Histmag w sądzie, czyli dlaczego zawiesiliśmy zbiórkę funduszy na portal
Uwaga: stan prawny, który opisuje poniższy tekst jest już nieaktualny. W związku z wejściem w życie nowej ustawy wznowiliśmy zbiórkę funduszy.
Przypomnijmy: ze względu na niszowy charakter przedsięwzięcia, jakim jest Histmag.org oraz jego szczególny profil, od wielu lat zwracaliśmy się do Czytelników z prośbą o finansowe wsparcie. Pozwoliło nam ono rozwinąć portal do obecnej postaci, w dzisiejszej formule. Zyskiwało na tym również państwo – od wpłat odprowadzaliśmy podatki. W 2011 roku Wasze darowizny stanowiły już niewielki procent przychodów Histmag.org, pozwalały nam jednak prowadzić szereg dodatkowych akcji, na które nie moglibyśmy sobie pozwolić, dysponując jedynie wpływami z reklam, pokrywającymi tylko najistotniejsze koszty działania portalu. Warto wspomnieć, że w krajach zachodnich tzw. crowdfunding w internecie (dosłownie: finansowanie przez tłumy) jest świetnym i często wykorzystywanym rozwiązaniem, umożliwiającym funkcjonowanie wielu innowacyjnym projektom.
To gromadzenie funduszy zostało wstrzymane przez doniesienie jednego z internautów do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, z podejrzeniem, że nasza akcja stanowi nielegalną zbiórkę publiczną. O co chodzi?
W polskim prawodawstwie obowiązuje ustawa o zbiórkach publicznych z 1933 r. W dużym uproszczeniu mówi ona, że wszelkie publiczne zbieranie ofiar w gotówce (z kilkoma wyjątkami) jest reglamentowane przez państwo, a o zezwolenie na zbiórkę mogą starać się tylko organizacje określonego rodzaju („[...]stowarzyszenia i organizacje posiadające osobowość prawną oraz komitety organizowane dla przeprowadzenia określonego celu”). Byliśmy przekonani, że rzecz nas nie dotyczy. W końcu nie kwestujemy np. na krakowskim Rynku, a jedynie prosimy naszych Czytelników o przelewy elektroniczne, które mają postać bezgotówkową.
Problem w tym, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało rozporządzenie, w którym zapisano, że zbiórka publiczna może mieć formę wpłat na rachunek bankowy. Sugerując się tym zapisem, urzędnicy uznali, że umieszczenie na stronie internetowej prośby o pomoc finansową ma znamiona zbiórki publicznej. Tym samym, zdaniem Ministerstwa wydawca naszego portalu złamał prawo, publikując taką prośbę, nie uzyskawszy wcześniej pozwolenia na prowadzenie takiej zbiórki.
Karą za tego rodzaju wykroczenia jest przepadek zgromadzonej sumy (przekazanie jej na wskazany przez sąd cel) oraz grzywna. W naszym przypadku byłoby to łącznie około 15 tys. złotych, które przekazaliście nam przez lata w dobrej wierze. Nie mogliśmy do tego dopuścić.
Zwróciliśmy się z prośbą o pomoc do naszego Czytelnika, Piotra „Vagli” Waglowskiego. Ten z kolei oddał nas chyba w najlepsze ręce z możliwych – naszej sprawy podjęła się krakowska Kancelaria Prawna Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy. Dzięki zaangażowaniu i pomocy mecenasów Pawła Gruszeckiego oraz Wojciecha Kulisa udało się przekonać sąd do naszych racji i wydawca został uniewinniony. Wydając wyrok, sąd stwierdził, że rozporządzenie o zbiórkach publicznych jest niezgodne z ustawą (i w zakresie tej niezgodności niewiążące), wydawca portalu zachował się w sposób poprawny, a jego rozumienie przepisów było uprawnione. Szerszy opis postępowania oraz argumentacji prawnej sądu znajdziecie w serwisie Piotra Waglowskiego: prawo.vagla.pl.
Okazało się, że nikt z nas nie naruszył prawa, ale mimo to wahamy się, czy wznowić zbiórkę. Wiemy, że w praktyce portale internetowe i organizacje pozarządowe, które utrzymują się z darowizn czytelników, mają podobne problemy, ponieważ Ministerstwo rygorystycznie trzyma się przepisów najniższej rangi.
Jak możecie nas tymczasem wesprzeć?
- Polecając nasz portal znajomym – im więcej osób będzie nas czytało, tym większa szansa na pozyskanie kolejnych reklamodawców.
- Kupując u nas reklamę (np. proste ogłoszenie) lub zachęcając do tego znajomych z firm, którym taka reklama mogłaby przynieść zysk.
- W najbliższych tygodniach wznowimy sprzedaż gadżetów związanych tematycznie z portalem. W pierwszej kolejności będą to e-booki – bez niewygodnych zabezpieczeń i w bardzo atrakcyjnych cenach.