Hitler zagraża olimpiadzie w Londynie

opublikowano: 2007-09-15, 14:50
wolna licencja
W Londynie duch zbrodniarza straszy po latach. A dokładniej bomby, które Hitler kazał zrzucić na to miasto. W związku z letnimi igrzyskami olimpijskimi w 2012 roku ekipy budowlane wzięły się ostro do roboty. Co rusz natrafiają jednak na niewybuchy z czasów II Wojny Światowej.
reklama

Sytuacja nie przedstawia się najlepiej. Niektórzy eksperci ostrzegają, że takie „niespodzianki” mogą opóźnić przygotowania do imprezy, a na pewno wydatnie zwiększyć koszty całego przedsięwzięcia. A mowa o niebagatelnych sumach, bo do tej pory Brytyjczycy wyłożyli na prace związane z igrzyskami olimpijskimi już 9,3 mld funtów szterlingów (ok. 19 mld dolarów). Koszty wzrosną nie tylko w związku z wydobyciem i rozbrojeniem bomb, ale także z odkażaniem ziemi. W kilku miejscach można mówić o małej katastrofie ekologicznej, bo bomby wypełnione różnymi środkami chemicznymi (w tym amoniakiem) skaziły glebę.

Niemiecka Luftwaffe w czasie Bitwy o Anglię zrzuciła na Londyn około 19000 ton bomb. Szacuje się, że około 10 proc. z nich nie eksplodowało. Sporo rozbrojono, ale inne zostały zasypane gruzami i od lat spoczywają pod tętniącym życiem miastem. Od czasu do czasu Londyńczycy przezywają chwile grozy związane z niewybuchami. Na przykład w maju na wschodnich obrzeżach miasta przeprowadzono ewakuację z powodu odkopania ważącej ćwierć tony bomby. W związku z pracami ekip budowlanych przy tworzeniu nowych obiektów sportowych podobne alarmy nasiliły się. Najgorsze jest to, że niełatwo przewidzieć choćby w przybliżeniu okolicy, w której spoczywają niebezpieczne ładunki.

Niemcy celowali w doki, ale często niemiłosiernie pudłowali – mówi Richard Pawlyn z Landmark Information Group, która przygotowała prowizoryczną mapę, gdzie można oczekiwać niemieckich bomb. Mapa opiera się na rządowych dokumentach, ale jak zaznacza Pawlyn, nie warto jej ufać bezkrytycznie. Niejednokrotnie tam, gdzie oczekiwano niewybuchu, wykopywano jedynie przedwojenne żelastwo.

Według szacunków, na terenie Londynu znajduje się 5057 miejsc, w których można oczekiwać bomb. Większość z nich znajduje się na wschodnich krańcach miasta. Tam w czasie wojny znajdowało się serce przemysłu wojennego – przez całą dobę pełną parą pracowały fabryki amunicji i doki. Niektóre zakłady przerabiano na potrzeby przemysłu militarnego – na przykład fabryka cukru należąca do Tate & Lyle Plc wytwarzała części do samolotów.

Więcej na Bloomberg.com.

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Rodak
Absolwent politologii i student prawa na Uniwersytecie Warszawskim, współpracował z redakcją „Życia Warszawy” i branżowego miesięcznika poświęconego samorządowi terytorialnemu „Forum Samorządowe”. Obecnie pracuje w administracji rządowej, czym, jak mówi, zdradził swoją miłość do samorządu terytorialnego. Jest fanatycznym kibicem snookera i włoskiego futbolu. Do końca 2007 roku blisko współpracował z redakcją „Histmaga”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone