Grzegorz Łyś – „Bzik kolonialny. II Rzeczpospolitej przypadki zamorskie” – recenzja i ocena
Grzegorz Łyś – „Bzik kolonialny. II Rzeczpospolitej przypadki zamorskie” – recenzja i ocena
Grzegorz Łyś – dziennikarz, autor m.in. omawianej na łamach portalu Histmag.org biografii Bronisława Malinowskiego (Dzikie żądze. Bronisław Malinowski w terenie) – w swojej najnowszej książce opisuje aspiracje kolonialne II Rzeczpospolitej. Nie jest on pierwszym badaczem podejmującym te wątki. Przed nim byli choćby Tadeusz Białas (Liga Morska i Kolonialna 1930–1939), czy też Marek Kowalski (Dyskurs kolonialny w Drugiej Rzeczpospolitej). Dlaczego zatem powinniśmy sięgnąć właśnie po recenzowaną pozycję?
Po pierwsze, jest to praca popularnonaukowa, napisana w sposób atrakcyjny dla Czytelnika. Po drugie, pisarz odnosi się do poprzednich publikacji i podsumowuje temat, który sam w sobie jest stosunkowo mało znany i jednocześnie pasjonujący nie tylko dla miłośników historii. Po trzecie, w pracy możemy odnaleźć szereg interesujących faktów i ciekawostek znacząco wykraczających poza główną oś narracji i daty 1919–1939. Po czwarte, Bzik kolonialny czyta się momentami niczym dobrą powieść awanturniczą.
Już pierwsze strony przenoszą nas do Liberii, gdzie polska idea kolonialna miała największe szanse na realizację. Historyczna akcja szybko nabiera tempa i Czytelnik zostaje wciągnięty wir wydarzeń rozgrywających się w Afryce Zachodniej. Dlaczego ostatecznie nic z polskich planów nie wyszło? Dlaczego wybrano ten afrykański kraj? Jakie czynniki sprawiły, że Liga Morska i Rzeczna przekształciła się w Ligę Morską i Kolonialną? Jak duże było społeczne poparcie dla największej przedwojennej organizacji pozarządowej? Na te i inne pytania odpowiada Łyś i, mimo kilku mankamentów, lektura powinna stanowić nie lada gratkę dla wszystkich zainteresowanych tą tematyką. Wśród licznych ciekawostek możemy przeczytać m.in. o wpływie utworów Henryka Sienkiewicza na polskie myślenie o zamorskich terytoriach, przeludnieniu polskich wsi jako przyczynie aspiracji kolonialnych oraz koncepcji przejęcia poniemieckich ziem w Afryce po Wielkiej Wojnie.
Wśród słabszych stron recenzowanej książki trzeba wymienić natomiast skakanie po tematach, nie zawsze zrozumiałą chronologię oraz fragmentami chaotyczną, choć jednocześnie wciągającą i potoczystą narrację, a także drobne błędy faktograficzne. Autor w swoich rozważaniach cofa się aż do XVII wieku. Pisze m.in. o niewykorzystanych szansach Wazów, którzy nie wsparli kolonialnej idei swojego lennika, Jakuba Kettlera, księcia Kurlandii.
Przeczytamy także o polskiej flocie i bitwie pod Oliwą, która odbyła się w 1627 roku (a nie, jak podaje autor, w 1628 roku). Wydaje się, że Łyś niepotrzebnie (i wbrew tytułowi) aż tak rozszerza ramy czasowe książki. Tekst wypada bowiem tym lepiej, im bliższy jest dwudziestoleciu międzywojennemu. Wątpliwości budzi również samo nastawienie autora, który w pewnym momencie pisze o „polskich rojeniach o zdobyciu kolonii”. Czy aby na pewno powinniśmy potępiać pokolenie naszych dziadków i pradziadków za to, że chcieli równać do pierwszej ligi europejskiej – nawet, jeśli dzisiaj ocena kolonializmu jest tak negatywna?
Choć książka jest momentami nierówna, to z pewnością na tyle atrakcyjna i dobrze napisana, że warto po nią sięgnąć, aby w wolnej chwili zastanowić się nad przedwojennym „bzikiem kolonialnym”, przenieść się do lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, spróbować zrozumieć ówczesną mentalność i argumenty prezentowane przez członków Ligi Morskiej i Kolonialnej. Być może dziewięćdziesiąt lat temu II Rzeczpospolita była znacznie bliżej wejścia w posiadanie kolonii, niż nam się dzisiaj wydaje. Spróbujmy zatem poznać ten fenomen. Zachęcam do lektury i własnych refleksji na temat marzeń o polskich koloniach zamorskich.