Huragan odsłonił armaty
Po przejściu huraganu Dean cały Meksyk przystąpił do szacowania strat i powolnego usuwania zniszczeń. Ale historycy z Meksykańskiego Narodowego Instytutu Antropologii i Historii są zajęci czymś zgoła innym. Ich uwagę przykuły bowiem długie na 180 cm działa, ledwo wystające ponad powierzchnię plaży w kurorcie Tulum. Porywisty wiatr huraganu usunął zwały piasku przykrywające armaty. Teraz historycy starają się w bezpieczny sposób odkopać całe zardzewiałe znalezisko.
Skąd na meksykańskiej plaży znalazły się działa? Najprawdopodobniej pochodzą z wraku europejskiego galeonu, który przed setkami lat zatonął podczas gwałtownego sztormu. Korozja armat jest tak daleko posunięta, że historycy bardzo poważnie rozważają zatopienie ich w morzu. Chroniłoby to je przed dalszą korozją i byłoby sporą atrakcją dla amatorów nurkowania.
Odsłonięte przez wiejący z prędkością ponad 250 km/h wiatr działa przypominają inne armaty, które na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci odkrywano na meksykańskim wybrzeżu Morza Karaibskiego. Oznacza to, że mają co najmniej 200 lat, a może nawet trochę więcej. Z powodu korozji trudno jednak określić ich dokładny wiek. Rdza pokrywająca powierzchnię armat sugeruje jeszcze jedną ciekawą rzecz. Najprawdopodobniej zostały one przed dekadami wyciągnięte na brzeg i dopiero tam, wystawione na działanie słonego, wilgotnego powietrza, zaczęły korodować.
Wiadomość na podstawie Yahoo News