Grudniowy numer czasopisma „Odkrywca”
Warto przeczytać m.in.:
Szczelina Jeleniogórska. Ostateczna weryfikacja, Krzysztof Krzyżanowski s. 4
Land Rovera parkujemy pod olbrzymią sosną na obrzeżu Karkonoskiego Parku Narodowego. Powód, dla którego przyjechaliśmy do stolicy Karkonoszy, jest związany bezpośrednio z moimi badaniami nad historią „Szczeliny Jeleniogórskiej”, na poły prawdziwego, na poły mitycznego miejsca ukrycia skarbów przez niemieckie wojska. Ileż grup poszukiwawczych przemierzyło te stoki, ile skarbowych historii i legend widziały te miejsca? Dziś jedziemy zbadać kolejną z nich.
Krypty, podziemia i trumny, czyli na tropie Sapiehów, Robert Wyrostkiewicz, s. 10
O zabytkowym kościele pw. Najświętszej Maryi Panny w Siemiatyczach na Podlasiu wśród mieszkańców od lat krążyły różnorakie legendy. O zapomnianych kryptach, tajemniczych pochówkach, tunelu łączącym świątynię z pobliskim klasztorem, ukrytych skarbach… wiadomo. Natalia postanowiła sprawdzić relacje starszych osób i ponad rok temu rozpoczęła profesjonalną kwerendę historyczną.
Detektoryzm bywa kobiecy. Rozmowa z Agnieszką Dzik, Robert Wyrostkiewicz, s. 18
Kiedy odkryłaś w sobie poszukiwacza?
Zaczęło się od znajomości z moim ówczesnym przyjacielem Jackiem, a dzisiaj... moim mężem. Historię Polski znałam głównie z podręczników i wkuwania jej w szkole. Zawsze mnie pasjonowała chemia i fizyka i w tym kierunku podążałam naukowo i dalej to robię podczas pisania mojej pracy doktorskiej. Ale historia zawsze była dla mnie martwa. Jacek opowiadał mi za to o swoich odkryciach, o przedmiotach, które później z wypiekami na twarzy łączył z konkretnymi wydarzeniami; emocjonował się światem poszukiwań i wypraw, które kończyły się często wzbogaceniem wiedzy o jakimś regionie. Najbardziej utkwiło mi w pamięci, jak opowiadał o różnych rodzajach guzików mundurowych. Wcześniej nie miałam pojęcia, że po zwykłym guziku można nierzadko określić przynależność żołnierza do konkretnej formacji tego czy innego państwa, że można stwierdzić czy właściciel guzika był szeregowcem czy raczej podoficerem lub oficerem, a później zastanawiać się nad momentem zagubienia takiego elementu galanterii mundurowej po kontekście historycznym, śledząc np. ślad bojowy danego pułku czy wykonując dokumentację znalezisk i tworząc mapę np. pola walki.
Radzieckie Spitfire’y nad południową Polską, Radosław Szewczyk s. 52
Pierwsze samoloty myśliwskie Spitfire Mk. V produkcji brytyjskiej trafiły do ZSRR w ramach umowy „lend-lease” na początku 1943 r. Dostarczono je przez Iran i już wiosną użyto bojowo nad Kubaniem. Po kilku miesiącach maszyny wycofano uznając, że nie nadają się one do roli myśliwca frontowego. Jednak radzieckie lotnictwo z powodu braku odpowiednich samolotów nie mogło sobie dać rady z niemieckimi maszynami rozpoznawczymi działającymi na wysokich pułapach (ok. 10 tys. m). Dlatego zdecydowano się zamówić w Wielkiej Brytanii wysokościową wersję Spitfire’a Mk. IX. Pierwsze maszyny tego typu dotarły do Związku Radzieckiego w lutym 1944 r. i trafiły one do pułków lotnictwa myśliwskiego (plm) OPK (obrony powietrznej kraju). W sumie dostarczono do ZSRR 1183 sztuki w wersji LF. IX i dwa HF. IX, czyli razem 1185 maszyn. Pod koniec wojny na Spitfire’ach latało dwadzieścia sześć z osiemdziesięciu jeden pułków OPK.
Czasopismo „Odkrywca” ukazuje się nieprzerwanie od 1998 r., dotychczas opublikowanych zostało ponad 200 numerów.