Heinz-Lothar Worm – „Maria” – recenzja i ocena
Heinz-Lothar Worm urodził się w 1947 r. w Niemczech, tam też mieszka. Jest germanistą, nauczycielem, autorem kilku książek. Głównym wątkiem swej powieści obyczajowej uczynił on dzieje miłości dwójki głównych bohaterów - Karola i Marii. Są oni młodymi ludźmi, którzy mieszkają w niewielkiej niemieckiej wiosce wraz ze swoimi bliskimi. Z takiej charakterystyki bohaterów można jednak wysnuć wniosek, że ich sytuacja życiowa jest ustabilizowana, napełniająca spokojem i optymizmem. Należy uzupełnić ją o szczegóły, które wprowadza już pierwszy rozdział obfitujący w charakterystyczne dla fabuły książki nagłe zwroty akcji. Maria i Karol nie mogą zacząć wspólnego życia, które by ich uszczęśliwiło, gdyż ojciec dziewczyny jest temu przeciwny. Niechęć rodziców do wybranka ich dziecka jest częstym motywem literackim, jednak sytuacja bohaterów powieści jest o wiele bardziej złożona. Ojciec, który początkowo ukrywał powody swej niechęci do Karola, kiedy dowiedział się, że Maria jest w ciąży, wyznaje:
W takim razie ściągnęłaś na siebie i na niego - wykrztusił, wskazując na Karola - potrójne przekleństwo. Unieszczęśliwiłaś mnie, siebie i jego, ty niewierna kobieto! Wiesz, kim on jest? Karol to...twój...brat!
Jaką decyzję podejmą młodzi w tak tragicznej sytuacji?
Drugim ważnym problemem powieści jest odpowiedzialność za własne czyny oraz ich wpływ na życie innych ludzi. Większość bohaterów jest głęboko wierząca, Maria czyta Biblię. W świecie, który opiera się na tradycyjnym systemie wartości, związek młodych bohaterów nie może zyskać aprobaty. Ich sytuacja jest więc przyczyną cierpienia i dylematów. Często rozmawiają o niej z napotkanymi osobami, które są godne zaufania (np. pastor). Maria i Karol decydują się na rozpoczęcie nowego życia w Ameryce. Podróż z Niemiec do Ameryki to kolejny ważny, rozbudowany wątek powieści. Jakie przygody przeżyją bohaterowie? Czy uda im się dotrzeć do celu i spełnić marzenia?
Obrany przez Marię i Karola kierunek emigracji, jak również pewne szczegóły takie jak długa podróż statkiem oraz przemieszczanie się dyliżansem, wskazują, że akcja powieści rozgrywa się w XIX wieku. W historycznym tle ukazane zostały w powieści także konflikty osadników z Indianami.
Język powieści można scharakteryzować jako przezroczysty, niezwracający na siebie uwagi. Na pewno nie jest on barierą dla czytelnika. Narracja jest prowadzono w sposób chronologiczny. Trzecioosobowy, obiektywny narrator, opowiada o wydarzeniach składających się na historię pary młodych bohaterów. Często prowadzą oni rozmowy, a narrator przytacza ich dialogi. Oddaje im też głos dzięki zabiegowi polegającemu na przekazywaniu ich myśli w mowie niezależnej. Portrety psychologiczne nie są jednak pogłębione. Być może można wytłumaczyć taką kreację bohaterów konwencją baśniową, która przejawia się również w wyraźnym zaakcentowaniu różnicy między dobrem a złem - w powieści dobro zdecydowanie zwycięża.
Układ książki jest przejrzysty również dzięki podziałowi na krótkie rozdziały. Często kolejny rozdział opowiada o nowym dniu, co jest podkreślone przez użycie słów: następnego dnia. Wrażenie porządku potęguje również właściwość kompozycji: jest ona zamknięta. Oznacza to, że problem przedstawiony w pierwszym rozdziale, który uruchamia akcję, zostaje rozwiązany na końcu powieści.
Myślę, że po „Marię” może sięgnąć czytelnik, który ma ochotę na poznanie interesującej i niepozbawionej swoistego uroku historii. Dzięki przejrzystej kompozycji i tradycyjnej narracji, nie jest ona trudna w odbiorze. Warto potraktować ją jako uzupełnienie zimowego wieczoru poświęconego na relaks. Nie poleciłabym jednak tej pozycji komuś, kto szuka bardziej ambitnej i wymagającej literatury, gdyż przewidywalna fabuła ze szczęśliwym zakończeniem, papierowe postacie oraz jednoznaczny system wartości może rozczarować. Powieść nie wyróżnia się niczym spośród licznych książek o miłości. Sądzę więc, że w momencie podejmowania decyzji dotyczącej zapoznania się z „Marią”, warto wziąć pod uwagę przede wszystkim własne preferencje.
Redakcja: Michał Przeperski