Ian Kershaw - Führer
Po kilku latach zwycięstw, w 1943 roku niemieckie jednostki znalazły się w całkowitym odwrocie. Klęska pod Kurskiem i udana aliancka inwazja na Włochy były wyraźnymi objawami słabości Wehrmachtu, niezdolnego do prowadzenia walki na kilku frontach. Mimo to, III Rzesza walczyła dalej. Nawet lądowanie w Normandii czy zrównanie z ziemią części niemieckich miast nie zmniejszyły niemieckiej chęci prowadzenia działań wojennych, szczególnie na Wschodzie. Co znacznie bardziej zaskakujące, nie zmieniło tego również przekroczenie przez Aliantów Renu i Odry. Niemcy walczyli nawet wtedy, kiedy ich Führer już nie żył. 7 maja 1945 roku U-Booty posłały na dno dwa alianckie statki i jeden trałowiec, a dzień później piloci Luftwaffe zaliczyli dwa ostatnie zestrzelenia. Panzerwaffe swój ostatni czołg, wysadzony przez własną załogę, straciła 10 maja 1945 roku. Walki trwały więc, jak widać, nawet po formalnej kapitulacji. Wybitny brytyjski historyk Ian Kershaw usiłuje w swej pracy ustalić przyczyny tego stanu rzeczy. Choć proponowane przez niego rozwiązanie uznać można za dyskusyjne, to bez wątpienia pozwala ono na głębsze i pełniejsze zrozumienie przyczyn krwawej zagłady III Rzeszy.
Wygląd zewnętrzny
„Führer. Walka do ostatniej kropli krwi” to przekład książki wydanej w 2011 roku pod angielskim tytułem „The end. The Defiance and Deconstruction of Hitler’s Germany, 1944 – 1945”. Omawiana pozycja liczy sobie 576 stron, z czego właściwa treść zajmuje 520 z nich. Pracę urozmaicono 41 czarno-białymi fotografiami zawartymi na 16 nienumerowanych stronach oraz 9 przejrzystymi mapami. Całość wygląda bardzo solidnie i estetycznie, nie ma więc najmniejszego ryzyka, że książka rozpadnie się po kilkukrotnym przeczytaniu.
Lekturę czas zacząć
Ian Kershaw bardzo precyzyjnie wybiera sobie obszar prowadzonych badań. Interesują go stosunki społeczno-polityczne w III Rzeszy od zamachu na Adolfa Hitlera z 20 lipca 1944 roku, aż po koniec istnienia rządu admirała Karla Dönitza. Działania wojskowe są tu omówione jedynie przez pryzmat wpływu klęsk i nielicznych sukcesów Wehrmachtu na sytuację wewnętrzną Niemiec. Brak jest także szerszych rozważań dotyczących stanu niemieckich sił zbrojnych, z wyjątkiem kwestii uzupełniania strat ludzkich i produkcji uzbrojenia. Lektura omawianej pracy bez wątpienia nie należy do najłatwiejszych. Autor prowadzi swój wywód przy użyciu licznych przykładów i cytatów z oryginalnych dokumentów, co z jednej strony znacznie podwyższa wartość książki, lecz równocześnie spowalnia tempo czytania. Jest to więc praca przeznaczona dla tych, którzy dla zdobycia solidnej dawki wiedzy nie cofną się przed poświęceniem kilkunastu godzin.
Pod względem merytorycznym, książka prezentuje się bardzo dobrze, chociaż dopatrzyłem się w niej kilku niewielkich usterek. Znajdziemy w niej m.in. „granatniki pancerne” (zamiast „przeciwpancerne”) i „pancerfausty” (zamiast „panzerfausty”słowniku PWN. Wystosowałem drogą mailową zapytanie w tej sprawie do PWN, odpowiedzi do chwili obecnej nie otrzymałem. Termin „pancerfaust” jest rzecz jasna niewłaściwy, lecz dość często występuje w powojennych wspomnieniach, więc być może z tego powodu trafił do ww. słownika. "]). Czytelnik może też przeczytać że na moście Ludendorffa w Remagen nie zdetonowano ładunków wybuchowych, podczas gdy w istocie ładunki odpalono, jednak okazały się one zbyt słabe, aby zburzyć most. Błędy te nie wpływają jednak znacząco na całościowy pozytywny odbiór pracy.
Do ostatniej kropli krwi?
Już we wstępie, autor odrzuca dwie często powtarzane tezy, służące jako zwyczajowe wyjaśnienie przyczyn długotrwałego oporu III Rzeszy. Pierwsza z nich głosi, że Niemcy walczyli do upadłego wiedząc, że Alianci zgodzą się jedynie na bezwarunkową kapitulację. Kershaw twierdzi jednak, że w kierownictwie wojskowym i politycznym tak naprawdę mało kto się tym przejmował. Druga z często przywoływanych teorii skupia się wokół totalnego zastraszenia narodu przez Hitlera i jego popleczników. Tu autor zauważa, że najczęściej autorami aktów terroru byli sami Niemcy, działający przeciwko współobywatelom w majestacie prawa lub naginający je w imię doraźnych celów.
Odrzuciwszy te najprostsze wyjaśnienia, Kershaw rozpoczyna głęboką analizę niemieckiego społeczeństwa w podanych wcześniej ramach czasowych, opierając się przede wszystkim na listach, pamiętnikach i badaniach nastrojów społecznych przeprowadzanych na zlecenie różnych instytucji państwowych i partyjnych. Autor stara się zajrzeć do umysłu przeciętnego Niemca, chcąc znaleźć w nim przyczyny, dla których walczył aż do gorzkiego końca. Nie zapomina przy tym o generałach i partyjnych decydentach, kierujących naród ku zagładzie. Całość tworzy dość spójny obraz, pozbawiony większych luk.
Wnioski wypływające z omawianej pracy pokrywają się zasadniczo z opiniami prezentowanymi przez Kershawa od lat. Według niego, całe niemieckie społeczeństwo w ten czy inny sposób starało się realizować wolę Hitlera, znajdując się pod wpływem jego osobowości oraz czując się związanym lojalnością wobec instytucji władzy i państwa. III Rzesza miała więc walczyć do końca dlatego, że Hitler tak chciał, a po 20 lipca 1944 roku nikt nie znalazł w sobie tyle siły i odwagi, by mu się sprzeciwić. Prawie całe niemieckie społeczeństwo, motywowane do samego końca przez partię, strach przed Rosjanami i wierność wobec ojczyzny miało maksymalnie przedłużać wojnę. Wszystko po to, aby realizować wizję Wodza, choć mało kto pragnął podążyć z nim w zaświaty.
Jest faktem, że wielu Niemców w miarę możliwości ośmielało się na protest, wybierając dezercję lub poddanie się, jednak były to działania mające na celu ratowanie własnej skóry, a nie zakończenie wojny czy obalenie samego Hitlera. W Niemczech brakowało też jakiegokolwiek ośrodka władzy niezależnego od Wodza, przez co ewentualni spiskowcy nie mieli na czym się oprzeć w swym dążeniu do usunięcia Führera. Cała machina działała więc siłą rozpędu. Cytując autora: Chociaż popularność Hitlera jako przywódcy spadała radykalnie (...), to rozdrobnione struktury władzy wykonawczej (...) przetrwały do końca. I to był zasadniczy powód, dla którego nie doszło do wcześniejszego upadku III Rzeszy ani do zawarcia porozumienia pokojowego.
Niemcy stawiali więc opór, bo aż do chwili samobójczej śmierci Hitlera nikt w kraju nie kazał im przestać, a żaden z polityków czy wojskowych nie śmiał podważyć jego autorytetu za życia. Niezależne działania podjęto na dobrą sprawę dopiero po 30 kwietnia 1945 roku, gdy nowy rząd rozpoczął desperacką ewakuację resztek niemieckich sił zbrojnych ze wschodu, gdzie starano się walczyć do końca, na zachód, do gwarantujących bezpieczeństwo amerykańskich i brytyjskich obozów jenieckich.
Podsumowanie
Pochylając się nad kartami „Führera”, można momentami odnieść wrażenie, że mamy przed sobą książkę napisaną przez Brytyjczyka, który usiłuje przedstawić wszystkich Niemców jako nazistów. Tak jednak nie jest. Kershaw stara się nam przedstawić jak siła inercji administracji totalitarnego państwa może skazać setki tysięcy ludzi na śmierć. Jego praca nie odpowiada na wszystkie pytania związane z końcem III Rzeszy, jednak stanowi bardzo ważną wskazówkę na drodze do poznania prawdy. „Führer. Walka do ostatniej kropli krwi” to praca bardzo istotna tak dla badaczy historii nazizmu, jak i tych zajmujących się dziejami II wojny światowej. Warto poświęcić na nią swój czas.
Redakcja: Michał Przeperski