Götz Aly – „Państwo Hitlera” – recenzja i ocena

opublikowano: 2015-04-16, 10:00
wolna licencja
Można pomyśleć, że o III Rzeszy napisano już wszystko. Götzowi Aly’emu udało się jednak na nowo rozniecić dyskusję wokół nazizmu. Okazuje się bowiem, że totalitarne i zbrodnicze państwo Hitlera miało ambicje państwa opiekuńczego, a jego modelu opieki społecznej nie powstydziłyby się obecne demokracje. I chyba nikt nie przypuszcza, że… ówczesny system podatkowy działa do dziś.
reklama
Götz Aly
„Państwo Hitlera”
nasza ocena:
9/10
cena:
50,00 zł
Wydawca:
Finna
Rok wydania:
2015
Okładka:
twarda
Liczba stron:
472
Format:
150x210 mm
ISBN:
978-83-64141-17-1

Autor w recenzowanej pozycji w interesujący sposób rozpoczyna analizę systemu socjalno-ekonomicznego III Rzeszy. Wychodzi bowiem od traumy I wojny światowej, kiedy to Cesarstwo w toku prowadzonych działań militarnych nie było w stanie zapewnić ludności cywilnej odpowiedniego zaplecza aprowizacyjnego. Adolf Hitler odrobił tę lekcję. Przemyślny system ulg podatkowych i wolnych od opodatkowania zasiłków pozwolił na utrzymanie wysokiego morale ludności niemieckiej niemal do ostatnich dni II wojny światowej. Nawet drenowanie kieszeni posiadaczy, takich jak np. kamienicznicy prowadzone było w taki sposób, że nie wywoływało większych sprzeciwów czy niepokojów społecznych.

Sytuację finansowo-aprowizacyjną Rzeszy poprawiało także grabieżcze wykorzystywanie terenów okupowanych. Wchodził tutaj w grę nie tylko brutalny rabunek. We Francji zamiast kwitów konfiskacyjnych żołnierze pozostawiali papierowe bilety mające określoną wartość we frankach. Bank Francji zobligowano do wypłacania okazicielom owych biletów ich równowartości w „prawdziwych” pieniądzach. Gdy jednak Bank Francji zwracał do Banku Rzeszy bilety, nie otrzymywał w zamian nic. Nie przeszkadzało to okradzionym w ten sprytny sposób Francuzom czuć zaufanie do niemieckiej administracji okupacyjnej. Wszak dostawali przecież swoją należność za skonfiskowany dobytek.

Przeczytaj:

Czytelnik znajdzie w książce mnóstwo przykładów niemieckiej „kreatywnej księgowości”. Jednak sposób prowadzenia narracji przez autora– traktującej wszak o czystej ekonomii – nie powoduje znużenia. Bardzo ciekawe, nierzadko zaskakujące informacje, podane są w sposób przystępny, a niekiedy mogą wręcz wywołać lekki uśmiech. Tak jest choćby w przypadku opisu obładowanych pakunkami żołnierzy wracających na urlop do Rzeszy – tak mało zgodny z propagandową wizją Herrenvolk.

reklama

Skupienie na tak poważnym temacie spowodowało jednak, że autorowi umknęło choćby zasygnalizowanie innych ważnych kwestii. Omawiając politykę Niemiec w stosunku do zajętych ziem Ukrainy i ZSRS, żywo przypominającą działania kolonizatorów wobec ludów Afryki (wymiana cennych dóbr na szklane paciorki i kolorowe szmatki), Aly zapomina wspomnieć, że taki stan rzeczy w niemałym stopniu był spowodowany sowiecką gospodarką niedoboru. Brak wielu podstawowych artykułów powodował, że niemiecka tandeta była bardzo chętnie wymieniania przez Ukraińców i ludność sowiecką na tak poszukiwaną w Niemczech żywność. Wspomniany przykład nie jest jednak zarzutem recenzenta wobec autora, ale raczej sugestią, że pracę można byłoby rozszerzyć o pewne problemy znane z kontekstu historycznego przy okazji kolejnego wydania książki.

Nie wolno zapominać, że Państwo Hitlera porusza temat bardzo poważny. Pokazuje, jak całe społeczeństwo niemieckie czerpało korzyści z wojny i okupacji innych krajów. Nie chodzi tutaj jedynie o przejmowanie zakładów, gospodarstw czy „aryzację” mienia żydowskiego, ale o – można by rzec – przyziemne korzyści. Nowe rajstopy, kopa jajek, prawdziwa kawa? Te zwyczajne można by rzec artykuły były masowo wysyłane do domu przez żołnierzy ze wszystkich państw okupowanych przez III Rzeszę. To właśnie te paczki stanowiły podstawę = spokoju społecznego na terenie samego państwa niemieckiego.

Wiele już napisano o zwykłych żołnierzach niemieckich dokonujących okrutnych mordów. Ale nikt do tej pory nie napisał o zwykłych niemieckich rodzinach, które czerpały korzyści z okupacji Europy. Dlatego też praca Götza Aly’ego jest kolejnym dowodem na to, że w III Rzeszy nie było osób całkowicie niewinnych i nie zdających sobie sprawy z tego, co dzieje się wokół nich.

reklama
Komentarze
o autorze
Daria Czarnecka
Socjolog i historyk, laureatka Konkursu im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny Roku 2012. Bibliofil nie nadający się już do leczenia. Z zamiłowaniem i pasją zajmująca się historią II wojny światowej i militariami, dodatkowo specjalistka od ludobójstwa (w teorii, nie w praktyce) i ścigania zbrodniarzy wojennych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone