Großglockner Hochalpenstraße – efekt potrzeb, marzeń i wielkiego kryzysu

opublikowano: 2009-09-29, 20:39
wolna licencja
Wakacyjna podróż po jednej z najefektowniejszych, a zarazem odpowiednich dla zmotoryzowanego turysty, wysokogórskich (z lekką przesadą) dróg na świecie. Droga ta, dodajmy, posiada swą własną, bogatą historię, sięgającą – przynajmniej w warstwie legendarnej – wczesnego średniowiecza.
reklama

Mowa o austriackiej Großglockner Hochalpenstraße, poprowadzonej przez główny grzbiet Wysokich Taurów (Hohen Tauern) z Fusch (oficjalna nazwa: Fusch an der Grlocknersraße, położonego około 8 km od Zell am See), na północy do miejscowości Heiligenblut, na południu z odgałęzieniem dochodzącym nad lodowiec Pasterze naprzeciw Großglocknera (3798 m n.p.m), najwyższego szczytu Austrii.

Widok z parkingu na lodowiec Pasterze i szczyt Johannisberg, z którego spływa lodowiec, po lewej stoki Großglocknera

Großglockner Hochalpenstraße rozpoczyna się w Fusch, na wysokości ok. 810 m n.p.m., liczy 48 km długości, ma 36 serpentyn, wiedzie przez tzw. Fuscher Törl (2428 m n.p.m.), a w najwyższym punkcie zwanym Hochtor (Wysoka Brama), na granicy Kraju Salzburskiego i Karyntii, osiąga 2504 m n.p.m. Punkty wjazdowe z poborem opłat znajdują się powyżej Fusch w miejscu zwanym Ferleiten i ponad miejscowością Heiligenblut. Droga jest otwarta od maja do listopada, od godziny 5 do 22.

Fuscher Törl widziane od północy

W pobliżu Fuscher Törl droga ma krótką odnogę wyprowadzającą na Edelweiß-Spitze (2571 m n.p.m.). To najwyższy i niezwykle krajobrazowy punkt trasy, lecz wjazd nań jest naprawdę stromy z bardzo ciasnymi zakrętami. Innym urozmaiceniem jest możliwość wyjazdu koleją gondolową na szczyt Schareck (2 604 m n.p.m.). Kolej zobaczymy w dole po lewej stronie drogi po przejechaniu przez tunel Hochtor.

Platforma widokowa na Edelweiß-Spitze

Wysokie Taury aż do wczesnego średniowiecza były terenem praktycznie bezludnym, jeśli nie liczyć Celtów, po których po obydwu stronach gór prawdopodobnie pozostały nazwy rzek. Północne stoki zostały zasiedlone dopiero około VII/VIII w. przez plemiona bawarskie, jednak droga przez Hochtor (przypuszczalnie była to tylko ścieżka przez góry) istniała już w czasach rzymskich i była wykorzystywana najpierw przez Celtów. Później, aż do XVIII wieku, drogi używano do transportu soli na południe, a także wina i przypraw na północ. Następnie popadła w zapomnienie.

W podobnym czasie co stoki północne zasiedlone zostały również południowe stoki Wysokich Taurów, czyli dorzecze Drawy. Tę część gór zajęli Słowianie, którzy utworzyli tu Księstwo Karynckie. W wyniku napływu kolejnej fali osadników germańskich z północy, Księstwo najpierw uznało zwierzchność Bawarii, a później weszło ostatecznie w skład Rzeszy. Pomimo tego jeszcze w 1414 roku intronizacja władcy odbyła się w języku słowiańskim na zachowanym do dzisiaj tzw. książęcym kamieniu (głowicy rzymskiej kolumny).

Współczesną Karyntię w dalszym ciągu zamieszkuje mniejszość słoweńska licząca około 15 000 osób. Nawet wysoko w górach kilka nazw ma słowiańskie brzmienie, jak choćby wspomniany lodowiec Pasterze czy hala Zlamnitz pod Hochtor. Warto dodać, iż ostatnią, zwycięską dla Austrii wojnę o Karyntię stoczono już po zakończeniu I wojny światowej z Królestwem SHS (późniejsza Jugosławia). Po II wojnie światowej Brytyjczycy wyprzedzili tylko o kilka godzin jugosłowiańskie wojska Tity, próbujące zająć stolicę Karyntii – Klagenfurt (Celjovec).

reklama

Z drogą przez góry związana jest legenda tłumacząca nazwę miejscowości Heiligenblut, która dosłownie znaczy Święta Krew. W 914 r. z Konstantynopola przez góry miał wracać do ojczyzny duński rycerz imieniem Briccius (!?). W miejscu, w którym dziś na wysokości 1620 m n.p.m. stoi kaplica, zginął zasypany lawiną. Po pewnym czasie ze śniegu wyrosły trzy kłosy, a zaintrygowani tym nadzwyczajnym zjawiskiem mieszkańcy doliny odkopali zwłoki nieszczęśnika i znaleźli przy nim relikwiarz ze Świętą Krwią (Chrystusa?). Legendarne kłosy znalazły swoje miejsce w herbie Heiligenblut. Obecnie miejscowość znana jest głównie jako stacja narciarska, a zdjęcia wieży tamtejszego kościoła z ośnieżonym Großglocknerem w tle można znaleźć w każdym przewodniku po Austrii.

Pierwszy pomysł na drogę przez Hochtor pojawił się już w 1895 roku, lecz właściwa historia jej budowy rozpoczyna się dopiero w 1922 roku. Wówczas na mocy postanowienia z Mittersill (Amsthandlug in Mittesill) postanowiono zbudować dwie drogi alpejskie, naszą oraz kolejną: z Mittesill do Matrei i Lienzu przez grzbiet Felber Tauern. Do realizacji zadania powołano spółkę Großglockner Hochalpenstraße AG. Głównym motorem tych inwestycji nie były względy turystyczne. Była nim prosta konieczność połączenia Wschodniego Tyrolu i Karyntii z resztą kraju, po zmianie granic i utracie Południowego Tyrolu oraz przecięciu głównej (po południowej stronie Taurów) doliny Puster (Pustertal) granicą włosko-austriacką. Jedyna droga przez Alpy do Wschodniego Tyrolu (Osttirol) prowadziła przełęczą Brenner, a tu także powstała granica.

Na przestrzeni około 160 km na wschód od Brenneru komunikację umożliwiały jedynie ścieżki przez góry. Należy jeszcze dodać, iż w dużo mniejszym stopniu, lecz z podobnych powodów, w latach 1960–62 wybudowano tzw. Gerlos Alpenstrasse, finalizującą drogowe połączenie Salzburga z Innsbruckiem drogą wewnątrz Austrii, a nie jak dotychczas przez Bawarię.

W 1924 roku inżynier Franz Friedrich Wallack (1887–1966) rozpoczął projektowanie. Sprawa się ślimaczyła, brakowało pieniędzy i decyzji, aż wreszcie wybuch wielkiego kryzysu w 1929 r. oraz gigantyczne bezrobocie w Austrii i związana z nim konieczność podjęcia dużych robót publicznych spowodowały, iż w sierpniu 1930 roku rozpoczęto prace. Politycznym promotorem budowy był Franz Rehrl, ówczesny lanndeshauptmann (przypuszczalnie odpowiednik wojewody) Kraju Salzburskiego, a kierownikiem prac – niestrudzony Franz Wallack, który w owym czasie ponad 260 razy (ok. 15 000 km) przeszedł na własnych nogach przez główne grzbiety, którymi miała biec droga.

Uroczyste oficjalne otwarcie drogi nastąpiło 3 VIII 1935 roku, lecz już prawie rok wcześniej Franz Rehrl był pierwszym kierowcą, który pokonał Hochalpenstraße. Przy budowie pracowało jednocześnie od 3200 do 4000 pracowników. Warunki pracy, zważywszy na teren i pogodę nie bez racji porównywaną z syberyjską, były okropne, a pensje głodowe, jednak prace szły bardzo sprawnie. Aby przyspieszyć moment rozpoczęcia robót, pierwszą wiosenną czynnością było odśnieżanie. Ściana śniegu osiągała rekordową wysokość 21 m. Sądzę, iż budowa tej drogi była kwestią ambicji całej ówczesnej Austrii.

reklama

Z historią budowy Großglockner Hochalpenstraße można zaznajomić się przy Fuscher Lacke, oglądając poświęconą jej wystawę. Tam również można zapoznać się z oswojonym świstakiem, chętnie prezentowanym przez właściciela restauracji położonej naprzeciwko budynku, w którym mieści się ekspozycja.

Świstak z restauracji przy Fuscher Lacke

W okolicy Fuscher Lacke zachowały się ślady średniowiecznej kopalni złota, wydobywano tam też srebro. Szczytowy okres górnictwa przypada na rok 1557, kiedy znaleziono tu 900 kilogramów złota. Kopalnie zostały opuszczone jeszcze przed końcem XVI wieku z powodu ochłodzenia klimatu – należy pamiętać, iż pracowano na wysokości prawie 3 000 m n.p.m. Górnicy powrócili w ten rejon w 1763 roku i kontynuowali wydobycie przez następne 100 lat.

Budynek, w którym znajduje się wystawa poświęcona historii budowy drogi, w tle po prawej stronie Edelweiß-Spitze

Już sam pomysł realizacji takiej inwestycji był jak na owe (i nie tylko) czasy iście wizjonerski, szczególnie że w Austrii w tym okresie było tylko 17 000 prywatnych samochodów, a przecież droga miała być płatna, a powołana do budowy oraz późniejszej eksploatacji spółka Großglockner Hochalpenstraße AG winna na siebie zarabiać. Wizja Franza Rehrla i Franza Wallacka sprawdziła się i do wybuchu II wojny światowej drogę odwiedzało rocznie prawie 375 000 turystów, co ponad trzykrotnie przewyższało pierwsze szacunki.

Po 1945 r. droga doznała znacznego uszczerbku, zarówno wskutek używania jej przez pojazdy gąsienicowe, jak i przez nieumiejętne odśnieżanie. (Pozwolę sobie na małą złośliwość: Austriacy do tej pory starannie unikają nazwania po imieniu użytkowników tych pojazdów – dodam, iż nie byli to sąsiedzi Polski). W dalszych latach powojennych droga była dwukrotnie modernizowana. Obecnie przejeżdża nią rocznie około 270 000 samochodów oraz prawie 70 000 motocykli, a dodatkowo pewna liczba ambitnych kolarzy (utrapienie kierowców), pokonujących ponad 1600 m różnicy wzniesień, tyle samo co na słynnej Mont Ventoux w Prowansji.

Punktem docelowym drogi jest platforma na tzw. Kaiser-Franz-Josefs-Höhe, położona na wysokości 2369 m n.p.m. naprzeciwko szczytu Großglocknera. Usytuowana około 100 m ponad lodowcem Pasterze platforma to sporych rozmiarów zespół budowli i budynków, wśród których jest taras widokowy, czteropiętrowy kryty parking, pawilon wystawowy Swarowskiego oraz mała linowa kolej terenowa, zwożąca chętnych na lodowiec.

reklama

Powyżej linii budynków biegnie ścieżka spacerowa, przy której – zgodnie z objaśniającymi napisami – „dyżurują” świstaki. Złośliwcy podejrzewają, że są one na żołdzie firmy Großglockner Hochalpenstraße AG. Inni świadkowie twierdzą, iż w dawniejszych czasach świstaki dla ich własnego dobra były bite specjalnym pejczem i przeganiane przez obsługę parkingu. Powód tego pozornego okrucieństwa był prosty. Zwierzęta przekarmiane przez turystów zbyt łatwo padały łupem drapieżników. Przy odruchowej ucieczce pod górę nie wytrzymywało im serce z powodu nadmiernego otłuszczenia.

Afisz pamiątkowy z okazji 100-lecia restauracji

Kaiser-Franz-Josefs-Höhe to miejsce, obecnie upamiętnione tablicą, z którego w 7 września 1856 r. cesarz Franciszek Józef I z małżonką Elżbietą podziwiali Großglockner. Nie dziwmy się temu, gdyż w owym czasie był to wyczyn turystyczny dużej klasy, a oboje Najjaśniejsi Państwo znani byli z zamiłowania do długich i męczących (szczególnie dla agentów ochrony cesarzowej) pieszych wędrówek.

Z Franz Josefs Hohe prowadzą liczne szlaki, z których najpopularniejszym jest szlak górniczy Gamsgrubenweg, biegnący początkowo mrocznym tunelem, następnie wijący się ponad lodowcem i dalej prowadzący do wodospadu. Czas przejścia tam i z powrotem to 1 godzina 30 minut.

Ponad budynkami poprowadzono kilka ścieżek. Jedna z nich wiedzie do ponadstuletniej restauracji, w której miłośnicy CK Monarchii mogą delektować się afiszami i reprodukcjami obrazów, przedstawiających ważne chwile z życia Najjaśniejszego Pana.

Hochalpenstraße jest względnie rzadko odwiedzana przez Polaków. Być może powodem jest brak obycia większości naszych kierowców z górskimi drogami, lecz naprawdę nie ma się czego obawiać. To nowoczesna trasa z trudnościami nie większymi niż te, które spotkamy u nas, na przykład przy przejeździe przez Karpacz do Sosnówki lub z Wisły do Szczyrku. Droga przystosowana jest przecież do przejazdu autobusów. Warto tylko pamiętać, iż przy zjeździe należy hamować silnikiem (niski bieg), prędkość winna być umiarkowana i oczywiście tak zwane ścinanie zakrętów nie wchodzi w rachubę.

Widok na Großglockner z tarasu restauracji

Obecna opłata za jednodniowy wjazd na trasę wynosi 28 euro. To dużo, jednak już bilet na 15 dni kosztuje 38 euro, zatem warto z niego skorzystać, bowiem jednodniowa wycieczka nie daje możliwości obejrzenia wszystkich atrakcji. Pewnym ułatwieniem dla naszych turystów jest to, że jeden z tutejszych hoteli jest prowadzony przez polską firmę.

Bieżące informacje na temat drogi, warunków pogodowych i oczywiście podgląd z kamer do sprawdzenia na stronie: "www.grossglockner.at":www.grossglockner.at.

Zobacz też

Redakcja i korekta: Bożena Pierga; skład: Kamil Janicki

reklama
Komentarze
o autorze
Marek Baran
Mieszkaniec Krakowa, inżynier mechanik (AGH), od kilkudziesięciu lat projektant kolei linowych i wyciągów narciarskich, autor przewodników narciarskich.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone