nowoczesnej wiedzy historycznej, ale nie zawsze im się to udaje. Przykładowo, mediewiści od dawna nie wierzą w istnienie rzekomego plemienia Goplan. Większość nie dałaby też wiary, w przeciwieństwie do autorów recenzowanego przewodnika, relacji Długosza o słowiańskich bóstwach przedchrześcijańskich.
Historyka takie mankamenty mogą razić, ale nie zaważają one na ogólnej wartości przewodnika. Dzięki dobremu doborowi materiału, licznym mapkom i planom doskonale spełnia on swoją rolę. Ja na pewno zabiorę „Szlakiem Piastowskim” ze sobą, gdy wreszcie zdecyduję się zwiedzić Wielkopolskę. I z niecierpliwością czekam, aż wydawnictwo Muza zdecyduje się opublikować podobny przewodnik po Małopolsce.
Korektę przeprowadziła: Joanna Łagoda