Ignorancja zwana antysemityzmem

opublikowano: 2012-12-05, 14:00
wolna licencja
Gdzie powinien szukać Polak chcący odnaleźć zabytki pożydowskie? Polecam mu szukać w krzakach, chaszczach, na dzikich wysypiskach śmieci lub w zaniedbanych częściach miast. Wiele pozostałości po polskich Żydach niszczeje dziś w zapomnieniu, a inne ulegają mniej lub bardziej świadomej dewastacji. Tylko nieliczne udaje się przywrócić do dawnej świetności.
reklama

W Pabianicach koło Łodzi ktokolwiek jedzie do szpitala lub dworca kolejowego musi minąć betonowy, oskrobany mur, zza którego dumnie spoglądają korony drzew. Niedaleko znajduje się sanktuarium Maksymiliana Kolbego i jedno z lokalnych liceów ogólnokształcących. Prędzej czy później każdy mieszkaniec tego miasta minie to miejsce, choć z pewnością niewielu zastanowi się co znajduje się poza murem. Niektórzy traktują je jak wyłączone z miejskiej zabudowy – ziemię niczyją. Być może dlatego nie przeszkadza im to przerzucać tam śmieci, puste butelki po piwie lub winie, a nawet stare opony. Nie przejmują się faktem, że wysypisko robią sobie z… żydowskiego kirkutu.

O klasie pabianickiego cmentarza pisaliśmy już rok temu. Niewątpliwie jest jednym z cenniejszych tego typu zabytków, choć mieszkańcy miasta zdają się tego nie dostrzegać. Pomimo zgłoszonego przeze mnie faktu zaśmiecenia nekropolii do Straży Miejskiej i osobistej rozmowy z prezydentem miasta, jeszcze jesienią tego roku za płotem leżały śmieci. Kiedy niedawno przejeżdżałem ul. Jana Pawła II – przy której leży cmentarz – dostrzegłem słabo zabezpieczoną dziurę w płocie. Choć formalnie opiekę nad kirkutem sprawuje gmina żydowska, miasto dysponuje do niego kluczami i wyniesienie śmieci nie stanowiłoby najpewniej żadnego problemu. Pomimo to każda próba interwencji spotyka się z obojętnością.

Śmietnisko na kirkucie w Pabianicach (fot. Sebastian Adamkiewicz).

Takich miejsc w Polsce jest więcej. Rok temu głośnym przypadkiem był opisywany przez media kirkut w Wieliczce, który poziomem dewastacji z pewnością przekraczał ten w Pabianicach. Nieznani sprawcy kradli metalowe elementy, niszczyli ogrodzenie i macewy. Dopiero latem tego roku udało się uporządkować teren i przywrócić go do akceptowalnego stanu. Wiele cmentarzy pożydowskich nie ma jednak tyle szczęścia. Giną porośnięte trawą i gęstymi krzewami. Najczęściej dopiero pasjonaci zwracają władzom uwagę na stan – bądź co bądź – zabytków.

Dotyczy to zresztą nie tylko kirkutów. Od kilkudziesięciu lat trwa spór o Nową Synagogę w Poznaniu, która w czasie II wojny światowej została zamieniona przez Niemców na... pływalnię dla Wehrmachtu. Basen w dawnym Domu Modlitwy funkcjonował aż do 2011 roku. W międzyczasie budynek wraz z placem przejęła Gmina Wyznaniowa Żydowska, która przedstawiła projekt stworzenia w tym miejscu Centrum Judaizmu i Tolerancji. Z powodu braku funduszy do dziś dnia pomysł ten nie został zrealizowany. W 2006 roku padła z ust ówczesnego posła do Parlamentu Europejskiego Marcina Libickiego absurdalna propozycja wyburzenia dawnej świątyni i zagospodarowania terenu wokół niej. Na szczęście władze miejskie – lekko mówiąc – nie uznały jej za rozsądną. Tym niemniej Nowa Synagoga, stojąca pomiędzy Starym Miastem a Ostrowem Tumskim, nadal straszy i w niczym nie przypomina miejsca modlitwy.

Wiele spośród zabytków pożydowskich w Polsce bardziej ucierpiało w okresie powojennym niż w trakcie samej wojny. Porzucone i bez właścicieli, trafiały do majątku Skarbu Państwa, który mało przejmował się przejętym dziedzictwem. Bożnica we wspomnianych już wcześniej Pabianicach miała zostać wysadzona w czasie II wojny światowej. Pomimo dewastacji, której dokonali naziści, budynek przetrwał wichry wojny. Niestety, w latach 50. władza komunistyczna zdecydowała o jej rozbiórce. Zastąpiły ją mało estetyczne drewniane szopy. Co ciekawe, w pobliżu miejsca, w którym stała synagoga, wisi tablica, która nadal informuje, że zburzyli ją... hitlerowcy. Pomimo, że informacja o błędnym wyjaśnieniu jest już powszechnie znana, nie zrobiono nic, aby ją zmienić.

reklama
Nowa Synagoga w Poznaniu z nieistniejącym już napisem: Pływalnia Miejska (fot. Roweromaniak, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5.).

Trudno wyjaśniać traktowanie zabytków pożydowskich jedynie w kategoriach antysemityzmu. Byłoby to wyjaśnienie zbyt proste i z pewnością dalekie od prawdy. Decyduje o tym moim zdaniem kilka czynników. Po pierwsze, większość władz lokalnych nadal nie widzi potencjału w promowaniu historii i dbałości o jej dziedzictwo. Muzea czy miejsca pamięci nadal bywają jedynie obciążeniem dla budżetów i nie są traktowane priorytetowo. Skoro taki los spotyka polskie zabytki, to czemu inny miałby spotkać pozostałości obcych kultur? Po drugie, losy zabytków pożydowskich podyktowane są często traktowaniem ich jak rzeczy niczyje. Podobne podejście spotykało cmentarze niemieckie na tzw. Ziemiach Odzyskanych czy nekropolie wojenne z okresu I wojny światowej, które do dziś niszczeją w zapomnieniu. Współcześnie żydowskie kirkuty traktuje się często jako wysypiska śmieci, kiedyś macewy zamieniano w budulec. W roku 2011 w Rypinie, w czasie remontu jednej z ulic, odkryto pomniki z żydowskich grobów, które posłużyły wcześniej jako... chodnik. Można domniemywać, że takich przypadków jest więcej. Wreszcie po trzecie, na współczesny wygląd wielu zabytków pożydowskich wpływa zwyczajna ludzka bezmyślność, nie mająca głębszych podstaw ideologicznych. Szokującym było dla mnie odkrycie na wspaniałym lapidarium po cmentarzu żydowskim w Kazimierzu nad Wisłą napisów: tu byłem…, Michał kocha Karolinę itp. Zapewne to samo kieruje tymi, którzy – zamiast wykupić wywóz śmieci – wolą je wyrzucić poza anonimową bramę.

Często spotykam się z opinią, że za dewastację obiektów pożydowskich odpowiedzialność ponoszą gminy żydowskie. Być może w części przypadków faktycznie wiąże się to z nieodpowiedzialnością osób, które nimi zarządzają. Gminy bronią się jednak, że ich bezczynność spowodowana jest brakiem funduszy i oporem ze strony lokalnych władz, które wykazują zainteresowanie pomocą, ale towarzyszy mu zazwyczaj dojutrkowość i odkładanie sprawy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Zarządcy gmin wskazują też, że próba poradzenia sobie z wyrzucającymi śmieci to niejednokrotnie walka z wiatrakami. Prędzej czy później pojawiają się kolejni, którzy miejsce spoczynku potraktują jako kompostownik.

W całej sprawie nie chodzi tylko i wyłącznie o poszanowanie wytworów innej kultury, która z różnych powodów zachowała się w Polsce w formie cząstkowej (nawet gdyby niektórzy próbowali udowodnić, że jest inaczej). Zabytki pożydowskie są elementem dziejów i fragmentem dziedzictwa kulturowego mieszkańców naszej ziemi. Jako gospodarze powinniśmy się czuć za nie współodpowiedzialni. Chodzi też o względy czysto humanistyczne. My z pewnością nie chcielibyśmy, aby na głowy naszych zmarłych babć lądowały butelki po „Arizonie” i puste opakowania po paluszkach czy zużyte opony. Fakt zamieniania budynków sakralnych na dyskotekę też pewnie nie wzbudziłby fali oklasków. Dlaczego więc zabytki pożydowskie traktujemy inną miarą? Wystarczy pojechać do czeskiej Pragi, aby przekonać się, że nie musi to tak wyglądać.

Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Zobacz też:

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone