Horst Slesina - „Żołnierze przeciwko śmierci i diabłu” - recenzja i ocena

opublikowano: 2016-01-25, 09:00
wolna licencja
Opisy walk na wschodzie, pisane przez niemieckiego korespondenta na pierwszej linii frontu w początkach operacji „Barbarossa”. Czy warto zapoznać się reportażami Horsta Slesiny?
reklama
Horst Slesina
„Żołnierze przeciwko śmierci i diabłu”
cena:
49,00 zł
Wydawca:
Finna Oficyna Wydawnicza
Tłumaczenie:
Piotr Tymiński
Okładka:
twarda
Liczba stron:
250
Format:
150x210 mm
ISBN:
9788365201584
Patrzyliśmy prosto w twarze tych diabłów. Zawsze były takie same. Cywilni komisarze w kołchozach, dręczyciele i poganiacze chłopów, wyzyskiwacze robotników, oficerowi polityczni, mordercy z oddziałów zaporowych – wszyscy mieli twarz Wiecznego Żyda!

Wymieniony przeze mnie cytat idealnie oddaje charakter pracy „Żołnierze przeciw śmierci i diabłu”. Po raz pierwszy, polski czytelnik ma okazję zapoznać się z reportażami Hortsa Slesiny, porucznika 8 Dywizji Piechoty Wehrmachtu, który pełnił również funkcję korespondenta wojennego. W pierwszych miesiącach kampanii „Barbarossa”, przez cały czas przebywał na pierwszej linii frontu, biorąc udział we wszystkich najważniejszych bitwach (jego narracja kończy się na opisie bitwy pod Smoleńskiem oraz krótką refleksją na temat dalszych walk). To właśnie z jego notatek, sporządzanych „na kolanie”, a później czytanych w radiu, rodziny żołnierzy walczących w Rosji, dowiadywały się, co dzieje się z ich synami, mężami, ojcami. Zapis reportaży Slesiny ukazał się drukiem w Niemczech już w 1942 roku.

„Tą książkę napisał żołnierz dla ojczyzny. Jest ona interpretacją i żołnierskim spojrzeniem na walkę z bolszewizmem. Żołnierze, którzy będą czytać tą książkę rozpoznają tam siebie w swym marszu przez Związek Radziecki” - tymi słowami, autor wprowadza czytelników w swoją prace. Prace, w której dwie bardzo ważne tezy, będą pojawiać się przez cały czas. Pierwsza z nich dotyczy misji jaką mieli do wykonania żołnierze niemieccy prący na Wschód. Miała to być misja obrony cywilizacji przed barbarzyńskim hordami. Ba! Napiszmy wprost, że dla Slesiny, wróg nie jest nikim innym jak diabłem, lucyferem, szatanem, przeciwko któremu bohatersko walczą hitlerowscy żołnierze. Drugim poruszanym problemem jest przekonanie o blisko 20-letnich przygotowaniach prowadzonych przez imperium sowieckie do ataku na bezbronne Niemcy. Na III Rzeszę, która jest - zdaniem samego Slesiny - krajem ludzi pełnych szlachetnych wartości. Wrogiem tych odwiecznych wartości jest wszechpotężny Żyd, który za tym wszystkim stoi.

Czy to nie brzmi jak wulgarna i prostacka propaganda? Oczywiście - tak. I taka właśnie jest książka niemieckiego oficera i korespondenta. Pełna nienawistnej propagandy, przedstawiająca całą walkę na froncie wschodnim w kolorach czarno-białych. Warto jednak zauważyć, że w pracy Slesiny przeplatają się ze sobą dwa różne typy narracji. Pierwszy ma charakter zapisków autora z linii frontu. Pisane „na żywo” są pełne emocji oraz plastycznych opisów. Momentami wręcz zbyt plastycznych, ponieważ reportaże Slesiny do znudzenia powtarzają sformułowania o bohaterstwie, heroizmie i niezwykłym poświęceniu niemieckich sołdatów. Warte uwagi jest to, że narracja autora jest prowadzona w sposób, który przedstawia działania całej grupy. Bardzo rzadko występują pojedyncze historie żołnierzy. Jeśli się pojawiają, ich puenta sprowadza się do poświęcania jednostki dla grupy. Drugi typ narracji to wątki antysemickie i propagandowe, które powstały z dala od linii frontu. Pisane w taki sposób, aby wzbudzić w społeczeństwie niemieckim jeszcze większą nienawiść do wrogów III Rzeszy.

reklama

Jeżeli chodzi o styl autora, w pełni podzielam zdanie Andrzeja Ryby, który w przedmowie do polskiego wydania napisał, że „książka świetnie się broni literacko. Ale to właśnie na tym polega dobra propaganda. Trzeba ją uprawiać w wysokim gatunku. I Slesina to robi doskonale”. Jeżeli jednak odrzucimy propagandę i będziemy czytać między wierszami, czytelnik bardzo łatwo zauważy pewną właściwość. Pod płaszczykiem propagandy i pogardy dla sowieckiego wroga, kryje się zwierzęcy wręcz strach. Strach przed determinacją i szaleństwem przeciwnika, który posyła fale nowych oddziałów, z którymi walczą niemieccy żołnierze. Slesina, choć na każdym kroku bezlitośnie wytka niedoskonałości sowieckiego systemu, nie daje czytelnikowi odpowiedzi na jedno pytanie. Dlaczego pomimo tak wielu strat, Rosjanie ciągle walczą?

W książce nie brak również polskich wątków. Slesina chętnie cytuje relacje Polaków, którzy w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow naleźli się pod panowaniem sowieckim. Wiadomo, że autor wykorzystuje je w jednostronny sposób. Przedstawia Polaków jako ofiary sowieckiego reżimu, które same zgotowały sobie ten los. Zacytujmy jeden fragment, pozostawiając go bez komentarza:

Nikt z nas nie czuje sympatii do tego narodu, który sam sobie zgotował taki los. Ale jak strasznie musiała doświadczyć ich plaga komunizmu, skoro teraz gotowi są zaakceptować każdy los, byle tylko znów nie stanąć przed wykrzywioną w diabelskim grymasie twarzą bolszewickiego komisarza? Są częścią narodu, który zachorował na megalomanię i kara, jaka ich spotkała, jest uczciwą zapłatą za wszystko, co sami nam uczynili. Mają już dosyć po wszystkie czasy.

Książka pod względem wydania prezentuje się bardzo dobrze. Twarda, lakierowana oprawa, wyraźna czcionka. Niestety jest jeden poważny mankament publikacji. Choć na wstępie jest wyraźnie zaznaczone, że czytelnik będzie miał do czynienia z dziełem propagandowym oraz antysemickim, wydawnictwo nie zdecydowało się na zamieszczenie w książce jakichkolwiek przypisów wyjaśniających poszczególne myśli autora. Tym bardziej, że we wstępie dowiadujemy się, że książka jest publikowana w takiej formie, w jakiej została wydana w III Rzeszy, bez żadnych skreśleń. Oględnie mówiąc, nie wydaje się to być najlepszym pomysłem.

Czym są „Żołnierze przeciwko śmierci i diabłu”? Na pewno nie można tej publikacji traktować jako rzetelnego opisu walk na wschodzie w pierwszym miesiącach operacji „Barbarossa”. Przez książkę Horsta Slesiny, polski czytelnik może zapoznać się jak była przedstawiana walka na wschodzie z punktu widzenia hitlerowskiej propagandy. Dowie się, jakie informacje otrzymywał przeciętny Niemiec, gdy wojna toczyła się z dala od granic przedwojennej III Rzeszy. Czy jest to książka, do której warto sięgnąć? Pod grubą warstwą propagandowych i przesadnych sformułowań, kryje się mimo wszystko ciekawa relacja, która warto przeczytać choćby z jednego powodu. Ku przestrodze.

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Kartasiński
https://kkartasinski.pl Doktorant Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Autor publikacji "Chłopak z Wehrmachtu. Żołnierz Andersa" oraz "Odszukaj dziadka w ..."

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone