Historia średniowiecznej drogi zatopiona w jeziorze

opublikowano: 2021-12-03, 06:16
wszelkie prawa zastrzeżone
Poznawać historię średniowiecza dzięki kronikom, dokumentom, przedmiotom codziennego użytku? Banał. Tym razem naukowcy przeanalizowali zapisaną w osadach na dnie jeziora historię średniowiecznej… drogi, Via Marchionis, która wiodła przez Bory Tucholskie.
reklama
Lokalizacja traktu via Marchionis (fot. Nauka w Polsce)

Co wynikło z tych badań? W skrócie: kiedy ludzi w okolicy ubywało - np. w wyniku wojen, zaraz, napaści - dzika przyroda szybko (w ciągu kilku dekad) wracała na miejsca, gdzie wcześniej były pola uprawne. Działo się to wiele razy w historii.

Wydedukowano, że tragedie ludzkie - umożliwiające powrót lasu - miały związek z obecnością w okolicy średniowiecznego szlaku wędrownego i handlowego - drogi via Marchionis. Był to fragment bardzo ważnego średniowiecznego traktu łączącego Brandenburgię z Malborkiem, Gdańskiem, Królewcem.

Z jednej strony drogi od zawsze miały wymierny wpływ gospodarczy czy kulturowy na społeczeństwo, ale z drugiej strony średniowieczne drogi przynosiły mieszkańcom niepokoje i zarazy, a to z kolei tworzyło warunki dla powrotu dzikiej przyrody w tereny zajęte dotąd przez ludzi. Można więc powiedzieć - cytując "Park Jurajski", że życie zawsze znajdzie sobie drogę.

NAWARSTWIENIE HISTORII

W ramach badań (finansowanych z NCN) naukowcy przeanalizowali rdzeń (słup osadów jeziornych) pobrany z dna jeziora Czechowskiego (Bory Tucholskie, niedaleko Iwiczna). A w tamtym akurat miejscu świetnie zachowane są warstwy osadów jeziornych (warwy, roczny laminowany przekładaniec), dzięki czemu rdzeń jest bardzo dokładnym archiwum tego, jak zmieniał się krajobraz przyrodniczy setki, a nawet tysiące lat temu. W warstwach osadów kryją się nie tylko pyłki ówczesnych roślin, ale i węgle drzewne świadczące o pożarach czy opowiadając nam historię o zmianach szaty roślinnej.

Zebrane tam informacje interdyscyplinarny zespół naukowców postanowił porównać z bardziej tradycyjnymi źródłami historycznymi i od nowa napisać historię Borów Tucholskich oraz via Marchionis. Publikacja pod kierunkiem dr. hab. Michała Słowińskiego, profesora z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN ukazała się w Scientific Reports

Można byłoby się śmiać, że to historia rubieży ówczesnej Polski opisana z perspektywy żaby. No bo co ma wspólnego dno jeziora z wielką historią. A jednak ma. Badania te dają bowiem unikalny wgląd w to, jak na małe lokalne społeczności - osady liczące np. kilkunastu mieszkańców - oddziaływały duże wydarzenia historyczne: wojny krzyżackie, potop szwedzki czy zarazy.

reklama

GRABIEŻE NA RUBIEŻACH

Pierwszy autor publikacji, prof. Michał Słowiński, mówi w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce - PAP, że w średniowieczu w okolicach jeziora Czechowskiego nie było dużych osad ludzkich. Gleby były tam słabe, a samo miejsce było mało atrakcyjne dla rozwoju rolnictwa. Pojedyncze gospodarstwa, które się tam znajdowały, leżały jednak w sąsiedztwie ważnego traktu - Via Marchionis. I to on przynosił w tamte rejony Wielka historię.

Prof. Słowiński tłumaczy, że w osadach jeziornych zachowały się pyłki roślin, które dominowały w okolicy. Pyłków roślin uprawnych (głównie żyto) było więcej w czasach długiego pokoju. Po wojnach zaś zwykle w ciągu kilku dekad w miejsce pyłków żyta pojawiały się za to pyłki sosny i brzozy i zaczynały one dominować.

Co to znaczy? Prof. Michał Słowiński wyjaśnia, że w czasach pokoju, kiedy szlakiem wędrowali raczej kupcy i wędrowcy, rolnicy mogło spokojnie zajmować się uprawami. W czasie wojen jednak szlak starał się trasą przemarszów wojsk. Można się domyślać, że uprawy wtedy podpalano, a miejscową ludność zabijano, włączano do armii lub cierpiała ona w wyniku chorób przenoszonych przez żołnierzy.

W wyniku tych zdarzeń następował zaś potem spadek presji człowieka na środowisko przyrodnicze, a las zarastał miejsca, gdzie dotąd były pola uprawne. Mimo że zmiany środowiska dotyczyły niewielkich skupisk ludzkich, ślady takich działań widać do dziś.

Te badania pokazują, że my, ludzie, musimy wkładać bardzo dużo energii, aby utrzymać krajobraz rolniczy. I aby powstrzymać dziką przyrodę - komentuje prof. Słowiński.

Bohaterami rozdziałów w podręcznikach historii średniowiecza są zwykle znamienite osoby, rody, państwa, miejscowości, prawa lub zwyczaje. Tym razem badacze postanowili zupełnie odświeżyć narrację i zobaczyć jak na środowisko i lokalną społeczność działa obecność drogi. Takie nieszablonowe podejście pozwoliło im przedstawić opowieść o tym, jak wydarzenia historyczne realnie oddziaływały na bardzo niewielkie społeczności, a przez to - i na przyrodę.

Źródło:

naukawpolsce.pap.pl, PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Elita władzy w Królestwie Jerozolimskim (1174–1185)”:

Marcin Sałański
„Elita władzy w Królestwie Jerozolimskim (1174–1185)”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
85
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-8-4
reklama
Komentarze
o autorze
Nauka w Polsce
Powyższy materiał jest przedrukiem z serwisu internetowego „Nauka w Polsce” współtworzonego przez Polską Agencję Prasową i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Publikacji dokonano na zasadach określonych przez PAP S.A.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone