Historia ignorancją pisana

opublikowano: 2012-09-11, 16:07
wolna licencja
W Namysłowie stanął pomnik Stefana Batorego. Co prawda monarcha najpewniej nigdy tam nie był, a miasto nie leżało w okresie jego rządów w granicach Rzeczpospolitej, ale monument miał być aktem wdzięczności dla węgierskiego miasta partnerskiego Namysłowa. I może wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że radni nazwali Batorego „królem polsko-węgierskim”. Problem w tym, że Batory królem Węgier nie był. Mimo to władze w mieście nad Widawą pozostają nieugięte upierając się przy swojej wersji.
reklama
Sebastian Adamkiewicz.

Spośród tysięcy wspaniałych rysunków Andrzeja Mleczki, ten jeden utkwił mi w pamięci szczególnie – rodzinka ustawiona wokół małego przyjaznego pieska i tatuś o obliczu mentora tłumaczący synkowi: „demokracja polega na tym, że jeśli cała rodzina zdecyduje, że zjemy Pikusia, to Pikuś zostanie zjedzony”. Ostatnimi czasy w rolę ojca i rodziny weszli radni i burmistrz miasta Namysłowa, a Pikusiem został... król Stefan Batory. Co prawda nikt nie wpadł na pomysł obgryzania jego doczesnych szczątków, ale na twórcze zmiany w jego biografii już jak najbardziej.

Węgierski problem

Wszystko zaczęło się od pomysłu na jaki wpadł były burmistrz zaprzyjaźnionego z Namysłowem miasta Kiskore, Jozsef Szen. Na dowód dobrych wzajemnych relacji dwóch miast zaproponował, aby w Namysłowie powstał pomnik podkreślający braterstwo polsko-węgierskie i nawiązujący do wspólnej historii. Wybór padł na popiersie Stefana Batorego, które madziarski przyjaciel osobiście ufundował.

Co prawda nikt z mieszkańców Namysłowa nie wie, co łączy ich małą ojczyznę z polskim monarchą pochodzenia węgierskiego, ale skoro na jednym z głównych placów Łodzi może stać Tadeusz Kościuszko – który też zapewne w mieście włókniarzy nie był – to i Batory zdobić może miasteczko nad Widawą. Innych związków pomiędzy obydwoma krajami, które byłby bliższe historii miasta, władze Namysłowa zresztą się nie dopatrzyły.

Oczywiście można by być złośliwym i podpowiedzieć obecnemu burmistrzowi, że taką postacią mógłby być król Władysław II Jagiellończyk (syn Kazimierza IV Jagiellończyka – króla Polski) król Czech i Węgier, w którego władztwie leżał Namysłów, ale nie bądźmy nazbyt skrupulatni. Wszak tradycja przedkładania historii ogólnopolskiej nad lokalną, zwłaszcza na terenach włączonych do Polski po 1945 roku, jest na tyle zakorzeniona, że lata miną zanim przekona się tamtejsze władze, że ich rodzima przeszłość nie jest powodem do wstydu. W galerii sław stosunków polsko-węgierskich moglibyśmy znaleźć także tak znamienite postacie jak Ludwik Węgierski, Józef Bem, św. Kinga, św. Jadwiga (postacie świętych kobiet byłyby nawet zrozumiałe), czy nawet związany z ziemią opolską Władysław Opolczyk. Co prawda ten ostatni Namysłowem nie władał, ale najpewniej bliższy był miastu niż Batory.

Król czy książę?

Nie o postać samą jednak chodzi. Król jak król, z samego faktu bycia monarchą najpewniej pomniki i ulice należą się mu jak mało komu, nawet w Namysłowie. Czemu więc namysłowski obelisk wart jest opisania? Ze względu na napis, który wszem wobec ogłasza, że poświęcony jest Stefanowi Batoremu – królowi polsko-węgierskiemu. Tu żarty się kończą, choć atmosfera iście absurdalna. Wszak to, że Madziar był królem Polski wiadomo, ale Węgier? Ten fakt jest już jedynie wymysłem radnych i burmistrza, co więcej pomysłem mocno bronionym, nawet wbrew faktom i opiniom historyków.

Stefan Batory (1570-1576/86)

Jak więc z tym Batorym było? W roku 1526 w bitwie pod Mohaczem zginął Ludwik Jagiellończyk, król Czech i Węgier. Jego śmierć zapoczątkowała okres walk o władzę na Węgrzech. Naprzeciw siebie stanęli arcyksiążę Ferdynand I Habsburg, roszczący sobie prawa do korony ze względu na małżeństwo z Anną Jagiellonką, siostrą Ludwika Jagiellończyka, i Jan Zapolya, wojewoda siedmiogrodzki wybrany na króla Węgier przez lokalne zgromadzenia szlacheckie. Po bitwie pod Tokajem, gdzie zwycięstwo odniosły siły arcyksięcia, przy poparciu węgierskiej arystokracji korona św. Stefana trafiła w ręce Habsburgów.

reklama

I choć wojna trwała nadal, to ten stan rzeczy utrwaliło porozumienie z roku 1541, w którym tytuł króla Węgier przyznano Habsburgom, a następcy Zapolyów zadowolić się musieli tytułem książąt Siedmiogrodu. Habsburgowie tego tytułu zresztą też nie uznawali, długo pogardliwie nazywając tamtejszych władców wojewodami. Warto też wspomnieć, że Siedmiogród stał się księstwem uzależnionym od Imperium Osmańskiego, a władza książąt w dużej mierze była zależna od woli sułtanów. W Polsce co prawda (ze względu na polityczne stanowisko względem dziedzictwa habsburskiego na Węgrzech, wspierające Zapolyów) Siedmiogród często nazywany był Węgrami, ale jego władców za królów z pewnością nie uważano.

Kiedy więc w 1571 roku, po śmierci Jana II Zygmunta Zapolyi, na władcę Siedmiogrodu wybrany został Stefan Batory, to nie otrzymał on tytułu królewskiego, lecz książęcy. Jego oficjalna tytulatura łacińska też nie nazywa go „rex Transylvaniae” lecz „princeps Transylvaniae”, rozwiewając wszelkie wątpliwości. Ponieważ jednak zwolennicy nazywania Batorego królem polsko-węgierskim sugerują, że na Węgrzech uznaje się jego tytulaturę królewską, postanowiłem zasięgnąć opinii w źródłach madziarskich. Konsekwentnie jest on tam nazywany „erdélyi fejedelem” czyli… książę siedmiogrodzki. Jak widać, radni z Namysłowa uważają, że demokracja zezwala im na uchwalanie każdej głupoty, nawet gdyby nie miała pokrycia w faktach.

Ignorantokracja

Tym bardziej smutne jest to, że ewidentnie błędny zapis na cokole bronią jak niepodległości. Jak cytuje Nowa Trybuna Opolska, przewodniczący rady Namysłowa - Jarosław Iwanyszczuk - stwierdzić miał: „Czy to jest tak istotne? Niech się encyklopedie zajmują takimi drobiazgami”. Owszem Panie Jarosławie, to drobiazg, którym nie należy się przejmować, tak samo jak tym, że Chopin to francuski kompozytor, Kopernik to słynny niemiecki astronom, Maria Skłodowska-Curie to chemiczka rodem znad Loary, a Majdanek to polski obóz koncentracyjny. Dodam do tego, że gdyby w drugiej połowie XVI wieku nazwał Pan Batorego królem Węgier, to z pewnością naraziłby Pan Rzeczpospolitą na poważny konflikt z domem Habsburgów. Aż strach więc pomyśleć co by było, gdyby dziś miał Pan odpowiadać za politykę zagraniczną naszego kraju. Przecież nie zważając na encyklopedyczne drobiazgi mógłby Pan nazywać Słowację Górnymi Węgrami, o królowej brytyjskiej mówić, że to księżna, i co nie daj Boże…mylić Irak z Iranem. Kto by się wszak przejmował encyklopedycznymi drobiazgami.

Rynek w Namysłowie (fot. Efka de, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5).

Oczywiście nad pomnikiem w Namysłowie nie ma co nazbyt kruszyć kopii. Zapewne czeka go los podobnych obelisków. Za rok, a może i prędzej, stanie się miejscem spożywania tanich trunków alkoholowych, ktoś ukręci Stefanowi wąsa, a na koniec ukradnie literki, aby sprzedać w najbliższym skupie złomu. Miasto nad Widawą najpewniej również nie posypie się z tego powodu, a mieszkańcy nie popadną w totalną depresję. Jednak szczerze mówiąc, w obliczu kolejnych wyborów samorządowych, radziłbym mieszkańcom poważnie zastanowić się nad ponownym wyborem polityków, którzy z Batorego zrobili króla Węgier. To nic, że gotowi są przegłosować, że białe jest czarne, a czarne jest białe, to nic, że nakażą słońcu obracać się wokół Ziemi, ale jeśli z podobną skrupulatnością jak nad tytulaturą Batorego, podchodzą do budżetu i zarządzania waszym miastem, to ja powoli szykowałbym się do ewakuacji… z popiersiem króla polskiego i księcia siedmiogrodzkiego albo bez.

Zobacz też:

Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”

Izabela Śliwińska-Słomska
„Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
128
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-55-6

Książka dostępna również jako audiobook!

Przypominamy, że teksty publicystyczne publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i współpracowników. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone