Giles Milton – „Białe złoto” (informacja)

opublikowano: 2012-03-26, 18:06
wszelkie prawa zastrzeżone
Ten reportaż historyczny – całkowicie oparty na wspomnieniach i dokumentach z epoki – może być dla wielu czytelników zaskoczeniem. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że oprócz znanego i potępianego handlu czarnymi niewolnikami istniał również handel „białym złotem” – mężczyznami, kobietami i dziećmi, porywanymi przez korsarzy i przywożonymi do Afryki Północnej, gdzie byli oni sprzedawani na targach, poniżani, torturowani, zmuszani do pracy ponad siły i wykorzystywani do walki.
reklama
Giles Milton
„Białe złoto” („White Gold”)
cena:
32,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tłumaczenie:
Andrzej Grabowski
Okładka:
broszurowa
Format:
145 x 235 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-7392-373-7

Latem 1716 roku jedenastoletni Thomas Pellow zostaje wraz z resztą załogi statku „Francis” schwytany na morzu i dostarczony do Meknesu, ówczesnej stolicy Maroka. Podarowany jednemu z synów władcy, jest poddawany nieludzkim cierpieniom, które mają go skłonić do przejścia na islam. Następnie trafia na dwór, gdzie może przyglądać się z bliska poczynaniom chimerycznego sułtana Mulaja Ismaila, fanatyka religijnego i okrutnego tyrana. Owładnięty manią wielkości władca marzy o wzniesieniu – rękami białych niewolników – najwspanialszego na świecie pałacu. Jako strażnik haremu Thomas przeżywa przygodę, która mogła go kosztować życie. Później zostaje ożeniony i wcielony do wojska, które ma tłumić wszelkie przejawy buntu wobec władzy sułtana. Ponieważ wysiłki brytyjskich władz zmierzające do wyzwolenia jeńców nie przynoszą spodziewanych wyników, młody Pellow obmyśla plan ucieczki. Podejmuje kolejne próby, wszystkie w iście awanturniczym stylu.

Nota o autorze:

GILES MILTON, urodzony w 1966 r. w Buckingamshire, angielski historyk, pisarz i publicysta. Jest wybitnym znawcą historii podróży i wielkich odkryć geograficznych. Sam też wiele podróżował - po Europie, Afryce Północnej, Bliskim i Dalekim Wschodzie oraz obu Amerykach. Współpracuje z gazetami i czasopismami wydawanymi w Wielkiej Brytanii i za granicą. Napisał kilka książek, ożywiając w nich zapomniane, lecz niezwykłe i fascynujące historie. Mieszka w Londynie i jest członkiem Hakluyt Society, towarzystwa wydającego reprinty prac podróżników i poszukiwaczy przygód w naukowym opracowaniu. Niektóre z tych publikacji posłużyły mu jako materiały źródłowe. Jego dorobek obejmuje dwie powieści: Nos Edwarda Trencoma (2007) i According to Arnold (2009), oraz reportaże historyczne: Nathaniel's Nutmeg (1999; wyd. polskie: Muszkatołowa wojna Nathaniela, Prószyński i S-ka 2001), Big Chief Elizabeth (2000), The Riddle and the Knight (2001), Samurai William (2002; wyd. polskie: Samuraj William, Noir sur Blanc 2004), White Gold (2005; wyd. polskie Białe złoto 2012), Paradise Lost: Smyrna 1922 (2008).

Fragment książki:

Prolog

Ciszę zmącił turkot karety. Zasłaniały ją blanki, ale przez pa­łacowe ogrody niosło się skrzypienie i klekot. Kiedy wjecha­ła w Bramę Wiatrów, zadudniły stłumione kroki, zastukały koła.

Na placu defiladowym nikt nie drgnął. Damasceńskie bułaty stojących sztywno na baczność sułtańskich gwardzistów lśniły w słońcu. Obok nich, w szatach teatralnie rozpostartych na mar­murowych płytach, leżeli plackiem dworzanie. Tylko zgrzany pod lamparcią skórą wezyr ośmielił się zetrzeć z czoła krople potu.

Kiedy kareta się zbliżyła, zapadła jeszcze większa cisza. Spoza podwórca dobiegł wściekły wrzask, trzasnął bat. Wrzawa wzmog­ła się nagle, zwielokrotniona echem na pałacowych dziedzińcach i w korytarzach. Kilka chwil później na plac defiladowy wjechał w złoconej karocy, ciągnionej nie przez konie, lecz zaprzęg złożo­ny z żon i eunuchów, sułtan Maroka Mulaj Ismail.

Nieszczęsnym pociągowcom nie poluzowano wodzy, dopó­ki, słaniając się na nogach, nie dotarli do zebranych dworzan. W chwili gdy sułtan zeskoczył z karocy, do działania przystąpiło dwóch posągowych Murzynów. Jeden, nie przestając służalczo mamrotać litanii, odpędził muchy od świętego ciała władcy. Dru­gi, czternaste-, piętnastolatek, osłaniał go wirującym parasolem z perkalu.

Rytuał ten był stałym punktem audiencji na dworze wielkie­go Mulaja Ismaila, który wymagał od poddanych bezwzględnej uległości i ścisłego przestrzegania etykiety. Ale tego dusznego let­niego ranka w 1716 roku sułtan ledwo zwrócił uwagę na rozpłasz­czonych dworzan. Jego wzrok przyciągnęła gromada żałosnych Europejczyków, pięćdziesięciu dwóch posiniaczonych, bosych Anglików, w oniemiałym zdumieniu stłoczonych w kącie placu. Schwytani na morzu przez korsarzy z Maghrebu i popędzeni w głąb lądu do sułtańskiej stolicy Maroka, mieli zostać niebawem sprzedani jako niewolnicy.

Ich historia wzbudziła w ojczyźnie oburzenie i zgrozę. Ob­nażyła też całkowitą bezsilność brytyjskiego rządu i marynarki. Pojmanie tych ludzi nie było wszak niczym wyjątkowym i nie­zwykłym. Od ponad wieku handel białymi niewolnikami z całej Europy i Ameryki Północnej niszczył rodziny i rujnował ludziom życie.

Jeden z nowo schwytanych, kapitan statku „Francis", John Pellow, zdawał sobie sprawę z zagrożeń, jakie towarzyszą rejsom handlowym na Morzu Śródziemnym. Jednakże z typową bra­wurą zignorował niebezpieczeństwo i latem 1715 roku popłynął z Kornwalii do Genui. Wśród sześcioosobowej załogi znalazł się jego bratanek Thomas Pellow, który żegnając się z ojcem, mat­ką i dwiema siostrami, miał zaledwie jedenaście lat. Wiele cza­su upłynęło, nim rodzice otrzymali wieści o nieszczęsnym losie syna.

Tego samego dnia korsarze pochwycili dwie inne jednostki: handlowiec „Southwark" Richarda Ferrisa, który ruszył na pomoc „Francisowi", oraz wracający do Anglii solidny statek „George". A teraz przerażone załogi wszystkich trzech stały ra­mię w ramię na pałacowym dziedzińcu.

Bono, bono! - zawołał zadowolony monarcha, obejrzawszy niewolników. Przeszedł wzdłuż ich szeregu, obmacując mięśnie i sprawdzając budowę ciała. Jeńcy jeszcze nie pozbierali się po przyjęciu, jakie zgotowano im, gdy przybyli do sułtańskiego mia­sta Meknes. Przy bramach pałacu zebrały się tłumy mieszkań­ców, by ich zelżyć, „obrzucając najgorszymi przekleństwami... i zadając wiele ciężkich ciosów".

Niepomny ich lęków i obaw sułtan, ucieszony dobrym stanem tych twardych marynarzy, orzekł, że można od nich oczekiwać wielu lat służby. Szacując wzrokiem młodego Thomasa Pellowa, na chwilę przystanął. Coś go zaintrygowało w jego śmiałej po­stawie. Mruknął kilka słów do swych gwardzistów, a ci chwycili chłopaka i odwiedli na bok.

Resztę pojmanych zabrał czarny dozorca niewolników. Pellow modlił się, żeby ten koszmar wkrótce się skończył. W rzeczywi­stości był to początek dwudziestu trzech lat męki, które spędził jako jeden z zapomnianych białych niewolników w Afryce Pół­nocnej.

Zobacz więcej interesujących książek w ofercie Oficyny Literackiej Noir sur Blanc.

reklama
Komentarze
o autorze

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone