Helena Kowalik – „Słynne procesy II Rzeczypospolitej” – recenzja i ocena
Helena Kowalik – „Słynne procesy II Rzeczypospolitej” – recenzja i ocena
„Na rozprawy potrzebne były bilety wstępu. Nawet nie wszyscy sprawozdawcy sądowi mieli szansę dotrzeć do loży prasowej. Podczas głośnych procesów politycznych pałac Paca w Warszawie przy ulicy Miodowej, w którym mieścił się Sąd Okręgowy, otoczony był podwójnym kordonem policji. Na pobliskich ulicach wstrzymywano ruch kołowy”.
W szerokiej świadomości Polaków II Rzeczpospolita jawi się jako państwo świetnie zorganizowane, sprawiedliwe i praworządne. Takie wyobrażenie oddziałuje na nas tym silniej, że mamy w pamięci tzw. Polskę Ludową. Przekonaniu o „idealnej” międzywojennej Polsce dopełniają niedostatki współczesnej nam rzeczywistości politycznej. Jednak każdy zainteresowany historią wie, że jest obraz II RP jest wyidealizowany i nieodpowiadający rzeczywistości. Rzeczywistości, która była niezwykle skomplikowana.
Przekonujemy się o tym po raz kolejny sięgając po książkę pod tytułem „Słynne procesy II Rzeczypospolitej”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Muza. Jej autorką jest Helena Kowalik, znana i wielokrotnie nagradzana dziennikarka i reporterka. Proponuje ona czytelnikowi spojrzenie na historię przedwojennej Polski z dość niezwykłego miejsca, jakim jest sala sądowa. Jak wobec tego wyglądała ówczesna Rzeczpospolita widziana z sali rozpraw? Jakimi sprawami żyła, co było bolączką młodego państwa? Wreszcie, czy jego urzędnicy zawsze stawali na wysokości zadania? Czy zawsze wypełniali rolę, jaką powinni wypełniać w stosunku do obywateli?
Perspektywa przyjęta przez autorkę czyni książkę bardzo interesującą i wartościową. Chociaż czytamy o procesach sądowych, to tak naprawdę autorka przybliża szeroki kontekst polityczny i społeczny lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Publikacja pomaga zrewidować niektóre sądy dotyczące międzywojnia, a także poznać wiele zaskakujących faktów, które – jestem tego pewien – nie funkcjonują w powszechnej świadomości.
Należy jeszcze pochwalić staranne wydanie książki. Znajdziemy w niej wiele zdjęć, fotografii, zobaczymy pierwsze strony ówczesnych gazet. Wszystko to sprawia, że publikacja ta zyskuje jeszcze na swej wartości. Słynne procesy zostały omówione w pięciu częściach i pogrupowanych tematycznie. W ten sposób autorka rysuje przed czytelnikiem panoramę stosunków społecznych. Przeczytamy więc o szpiegach i dezerterach, radości z odzyskanego śmietnika, zdradzieckiej kuli czy o czułkach wroga. Ich bohaterami są znane i głośne nazwiska: Michał Rola-Żymierski, Eligiusz Niewiadomski, Stepan Bandera.
Helena Kowalik w plastyczny sposób oddaje atmosferę tamtych rozpraw. Przytacza wiele tekstów źródłowych, głównie obszerne mowy obrońców i oskarżycieli oraz fragmenty artykułów prasowych. Przedstawia szeroki kontekst opisywanych zbrodni czy wykroczeń oskarżonych. Z każdą przeczytaną stroną przekonujemy się, jak niebezpiecznym i nieprzewidywalnym państwem była II RP. Zamachy na ważnych polityków, morderstwa hierarchów prawosławnych, krwawe protesty robotników, przeradzające się w regularną bitwę czy pogromy żydowskie w Myślenicach uzmysławiają nam, że przedwojenna Polska była krajem, który nieustannie musiał walczyć o stabilność wewnętrzną. Państwo niedomagało w wielu dziedzinach życia publicznego i społecznego. Kryzys gospodarczy potęgował zniechęcenie i frustrację mas. Niektórzy uciekali się do ostateczności – zbrodni.
„Słynne procesy II Rzeczypospolitej” to bez wątpienia ważna i ciekawa lektura. Książka ta z całą pewnością będzie gratką dla każdego miłośnika historii. Jednocześnie skłania do refleksji nad stanem III Rzeczpospolitej – okazuje się, że nie jest z nią aż tak źle.
Czy czegoś mi w tej publikacji zabrakło? Tak, mianowicie fragmentu poświęconemu procesom przedwojennych polskich komunistów. Wielka szkoda, że autorka nic o tym nie napisała, zważywszy chociażby na fakt, że – paradoksalnie – dzięki pobytom w polskich więzieniach uniknęli oni śmierci w okresie tzw. „wielkiej czystki”. Brak Gomułki w zamieszczonym na końcu książki indeksie nazwisk jest według mnie trudny do usprawiedliwienia. Jest to mój jedyny zarzut do tej – świetnej skądinąd – publikacji.