Idealny thriller
Miejscem akcji trylogii jest niemal cały czas Nowy Jork, a ściślej — Muzeum Historii Naturalnej. Osobą spinającą całość — poza galerią postaci drugoplanowych — jest agent specjalny FBI, Aloysius Pendergast. W odróżnieniu od typowych thrillerów autorzy kreują Pendergasta na superbohatera dysponującego umysłem cyborga, wiedzą Wikipedii i potrafiącego (prawie) bez szwanku wyjść z najgorszej nawet opresji. Kreska tworząca agenta jest przy tym bardzo ostra, bardzo daleka od tej, jaką rysowany jest chociażby nieco mydłkowaty Marlowe u Chandlera. Bohater Prestona i Childa jest w każdym calu dżentelmenem i koneserem wytwornego życia. Zawsze nienagannie ubrany, z dyskretną służbą i wspaniałą rezydencją w tle, kompletnie — bo jakżeby inaczej? — nieliczący się z gotówką Aloysius tworzy swoiste przeciwieństwo Hannibala Lectera, będąc „aniołem prawości”. Nawet jeśli paradoksalnie przez sporą część akcji musi działać przeciw prawu i być spod niego wyjętym.
Antagonistą agenta jest bowiem jego brat, Diogenes Pendergast, zbrodniarz doskonały i doskonale wyrafinowany. Bratobójcza walka, będąca osią rysującego się konfliktu (ledwie zarysowanego w Siarce), dla czytelnika jest nie tylko feerią akcji, znakomitej narracji i doskonałą rozrywką, ale także ucieczką w świat nowojorskich wyższych sfer, gdzie — jak wyczytałem kiedyś w zachęcie do jednej z książek Akunina, choć wtedy tyczyło się to carskiej Rosji — „zbrodnie popełniano ze smakiem tudzież elegancją”. Aloysius bowiem musi działać wbrew prawu właśnie ze względu na nieuchwytność Diogenesa, mylenie przez niego tropów i obarczanie winą agenta FBI. Całości dopełnia niebanalna fabuła i dodatkowe smaczki, jak chociażby pojawiająca się w drugim tomie niekonwencjonalna firma Efektywne Rozwiązania Inżynieryjne, przywodząca na myśl prozę Neala Stephensona i jego Cryptonomicon. O ile jednak powieści i język Stephensona mają tyluż zwolenników, co przeciwników, proza panów Prestona i Childa to solidny kawałek thrillera, pozbawiony denerwujących dłużyzn, napisany za to żywym i porywającym językiem.
Dla fanów Pendergasta mam dobrą wiadomość — trylogia, jakkolwiek zalecana do czytania jako całość, nie wyczerpuje listy książek, w których pojawia się postać agenta. Książki czyta się lekko i przyjemnie, ale nie powiedziałbym, że łatwo, chociażby ze względu na objętość. Jednak na tle pozycji o fabule opartej o oklepane „zabili go i uciekł” książki panów Prestona i Childa stanowią ciekawą odmianę, dowodząc dobitnie, że do napisania dobrego thrillera nie jest potrzebna wizja starodawnych sprzysiężeń i spisków ani aura skandalu towarzysząca promocji. I bardzo dobrze.