„I Warszawa nie zawiodła” (katalog wystawy)

opublikowano: 2011-08-20, 08:16
wolna licencja
W dniach 12–25 VIII 2010 r. w stołecznej Galerii Plenerowej została zaprezentowana wystawa „I Warszawa nie zawiodła”. W ten sposób organizatorzy – Narodowe Centrum Kultury, Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Archiwum Państwowe m.st. Warszawy i Stołeczna Estrada – zapragnęli włączyć się w obchody 90. rocznicy bitwy warszawskiej. Obecnie ekspozycja, przygotowana przez byłego dyrektora Muzeum Niepodległości Andrzeja Stawarza, jest rozpowszechniana w formie eleganckiego katalogu.
reklama

W dniach 12–25 VIII 2010 r. w stołecznej Galerii Plenerowej została zaprezentowana wystawa „I Warszawa nie zawiodła”. W ten sposób organizatorzy – Narodowe Centrum Kultury, Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Archiwum Państwowe m.st. Warszawy i Stołeczna Estrada – zapragnęli włączyć się w obchody 90. rocznicy bitwy warszawskiej. Obecnie ekspozycja, przygotowana przez byłego dyrektora Muzeum Niepodległości Andrzeja Stawarza, jest rozpowszechniana w formie eleganckiego katalogu.

Tematem przewodnim wystawy miały być starcia zbrojne na bezpośrednim przedpolu Warszawy oraz mobilizacja warszawiaków umożliwiająca odparcie Armii Czerwonej. Do tej koncepcji nawiązuje tytuł wydawnictwa, w którym wykorzystano słowa Piłsudskiego z maja 1921 r. Marszałek wypowiedział je przy okazji fety z okazji powrotu wojsk z frontu, podsumowując postawę społeczeństwa stolicy w krytycznym momencie wojny. Zamysł wystawy został jednak lekko rozmyty przez zbyt obszerne, moim zdaniem, ukazanie kontekstu sierpniowych walk, który obejmuje całą wojnę polsko-sowiecką. Gdyby skoncentrowano się na przyczynach i skutkach warszawskiej batalii, wówczas więcej miejsca można by poświęcić materiałom pozyskanym w wyniku zbiórki pamiątek, uzupełnionym ilustracjami zaczerpniętymi z archiwów i muzeów. Te pierwsze, nie dość, że debiutują w szerszym obiegu, to przedstawiają wydarzenia ze szczególnie interesującej perspektywy szeregowego uczestnika, najczęściej spieszącego na front młodego ochotnika. Poważnym mankamentem katalogu jest jednak brak notki opisującej źródła poszczególnych ilustracji.

To właśnie dosyć zróżnicowana warstwa ilustracyjna stanowi największą zaletę publikacji. Oprócz fotografii portretujących zarówno szeroko znanych dowódców, jak i szeregowych żołnierzy, które obrazują sceny werbunku ochotników, przemarszów i zniszczeń wojennych, odbiorcy otrzymają też pewną dawkę plakatów propagandowych obu stron konfliktu, znaczną ilość fotokopii odezw i apeli mobilizacyjnych oraz map ilustrujących przebieg działań zbrojnych (pochodzących z okresu dwudziestolecia oraz współczesnych), a także kilka rysunków z epoki i osobistych dokumentów uczestników walk. W skład ekspozycji weszły też fragmenty tekstów źródłowych – wspomnień, dzienników (w tym dotychczas niepublikowanych), rozkazów i odezw.

reklama

Nieco gorsze wrażenia uważny czytelnik odniesie po lekturze stanowiących oś narracji wystawy tekstów Andrzeja Stawarza. Chociaż spełniają one cel poprowadzenia niezaznajomionego z tematem widza przez meandry wojny polsko-bolszewickiej, to nieraz ze względu na zbyt ogólnikowe ujęcie spłycają istotę opisywanych zagadnień, a nawet zawierają drobne błędy. Najwięcej niedociągnięć znalazło się we wstępie. I tak na przykład we wzmiance o linii Curzona autor przez nieprecyzyjny kontekst sugeruje, że propozycja tego rozwiązania terytorialnego została wysunięta już w okresie polskiego powodzenia na froncie w 1919 r., zaś programy polskiej polityki wschodniej zostały ujęte w znanym ze starszych opracowań schematycznym i dualistycznym podziale na federacjonizm i inkorporacjonizm. Stawarz nie popisuje się dobrą orientacją w tej ostatniej tematyce, co udowadnia choćby wspominając o Semenie (właść. Symonie, literówka wciąż rozpowszechniona w polskiej literaturze) Petlurze jako stojącym na czele „formacji nacjonalistów ukraińskich”. Do wspomnianych pomyłek należy dodać wzmiankę o Radzie Obrony Narodowej (zamiast Radzie Obrony Państwa) czy sytuowanie Tarnopola w okolicy Dźwińska (Dyneburga) – ten podpis pod fotografią został akurat skopiowany z zasobu Narodowego Archiwum Cyfrowego. Poważnym błędem edytorskim jest dwukrotne zamieszczenie w książce tej samej ilustracji.

Zaletą publikacji, choć nieznacznie osłabioną przez pewne niedociągnięcia znaczeniowe i stylistyczne w tekście angielskim, jest jej pełna dwujęzyczność. Do zasadniczej części dołączono także artykuł Barbary Berskiej z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych o współpracy jej macierzystej instytucji z nowojorskim Instytutem Józefa Piłsudskiego. Tekst ten nie przystaje tematycznie do wystawy i ma wyłącznie charakter wypełnienia treści.

Katalog został wydany starannie, na papierze dobrej jakości. Spośród wielu podobnych wydawnictw wyróżnia go klimatyczna okładka, na której wykorzystano grafikę Artura Szyka.

Tak przygotowana wystawa musiała się ładnie prezentować w słoneczny sierpniowy dzień na tle warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jednak zapoznanie się z nią w formie publikacji skłania do dokładniejszej lektury i zwrócenia baczniejszej uwagi na szczegóły, wśród których ilość drobnych niedociągnięć jest zbyt duża jak na tak eleganckie wydanie. Książka z pewnością spełni swój popularyzatorski cel wśród niedzielnych miłośników historii, lecz bardziej wymagający odbiorca może odczuć niedosyt, tylko do pewnego stopnia rekompensowany niektórymi niepublikowanymi dotychczas ilustracjami.

Korekta: Bożena Pierga

reklama
Komentarze
o autorze
Filip Gończyński-Jussis
Doktorant w Zakładzie Historii Najnowszej Instytutu Historii UMCS, absolwent historii na UW (licencjat) i UMCS (magisterium). Miłośnik historii dwudziestego wieku i rodzinnego Lublina. Przygotowuje rozprawę poświęconą Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone