Historia odczłowieczona

opublikowano: 2012-11-29, 18:46
wolna licencja
Apeluję o wykreślenie – przynajmniej w Polsce – historii z listy przedmiotów humanistycznych. Dlaczego? Bo coraz mniej w niej pytań o człowieka, a coraz więcej o nasze fobie, wyobrażenia, fetysze i nadmuchane słowa bez głębszego znaczenia. Historia pyta nie o ludzi, tylko o zaprogramowane maszyny do wypełniania zachcianek współczesnych.
reklama
Eraz z Rotterdamu, jeden z ojców humanistyki. Czy współczesna historia zadaje jeszcze pytania o sens człowieczeństwa?

Pyskówka – bo trudno to nazwać dyskusją – po premierze filmu „Pokłosie” mnie nie zaskakuje. W zasadzie stało się to, czego można się było spodziewać. Maciej Stuhr mógł już wcześniej przygotować sobie wpisy na Facebooku, a Władysław Pasikowski treść listu do Moniki Olejnik. Nawet sama dziennikarka mogła nagrać rozmowę ze wspomnianym młodym Stuhrem w dowolnie wybranym, wcześniejszym terminie. Na dobra sprawę, nawet ten felieton mógł być napisany kilka miesięcy wcześniej, podobnie jak setki innych, które zapełniły szpalty najbardziej poczytnych dzienników i tygodników.

Zestaw argumentów, obelg, opinii i stanowisk był do bólu przewidywalny. Wszystko mogłoby się odbyć wcześniej – dziennikarze wzięliby pieniądze za artykuły, kinomanii za recenzje, a twórcy filmu wpisani zostaliby na poszerzającą się z każdym dniem listę wrogów narodu, tudzież wstawieni do panteonu sprawiedliwych.

Nie przyznaje sobie w tym przypadku żadnych zdolności profetycznych. Mam czasem problem z zaplanowaniem kolejnego dnia, a co dopiero z przewidywaniem dalekiej przyszłości. Tyle że „nocne Polaków rozmowy” są od lat takie same, a taki film jak „Pokłosie” jedynie pozwala im wyjść z dyskusyjnego undergroundu. Bo przecież dyskusja – powiedzmy, że jednak użyję tego słowa – która przetoczyła się w polskich mediach, na polskich salonach politycznych i antysalonach też, w polskich kuchniach, na polskich chodnikach i placach, wcale nie dotyczyła filmu. To nie film został w niej oceniony, zmysł reżysera, czy talent aktorski Maćka Stuhra. Polacy – ci znani i mniej znani – rozmawiali przede wszystkim o własnych fobiach, wyobrażeniach i upodobaniach. Jedni nadymali czerwone policzki w akcie oburzenia, że ktoś śmiał zasugerować, że ich przodkowie mogli nie zachowywać się nieskazitelnie, drudzy przywiązywali się do łoża madejowego i okładając się brzozową witką, napawali samobiczowaniem i upadlaniem samych siebie, co ma być ponoć dla naszego narodu uzdrawiające.

reklama

Cała rozmowa toczyła się wokół problemu narodu, pytania stawiano o naród, odmieniano ten naród przez wszystkie przypadki. Ważne były tylko etykiety i ich stosunek do nich, bzdurne zastanawianie się, jak mam się ustosunkować do filmu, aby jak najlepiej wyrazić swoją polskość, jak gdyby polskość od tego w najmniejszym stopniu zależała. Obserwując to wszystko, zacząłem się zastanawiać, czy ludzie potrafią odpowiadać sobie na pytania dotyczące ich istoty, czy już zawsze będą na siebie spoglądać z perspektywy tego, gdzie się urodzili i co – w dużej mierze przez czysty przypadek – mają wpisane w dowodzie w rubryce „narodowość”. W ani jednej rozmowie, dyskusji czy opinii nie widziałem, by ktoś schodził z wysokiego C dyskursu o sensie bycia Polakiem i wędrował nieco niżej, do pytania co to znaczy być człowiekiem. Film „Pokłosie” sięga wszak dużo głębiej niż tylko problemu odpowiedzialności naszego narodu za eksterminację ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej. Stawia nas w obliczu dużo poważniejszych dylematów – jak wpływa na nas, ludzi, historia? Jak chcemy tę historię widzieć? Czym jest mit, kłamstwo, prawda, czy każda prawda jest wygodna, a co jeśli nie jest? „Pokłosie” nie jest filmem o winie Polaków, lecz dziełem zadającym bardzo konkretne pytania o kondycję człowieka.

Tyle że w debacie historycznej nikt już o człowieka nie pyta. Dociekania zarówno historyków, jak i dziennikarzy, którzy historią chcą się zajmować, pozwalają nam poznać nie ludzi, ale sprawnie zaprogramowane cyborgi pozbawione ludzkich przywar czy odruchów. Postacie z przeszłości to odhumanizowane wytwory wyobraźni współczesnych, których bardziej fascynuje wielka polityka, knowania, fobie i wyobrażenia, niż to, kim jest człowiek.

Wydaje mi się zresztą, że historia już dawno przestała się człowiekiem zajmować, że o człowieku badacz przeszłości powiedzieć może coraz mniej, że poznanie dziejów w żaden sposób nie przybliża nas do prawdy o tym, kim jesteśmy. Dylemat moralny zastępuje twarda decyzja polityczna, strach wyrachowanie, głupotę cynizm. Karol Wielki nie jest już dla mnie homo sapiens, ale zaprogramowanym przez dziejopisów robocopem, z wmontowanym dyskiem twardym zamiast mózgu. Naszych przodków widzimy tylko jako w trybiki w grze, pikselowate postacie z gier komputerowych. Taka historia nie jest już przedmiotem humanistycznym, ale przedziwną wydmuszką do zaspakajania naszych wyobrażeń i fetyszów.

Może właśnie dlatego tak łatwo jest przejść od czasów Mieszka, do wyrywania paznokci w ubeckich kazamatach, tak łatwo widzieć szlachtę w roli bezwzględnych oprawców chłopa pańszczyźnianego, a z filmu „Pokłosie” robić test prawdziwej polskości. Nasze człowieczeństwo nie jest przecież już ciekawe…

Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Zobacz też:

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone