Grzegorz Dziedzic – „Żadnych bogów, żadnych panów” t. 1 – recenzja i ocena
Grzegorz Dziedzic – „Żadnych bogów, żadnych panów” t. 1 – recenzja i ocena
Grzegorz Dziedzic jest tarnowianinem mieszkającym w Chicago od końca lat dziewięćdziesiątych. Początkowo podejmował się w USA różnych prac, ale ostatecznie znalazł zatrudnienie jako terapeuta uzależnień dla bezdomnych Polaków w Chicago. Pisywał artykuły do najstarszej chicagowskiej gazety polskojęzycznej – „Dziennika Związkowego”.
Recenzowany kryminał historyczny jest pierwszym tomem trylogii i debiutem Grzegorza Dziedzica, skądinąd bardzo udanym. Prezentowane przygody głównego bohatera, Teodora Ruckiego, są ekscytujące, a drobiazgowe opisy doskonale budują klimat. Czytając książkę, czytelnik spotka się z różnymi emocjami, które pozostaną z nim na długo po jej zakończeniu, zapewne do momentu ukazania się kolejnej części przygód detektywa.
Chicago na początku XX wieku nie należało do najbezpieczniejszych miejsc. Imigranci napływający do „Wietrznego miasta” tworzyli zamknięte enklawy, a przekroczenie ich granic miało niekiedy swoje konsekwencje. Główny wątek prezentowany w książce dobrze oddaje ówczesną sytuację społeczno-ekonomiczną przybyszów zza oceanu. Tym niemniej zaskoczeniem może być postać Teodora Ruckiego, Polaka który pnie się po szczeblach detektywistycznej kariery. Czy jednak rzeczywiście jest on kowalem własnego losu i wszystkie decyzje faktycznie należą do niego? W tym kryminale nic nie jest takie oczywiste.
Zróżnicowani bohaterowie prezentują charakterystyczną dla początku XX wieku społeczność polonijną zamieszkującą w Chicago. Na jej tle przedstawione są również inne diaspory europejskie, jak również relacje pomiędzy nimi. W klimat kryminału dobrze wpisują się liczne niesnaski i porachunki gangsterskie, morderstwa oraz tajemnicze Bractwo. I choć takie zestawienie może brzmieć banalnie, wcale takie nie jest, a niewypowiedziany wprost przekaz, ukryty został przez autora nieco głębiej. Dzięki temu finał książki zaskakuje. Dużym atutem kryminału jest stopniowe budowanie napięcia, które ani na moment nie słabnie. Warto zwrócić uwagę także na wielowątkowość opowieści, w której poszczególne historie współgrają ze sobą i splatają się w każdym detalu.
Samo wydanie publikacji jest dość tradycyjne – ekologiczny papier, usztywniana okładka ze skrzydełkami. Dzięki dużej czcionce książkę czyta się szybko (choć niełatwo przez użyty brutalny język), pomimo sporej liczby stron. Mankamentem kryminału mogą być liczne, czasem przydługie opisy, które co prawda świetnie oddają atmosferę otoczenia i życie bohaterów, ale czasem zwyczajnie potrafią przynudzić. Warto także podkreślić, że nie jest to publikacja dla osób o słabych nerwach. Brutalność i wulgarność może niektórych czytelników zrazić do kontynuacji pierwszej części trylogii, a nawet zniesmaczyć.
Kryminał godny polecenia, choć przez swoją dosadną okrutność, niekoniecznie przeznaczony do czytania przed snem. Z myślą głównie dla osób pełnoletnich, niewrażliwych na opisy morderstw i towarzyszącej im wszechobecnej krwi. Myślę że przypadnie do gustu zwłaszcza fanom mocnych, historycznych kryminałów.