Iwan Łysiak-Rudnycki – „Między historią a polityką” – recenzja i ocena
Postać Rudnyckiego prezentuje w poprzedzającym jego artykuły szkicu biograficznym Jarosław Hrycak. Łysiak pochodził z rodziny inteligenckiej, zaangażowanej społecznie i politycznie na wysokim szczeblu – rodzice posłowali na sejm II RP, wuj zaś redagował wpływowy dziennik. Rudnycki nie podzielał popularnej wśród jego pokolenia (urodził się w 1919 r.) fascynacji ideologią nacjonalistyczną. Zawierucha wojenna wypchnęła go z rodzinnego Lwowa na emigrację – po ukończeniu studiów w Berlinie i Pradze mieszkał kilka lat w Szwajcarii, po czym w 1951 r. osiadł w USA. Przez kolejne lata próbował zakorzenić się w amerykańskim środowisku naukowym, zanim ostatecznie trafił do kanadyjskiego Edmonton. Długotrwały brak stałego źródła utrzymania i emigracyjna nędza zmuszająca niekiedy do podejmowania zajęć poza zawodem skutkowały powolnymi postępami w pracy badawczej. Równie jednak istotny dla małej efektywności Łysiaka były wrodzony perfekcjonizm każący cyzelować teksty aż do zamierzonego skutku, a także utrudniony dostęp do materiałów na zajmujące go tematy.
W rezultacie tych okoliczności autor nie zdążył domknąć przed śmiercią w 1984 r. kilku rozpoczętych projektów monograficznych, a jego dorobek ograniczył się do kilkudziesięciu artykułów, w znacznej części zresztą esejów, a nie tekstów ściśle naukowych. Dola odciętego od archiwów wychodźcy niejako wymogła syntetyczny charakter jego tekstów, z pewnością miała też wpływ na ich ideowe zaangażowanie.
Omawiana publikacja zawiera dwadzieścia osiem artykułów poruszających szerokie spektrum tematów od powstania Chmielnickiego po problematykę powojennej Ukrainy Sowieckiej. Powstawały one na przestrzeni ponad trzydziestu lat, wydawca ułożył je w porządku tematycznym. Tytuł, zapożyczony z dawnej ukraińskiej edycji pism Rudnyckiego, nie jest przypadkowy – teksty dotyczą w dużej mierze historii ukraińskiej myśli politycznej, ale jednocześnie niektóre z nich same balansują na granicy publicystyki politycznej. Autor nie stroni od wyrazistego wartościowania przeszłych wydarzeń, choć należy podkreślić, że jego zaangażowanie nie przekracza poziomu dopuszczalnego dla historyka – popularyzatora.
Rudnyckiego interesowała historia Ukrainy bez ograniczeń chronologicznych, w szczególności zaś ewolucja myśli politycznej okresu formowania się nowoczesnego narodu. Często zabierał głos w dyskusji o rodowodzie współczesnych Ukraińców – jego poglądy na ten niezwykle drażliwy temat zdają się być pewnym kompromisem między dążeniem historyka do zobiektywizowanego oglądu zagadnienia, a pragnieniem patrioty do podtrzymania dziejowego uzasadnienia dla politycznych roszczeń. Z jednej strony więc klasyfikuje Ukraińców jako naród niehistoryczny, a nawet stwierdza brak ciągłości z tradycją Rusi Kijowskiej tak Ukrainy, jak i Rosji (tym samym polemizując z niezwykle istotną dla ideologii URL tezą Hruszewskiego), z drugiej stawia nacisk na niezmienność istnienia grupy etnicznej określanej jako ukraińska. Mimo że jest świadomy anachroniczności tego terminu w stosunku do czasów przednowożytnych, popiera jego stosowanie, broni też „ukraińskości” księstwa halickiego i samoświadomości kozackiej.
W myśleniu o narodzie ukraińskim wydziela dwa poziomy, w czym można dostrzec pewne braudelowskie inspiracje, ale także rozwinięcie myśli Wacława Lipińskiego. Niższy to zachowująca ciągłość na przestrzeni stuleci grupa etniczna, charakteryzująca się zresztą wyższą w porównaniu do warstw chłopskich sąsiadów kulturą ludową. Wyższy szczebel dotyczy sfery polityczno – instytucjonalnej, a nawet językowej – wspólnota na tym poziomie zanikała w przypadku Ukrainy już dwukrotnie: poprzez polonizację prawosławnego bojarstwa po 1569 r. oraz przez zniesienie resztek autonomii kozaczyzny w końcu XVIII w., jednak za każdym razem po upływie pewnego czasu była budowana od podstaw na nowo. Decydujące o statusie narodu kryteria świadomości narodowej i woli samostanowienia pojawiały się jego zdaniem w dziejach Ukrainy jedynie okresowo. Badacz przyznaje, że współczesna mu ukraińska tradycja stanowi syntezę autentycznej ciągłości zachowanej w obyczajach ludowych z liczniejszymi sztucznymi elementami zaszczepionymi przez propagandę narodnicką.
Innym wątkiem przewijającym się przez różne teksty Łysiaka jest dociekanie przyczyn niepowodzenia próby budowy ukraińskiej państwowości w latach 1917–1920. Autor skupia się na wewnętrznych wadach naddnieprzańskiej republiki, wymieniając m.in. młody wiek, niekompetencję i prowadzące do zbędnych eksperymentów społecznych doktrynerstwo socjalistyczne liderów czy słabości strukturalne jak wynarodowienie miast. Przyznaje, że Ukraińcy nie byli wystarczająco dojrzali społecznie, by sprostać zadaniu, jednocześnie akcentuje jednak przełom w formowaniu nowoczesnej narodowości, jaki nastąpił dzięki rewolucji. Zwraca uwagę, iż zademonstrowanie pragnienia suwerenności pozwoliło utrzymać narodowy pierwiastek pod komunistyczną władzą, której nie odmawia zresztą miejsca w ukraińskiej tradycji. Komunizm stanowi dla niego nurt równorzędny tak wobec najbliższego mu, bo także totalistycznego, nacjonalizmu integralnego, jak i konserwatyzmu oraz narodnictwa. W te cztery główne kierunki stara się wpisać powojennych ukraińskich dysydentów.
Dla polskiego odbiorcy wskaźnikiem wiarygodności Rudnyckiego może być jego stosunek do relacji polsko-ukraińskich. W prezentowanym zbiorze znajduje się jeden artykuł poświęcony im w całości oraz liczne wzmianki w innych tekstach. Łysiak wyraża przekonanie, iż obie strony mają wobec siebie sporo na sumieniu, jednak z racji większego potencjału politycznego odpowiedzialność za wszelkie negatywne zaszłości ponoszą w decydującym stopniu Polacy. Autor nie szczędzi im krytycznych epitetów: wojna 1918–1919 ma w jego ujęciu charakter najeźdźczy, władzę II RP nad mniejszością ukraińską określa jako „uciskającą i szowinistyczną” oraz „na wpół faszystowską”. Za przeciwieństwo tego stanu uważa rządy Centralnej Rady z 1917 r. w pionierskim zakresie obdarzające naddnieprzańskie mniejszości autonomią.
Jest symptomatyczne, że dwóm wydarzeniom dominującym w polskiej narracji o stosunkach z Ukraińcami w XX w. – sojuszowi Piłsudski-Petlura i rzezi wołyńskiej – poświęca zaledwie po jednej wzmiance. Zwłaszcza ta druga wypada blado na tle wyraźnie dłuższych krytycznych rozważań o nacjonalizmie OUN. Rudnycki ostrożnie sugeruje planowość zbrodni, co w kontekście postaw ukraińskiej emigracji wobec zagadnienia i tak należy uznać za odważną opinię. Porównując punkt widzenia Łysiaka z tym prezentowanym przez polską historiografię (pamiętając przy tym o jego współpracy z „Kulturą” i generalnej negatywnej ocenie ukraińskiego nacjonalizmu) można dostrzec, jakich rozmiarów rozbieżności istnieją w świadomości obu narodów.
Książka została wydana w solidnej twardej okładce. Wyposażono ją w indeks nazwisk. Do kupna i lektury zachęcają słowa wstępne Adama Michnika i Grzegorza Hryciuka. Niestety uprzykrzają ją zaś niedociągnięcia edytorskie. Dla czytelnika nie jest do końca jasne, jakim kluczem przy układaniu wyboru artykułów posługiwała się redakcja. Brakuje mogących szczególnie zainteresować polskiego odbiorcę prac o Michale Czajkowskim, Franciszku Duchińskim czy Wacławie Lipińskim. Duża część tekstów nie posiada odnośników do adresu bibliograficznego pierwodruku. Niektóre z nich debiutowały dopiero na łamach wydanych pośmiertnie wydań zbiorowych pism Łysiaka, czytelnik nie otrzymuje jednak informacji, w który okresie jego życia powstawały. Te kwestie rozwiązałoby systematyczne przedstawienie w przedmowie dotychczasowych wydań zebranych artykułów Rudnyckiego.
W treść przypisów wielokrotnie ingerowano (odsyłając do pozycji wydanych po 1984 r.) nie sygnalizując, że nota została uwspółcześniona przez redakcję (obecną czy jednego z poprzednich wydań obcojęzycznych – nie wiadomo). W innych przypadkach biogramy postaci nieprzedstawianych przez Łysiaka zostały wplecione przy pomocy nawiasów kwadratowych w tekst główny – z uwagi na ich długość zgrabniej chyba przedstawiałyby się w formie przypisów. Za przekład artykułów na polski odpowiadało dziewięciu tłumaczy, jednak nie podano, które teksty przekładał każdy z nich. Wreszcie, wstęp biograficzny Hrycaka sprawia wrażenie naprędce i niedokładnie (czy polskiemu czytelnikowi trzeba przedstawiać, kim był Giedroyc?) przerobionego na potrzeby obecnego wydania dawniejszego ukraińskojęzycznego artykułu. Pojawia się w nim, powielona także na okładce książki, błędna data śmierci Rudnyckiego (1985 r. zamiast 1984 r.), ta pomyłka o zagadkowej genezie występuje jednak także w wielu innych opracowaniach.
Na ocenę recenzowanej pozycji składa się kilka elementów. Na pochwałę zasługuje sam zamiar polskojęzycznego wydania artykułów Rudnyckiego. Mam nadzieję, że kolejne pozycje serii przyniosą równie potrzebne przekłady. Wartość poznawcza tekstów ukraińskiego historyka jest zróżnicowana – mimo że w warstwie faktograficznej nie przyniosą obytemu z tą tematyką czytelnikowi wiele nowego, nadzwyczaj ciekawe może być jednak poznanie autorskich interpretacji, zwłaszcza wobec ich popularności na współczesnej Ukrainie. Jednocześnie syntetyczna narracja i wartki język sprawiają, że niektóre eseje mogą odgrywać rolę przewodnika dla początkujących ukrainoznawców. Wydanie zasługuje więc na bardzo wysoką notę, obniżoną jednak trochę ze względu na wspomniane wyżej redaktorskie niedociągnięcia.
Zobacz też:
- Natalia Jakowenko – „Historia Ukrainy do 1795 roku”;
- Jarosław Hrycak, Iza Chruślińska – „Ukraina. Przewodnik Krytyki Politycznej”;
- Jarosław Hrycak – „Prorok we własnym kraju”;
- Grzegorz Motyka - Od rzezi wołyńskiej do akcji ,,Wisła”;
- Natalia Jakowenko - „Druga strona lustra”.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska