„Hej, wpadniesz do mnie po szkole? Pogramy w Auschwitz”

opublikowano: 2017-10-13, 17:57
wolna licencja
Pomysł, by tragedię przebywania w obozie zagłady przedstawić za pomocą komputerowej symulacji tylko z początku wydaje się niepoważny. Wbrew pozorom, takie rozwiązanie może przynieść wiele dobrego.
reklama

Żyjemy w naprawdę wspaniałych czasach, w których wystarczy założyć fikuśnie wyglądające gogle, by odciąć się od prawdziwego świata i wylądować w dowolnym, fantastycznym świecie. Nie mam wątpliwości, że ludzkość coraz więcej czasu będzie spędzać w wirtualnej rzeczywistości (czyli w tym słynnym VR – od virtual reality). Ma to wiele zalet, ale też potężne wady, bo pewnie łatwo będzie zatracić się w takiej rozrywce równie szybko, co w przeglądaniu Facebooka.

A czy udałoby się zatracić w symulacji czegoś strasznego - obozu zagłady? Takie doświadczenie proponuje włoskie studio 101%, które stworzyło „Witness: Auschwitz”. W założeniu mamy tu z perspektywy pierwszej osoby „doświadczyć obozu”. Na zamieszczonym w sieci filmiku nie pokazano zbyt wiele, ale ma to wyglądać mniej więcej tak:

Jak podaje portal alphr.com) projekt ma poparcie Unii Włoskich Społeczności Żydowskich (UCEI), a twórcy podkreślają, że do sprawy podeszli z pełnym szacunkiem, bazując na prawdziwych wspomnieniach więźniów. Nie każdy jednak kupuje takie tłumaczenia, bo co tu dużo mówić, sprawa jest kontrowersyjna. Na oficjalnym profilu twitterowym Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu pojawiło się określenie, że to przekroczenie etycznej czerwonej linii.

Czy tak rzeczywiście jest? Rozumiem obawy wielu osób, bo temat jest zbyt poważny, by go spłycać, a jak wnioskuję, jest to jest jeden z głównych zarzutów przeciwko tej symulacji. To z pewnością jest także przekroczenie pewnej granicy – tylko czy to granica etyczna, czy jedynie technologiczna?

Nie mogę pamiętać rozwoju przemysłu gier komputerowych w latach 80', ale oczami wyobraźni widzę, jak wiele kontrowersji mogły wtedy wywołać pierwsze gry o II wojnie światowej. Jak to, te niewyraźne kupki pikseli mają symbolizować najkrwawszy konflikt w dziejach?!

A jednak, takie gry pozostały z nami. Teraz nikogo nie dziwi, że nie wstając z fotela może zostać żołnierzem i strzelać do innych, brać udział we wszystkich konfliktach od zarania dziejów. I myslę, że tak będzie i z symulacjami takimi jak „Witness: Auschwitz”, bo VR z całą pewnością nie zatrzyma się w miejscu i nie zostanie prostą zabawą w przekładanie przedmiotów. W przyszłości dane nam będzie w ten sposób doświadczać rozbudowanych scenariuszy, śmiesznych, strasznych i wzruszających.

reklama

Czy potępiamy Arta Spiegelmana za to, że Holocaust przedstawił na kartach komiksu „Maus” przez zwierzęcych bohaterów? Czy mieszamy z błotem Roberto Benigniego za jego film „Życie jest piękne”, w którym obóz koncentracyjny przedstawił w zasadzie przez pryzmat komedii?

Nie. Bo słowem-kluczem jest tu wyczucie. Jeśli wirtualna rzeczywistość pokaże mi obóz koncentracyjny nie jako fraszkę, zabawę, wic, ale jako pełnoprawną, głęboką historię, to nie mam nic przeciwko temu. Nie sądzę, aby ta technologia mogła temat spłycić bardziej niż książka, film, komiks, czy „klasyczna” gra.

Virtual reality to kolejny krok w przedstawianiu historii czy opowieści. Jeśli ktoś zabiera się do tematu na poważnie, to czemu podcinać mu skrzydła? W przyszłości na pewno pojawią się treści kontrowersyjne (strzelanina w Auschwitz? Wcale nie jest mi ciężko wyobrazić sobie, że w końcu ktoś spróbuje) i to na taką okazję trzeba chyba oszczędzać wyrazy niezadowolenia.

Brama obozu Auschwitz II (Birkenau), widok z wnętrza obozu (fot. Angelo Celedon , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5)

Zatytułowałem ten felieton nieco na przekór opiniom, które właśnie wyrażam. Czy jest możliwe, że nawet jeśli powstanie odpowiedzialna, poważna produkcja o Auschwitz, to dzieci i młodzież i tak obrócą to w zwykły żart czy prostą zabawę? Jasne, że jest możliwe! Ale to dotyczy każdego dzieła kultury, bo jeśli ktoś chce zrobić z poważnego tematu kontrowersyjny/głupawy/ciężki/czarny żart, to zrobi to tak czy siak. To jednak żaden kontrargument przeciwko takim tworom jak „Witness: Auschwitz”.

Na samym początku wspomniałem też, że VR to nie tylko możliwości, ale i zagrożenia. To, co nasuwa mi się na mysl to fakt, że na razie wygląda to wszystko dosyć koślawo. Ale kiedyś w końcu dotrzemy do niesłychanej bariery realizmu, w której immersja będzie tak duża, że naprawdę można będzie zatrzeć do pewnego stopnia granicę z rzeczywistością. Wtedy trzeba będzie już być naprawdę delikatnym z tak poważnymi tematami, jak obóz zagłady, bo doświadczenia mogą stać się wprost okropne, a nie pouczające.

Nie ma co jednak gdybać i rysować obraz jakiejś okropnej, technologicznej antyutopii. Ja jestem pozytywnie nastawiony do tego typu rozwiązań. To coś, co przyjdzie prędzej czy później, zagości w naszych domach niczym film na DVD i gra na PlayStation.

I jeśli wszyscy podejdziemy do sprawy całkowicie poważnie –jako i twórcy, i odbiorcy – to VR ma szansę stać się fantastycznym narzędziem do nauki historii, nieszablonowego przekazywania wiedzy, czymś elektryzującym i pożytecznym zarazem. Rozumiem obawy i oburzenie, lecz się z nimi nie zgadzam. Bo ta technologia w przyszłości pozwoli nam „skoczyć” do przeszłości jak nigdy dotąd.

POLECAMY

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
334
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-925052-9-7
reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone