Germanizacja totalna, na okupowanym przez Niemców Pomorzu, objęła wszystkie aspekty życia

opublikowano: 2024-12-09, 11:05
wszelkie prawa zastrzeżone
Publikacja „Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)” wieloaspektowo i w oparciu o najnowsze badania historyczne omawia zagadnienia związane z dziejami Pomorza w czasie niemieckiej okupacji z lat 1939–1945. O książce opowiadają redaktorzy tomu: Daniel Czerwiński, Mateusz Kubicki i Marcin Owsiński.
reklama
Więźniowie obozu Stutthof jedzą w przerwie w budowie obozu, 1939 rok.

Magdalena Mikrut-Majeranek:  Jaki cel przyświecał Panom podczas prac nad książką? Co nowego wnosi ona do naszej wiedzy?

Daniel Czerwiński: Przede wszystkim należy wyjaśnić, skąd wzięła się idea książki. Jest to już kolejna pozycja z serii „Pomorze Gdańskie pod Okupacją Niemiecką 1939–1945”. Wcześniej ukazała się praca Polska Walcząca na Pomorzu. Obie stanowią efekt doskonałej współpracy pomiędzy gdańskim IPN a Muzeum Stutthof w Sztutowie. W planach mamy kolejne publikacje, więc to na pewno nie nasze ostatnie słowo. Tworząc ideę konferencji, która stała się podstawą książki, chcieliśmy pokazać specyfikę okupacji na Pomorzu. Cała nasza trójka pochodzi z tego regionu i na rodzinach każdego z nas okupacja niemiecka odcisnęła swoje piętno. Ten aspekt osobisty miał przy redagowaniu tej publikacji swoje znaczenie.

Mateusz Kubicki: Głównym celem książki jest pokazanie nieznanych dotychczas aspektów niemieckiej okupacji Pomorza. Sygnalizuje je już sam jej tytuł, przywołujący słowa pochodzące z jednego z przemówień namiestnika Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie Alberta Forstera. Podczas pracy nad publikacją przyświecały nam dwa cele. Pierwszy z nich to kontynuacja badań nad niemiecką okupacją Pomorza. Pomimo wydania wielu prac niektóre jej aspekty nie doczekały się dotąd rozpoznania i głębszej analizy. Po drugie pragnęliśmy wykorzystać niemieckie archiwalia, do których w przeszłości badacze mieli utrudniony dostęp. Wzbogacają one znacznie bazę źródłową, którą mamy w Polsce i która została stosunkowo dobrze przebadana. 

Marcin Owsiński:  Z naszej wspólnej perspektywy ważne jest też, że ta publikacja po raz kolejny wskazuje, ile pracy mają jeszcze przed sobą historycy młodego i średniego pokolenia, którzy kontynuują ideowo i warsztatowo badania podjęte przez generację starszych mistrzów. Na pewno nasze konferencje i książki zbliżają nas też do nowej dużej syntezy naukowej na temat okupacyjnych dziejów Pomorza.

Germanizacja przybierała różne oblicza: inne w czasach Cesarstwa Niemieckiego, a inne w czasie II wojny światowej. Czym charakteryzowały się działania Niemców na Pomorzu w latach 1939–1945? 

Mateusz Kubicki: Do momentu rozpoczęcia I wojny światowej polityka germanizacyjna prowadzona na Pomorzu najpierw przez Prusy, a od 1871 r. przez Cesarstwo Niemieckie, miała zupełnie inne założenia. Jej główny cel stanowiła zmiana mentalności mieszkających tu Polaków i uczynienie z nich lojalnych poddanych państwa niemieckiego. Obszarami największych ingerencji stawały się język oraz religia, dwa najważniejsze nośniki polskości. Starano się także zmienić stosunki własnościowe, choć osławione „rugi pruskie” nie dotyczyły jednak Polaków. Po klęsce Cesarstwa Niemieckiego w I wojnie światowej i utracie przez nie Pomorza na rzecz odrodzonej Polski, Adolf Hitler, młody wówczas polityk, nazywał zmianę przebiegu granic „wersalskim dyktatem” lub „hańbą Wersalu”.

reklama
Od lewej na pierwszym planie: Arthur Greiser, Erich von dem Bach-Zelewski, Albert Forster, Heinrich Hacker i Wilhelm Koppe w Wolnym Mieście Gdańsku (obecnie Gdańsk).

Po objęciu przez niego władzy przyszedł moment, kiedy sprawa rewizji wschodniej granicy Rzeszy stała się priorytetowa. Wraz z wybuchem II wojny światowej jednym z elementów nowej polityki stała się germanizacja totalna. Był to zupełnie nowy system społeczny, całkowicie dyskryminujący Polaków i wyniszczający mieszkającą na tych terenach ludność żydowską. Germanizacja totalna objęła wszystkie aspekty życia codziennego: swobody obywatelskie, gospodarkę, warunki mieszkaniowe i zaopatrzenie w żywność i inne produkty pierwszej potrzeby. Od 1 września 1939 r. mieszkający na Pomorzu Niemcy stali się warstwą sprawującą władzę. Nowa polityka germanizacyjna dała im poczucie współudziału w większym dziele, którego ostatecznym celem miała być ich dominacja we wszystkich dziedzinach życia.

W jaki sposób Niemcy realizowali politykę eksterminacyjną i germanizacyjną na Pomorzu? Jaką rolę wyznaczono tutejszym Polakom? 

Daniel Czerwiński:  Niemcy chcieli przede wszystkim odzyskać Pomorze. Słowa namiestnika Alberta Forstera: „Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem!”, wypowiedziane w Bydgoszczy 11 października 1939 r., dobitnie dowodzą, że celem Niemców była eliminacja Polaków i Żydów oraz całkowite zniemczenie tych terenów. W innym przemówieniu Forster zapowiedział: „Polakom i elementom niepewnym – żadnych praw!”. Efektem były masowe zbrodnie, grabież majątku, akcja przesiedleńcza, powszechny ucisk mieszkańców i walka z każdym przejawem polskiej kultury. Polacy mieli służyć jako siła robocza dla Niemców. Wraz z biegiem wojny i narastającymi problemami kadrowymi w Wehrmachcie Polaków z Pomorza zaczęto również wykorzystywać jako żołnierzy. Polityka germanizacyjna nieco zelżała, ale niemiecka lista narodowościowa stała się dla Kaszubów i Kociewiaków wielką tragedią. Niemcy uznali ich za zdatnych do zniemczenia, ale jednocześnie nie traktowali ich jak Niemców. Po prostu polscy mężczyźni mieli trafić do armii i ginąć za Führera. Po zakończeniu wojny natomiast ludność nieznająca realiów okupacji na Pomorzu twierdziła, że wpisani na listę byli zdrajcami. Tylko co mieli zrobić? Wpisywali się na nią nie dobrowolnie, a pod przymusem. Alternatywą był obóz koncentracyjny lub ukrywanie się.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Daniela Czerwińskiego, Mateusza Kubickiego i Marcina Owsińskiego „Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Daniel Czerwiński, Mateusz Kubicki, Marcin Owsiński red.
„Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
328
Format:
168x240 [mm]
ISBN:
978-83-8376-143-5
EAN:
9788383761435
reklama

Jaki był modus operandi Niemców w 1939 r. i jaka była skala zbrodni nazywanej krwawą pomorską jesienią? 

Tablica pamiątkowa przy ulicy Kredytowej 6 w Warszawie (fot. Wuj Mat).

Daniel Czerwiński: Niemcy doskonale wiedzieli, że w germanizacji Pomorza przeszkodą dla nich będą warstwy przywódcze narodu polskiego. Dlatego jeszcze przed wybuchem wojny przygotowali listy proskrypcyjne, a potem metodycznie wyłapywali wszystkich, którzy się na nich znaleźli. Pozbawieni liderów Polacy mieli być łatwiej sterowalni. To, co się stało wówczas na Pomorzu, określamy dziś też mianem Zbrodni Pomorskiej 1939. W skali całego kraju było to wydarzenie bez precedensu. Nie znamy dokładnej liczby ofiar i pewnie nigdy jej nie poznamy. Niemcy widząc, że ich sytuacja na froncie się pogarsza, a być może mając w pamięci odkrycie grobów polskich oficerów w Katyniu, zdecydowali się na rozkopanie prawie wszystkich masowych grobów i spalenie pochowanych tam zwłok. Ta akcja o kryptonimie „1005” uniemożliwia odtworzenie pełnej listy ofiar. Dodatkowo zaraz po zakończeniu masakry Polaków zniszczona została dokumentacja Selbstschutzu. W literaturze i ankietach opracowywanych po wojnie pojawiały się liczby od kilku do nawet ponad pięćdziesięciu tysięcy ofiar. Wszystkie one były jednak ustalane na podstawie zeznań świadków mieszkających w pobliżu miejsc egzekucji, którzy podawali liczbę usłyszanych przez siebie wystrzałów czy obserwowanych ciężarówek. To bardzo nieprecyzyjne źródła. Przeprowadzone ekshumacje i uzupełniane sukcesywnie imienne listy ofiar wskazują, że zginęło co najmniej 16 tys. osób. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że tę liczbę traktować należy jako minimalną i nadal prowadzić badania.

Jeden z autorów tomu rozwija koncepcję genocydu Rafała Lemkina. Czy zbrodnie niemieckie na Pomorzu wyczerpują kryteria przyjęte przez polskiego uczonego? 

Marcin Owsiński: W świetle koncepcji Lemkina zbrodnie Niemców na Pomorzu w latach 1939–1945 niewątpliwie noszą znamiona działania z zamiarem ludobójczym. To na Pomorzu, już jesienią 1939 r., przeprowadzono zaplanowaną i konsekwentnie realizowaną akcję fizycznej eksterminacji miejscowej polskiej inteligencji, grupy liderów narodowych, politycznych, społecznych i oświatowych. W ponad 400 miejscach na Pomorzu zgładzono wówczas nie mniej niż 16 tys. osób. Tempa i skali tej akcji eksterminacyjnej nie da się porównać z tym, co działo się na innych ziemiach okupowanej Polski. Celem akcji było „odcięcie mózgu” narodu, którego pozostała część miała stać się bezwolnym tworem, łatwym do zgermanizowania. Działania Niemców na Pomorzu w kolejnych latach wojny, w tym przede wszystkim opresyjna polityka segregacji rasowej, przymusowego zniemczania i odbierania Polakom gospodarczych podstaw egzystencji, są także elementami dalekosiężnego, świadomego i zorganizowanego planu wyniszczenia Polaków na Pomorzu. Plan ten nie doczekał się z perspektywy III Rzeszy pełnej realizacji jedynie dlatego, że w 1945 r. nazistowskie Niemcy przegrały wojnę. 

reklama
Brama Śmierci (fot. Martin Poljak).

Obóz koncentracyjny Stutthof pozostaje jednym z symboli zbrodni. Jaką rolę odgrywał i jakie były przyczyny osadzania tam Polaków? 

Marcin Owsiński: Stutthof jako obóz jeńców cywilnych podlegający gdańskiej SS istniał od 2 września 1939 r., kiedy przywieziono do niego pierwszy transport więźniów. Na początku 1942 r. obóz, mający już status koncentracyjnego, został włączony do Inspektoratu Obozów Koncentracyjnych przy Głównym Urzędzie Gospodarki i Administracji SS. Wojska sowieckie zajęły KL Stutthof rankiem 9 maja 1945 r. To jednocześnie pierwszy obóz powołany przez Niemców poza granicami Rzeszy po wybuchu wojny i ostatni zajęty przez wojska alianckie.

Obóz Stutthof to dla Pomorza miejsce szczególne i symboliczne. To grób pomorskiej inteligencji, ośrodek odosobnienia dla dziesiątków tysięcy osób, miejsce cierpienia, przymusowej pracy, podręczny areszt gdańskiego gestapo, centrala pomorskiego terroru. Nazwa znana już od września 1939 r., w czasie wojny stała się synonimem wyniszczającego losu Polaków i Żydów z Pomorza, konspiratorów, jeńców wojennych, robotników przymusowych, Żydów z gett i więzień, powstańców warszawskich, mężczyzn, kobiet i dzieci kilkudziesięciu narodowości. Trudno opisać, czym był Stutthof w czasie prawie sześciu lat swojego istnienia. Takich opowieści mogłoby być ponad sto tysięcy, tyle, ilu było więźniów tego obozu, z których przeżyła mniej niż połowa.     

Czym był Selbstschutz i jaka była jego rola w eksterminacji ludności polskiej? Ze zbrodniami nierozerwalnie wiąże się nazwisko Ludolfa von Alvenslebena. To on dowodził Selbstschutzem na tym terenie. 

Mateusz Kubicki: W okresie przedwojennym miejscowi Niemcy należeli do różnych organizacji i partii, także tych głoszących poglądy nazistowskie. Przynależność dawała ich członkom silne poczucie zjednoczenia. Po rozpoczęciu działań wojennych 1 września 1939 r. na Pomorzu powoływano różne organizacje zrzeszające przedstawicieli mniejszości, jak Hilfspolizei („policja pomocnicza”) czy Bürgerwehr („straż obywatelska”). Ich głównym zadaniem, oprócz budowania poczucia jedności, była ochrona własnych obywateli. Zmiany w zakresie ich obowiązków nastąpiły między 8 a 12 września. Wówczas z inicjatywy Reichsführera SS Heinricha Himmlera wysunięto pomysł powołania „niemieckiej samoobrony” (Selbstschutz).

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Daniela Czerwińskiego, Mateusza Kubickiego i Marcina Owsińskiego „Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Daniel Czerwiński, Mateusz Kubicki, Marcin Owsiński red.
„Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
328
Format:
168x240 [mm]
ISBN:
978-83-8376-143-5
EAN:
9788383761435
reklama
Członkowie Selbstschutzu z Łobżenicy.

Oficjalnie jego zadania miały być podobne jak dotychczasowych formacji. W praktyce chodziło o włączenie przedstawicieli mniejszości do organizowanego na tych terenach aparatu terroru i represji. Nabór do Selbstschutzu odbywał się za pośrednictwem sztabów SS i tej właśnie formacji podlegała „niemiecka samoobrona”. Miejscowi Niemcy zapisywali się do niej bardzo chętnie. Następnym etapem było szkolenie, które prowadzili głównie niemieccy policjanci i żandarmeria. Członków Selbstschutzu wyposażono w broń palną pochodzącą z polskich magazynów, po czym skierowano ich w teren. Ich głównymi zadaniami były uzupełnianie i tworzenie list proskrypcyjnych, udział w aresztowaniach, obsadzenie poszczególnych miejsc odosobnienia i uczestniczenie w niezwykle brutalnych przesłuchaniach oraz zabijanie Polaków i Żydów. Według niemieckich sprawozdań z listopada 1939 r. na całym Pomorzu do Selbstschutzu zapisało się ponad 38 tys. Niemców.

Pomorskim Selbstschutzem, który należał do Okręgu Północnego organizacji, dowodził jeden z najbliższych współpracowników Himmlera, SS-Oberführer Ludolf von Alvensleben, osoba bezwzględna, ślepo wykonująca polecenia swoich przełożonych i nastawiona skrajnie antypolsko. Von Alvensleben mawiał: „Jest zaszczytem dla każdego Polaka, aby jego zwłoki nawoziły niemiecką ziemię” („Es ist eine Ehre für jeden Polen, als Kadaver die deutsche Erde zu düngen”). To on ponosi ogromną odpowiedzialność za skalę popełnionych na tym terenie zbrodni – największą na wszystkich ziemiach bezprawnie anektowanych w październiku 1939 r. przez III Rzeszę.

Czy sprawcy zbrodni popełnionych na Pomorzu i Kujawach doczekali się zasłużonej kary?

Marcin Owsiński: Karanie zbrodni niemieckich to długi i skomplikowany proces. Jego skuteczność zależała od czasu, jaki upłynął od popełnienia przestępstwa do postawienia oskarżonego przed sądem, oraz od miejsca przebiegu procedur prawnych (Polska była o wiele skuteczniejsza niż RFN. Zbrodnie przeciw ludności okupowanych terytoriów, w tym obywatelom II RP, były ścigane i karane na podstawie definicji i procedur wypracowanych między aliantami jeszcze w czasie wojny. Po 1945 r. nabrały one – w dużej mierze dzięki procesom norymberskim – charakteru doktryn prawa międzynarodowego, m.in. w zakresie ich nieprzedawniania czy ponadterytorialności. W powojennej Polsce pierwszą podstawę prawną tego typu działań stanowił tzw. dekret sierpniowy PKWN z 1944 r. Dokument ten, wraz z kilkoma uzupełnieniami i modyfikacjami, pozwolił rozpatrzeć kilka tysięcy spraw dotyczących niemieckich zbrodni.

reklama

Znakomita część niemieckich sprawców: byłych SS-manów, członków Selbstschutzu, kierowników aparatu terroru i administracji szybko po wojnie uciekła i skutecznie zatarła za sobą ślady. Władze polskie szukały ich po wojnie i jeśli udało się ich zidentyfikować, wnioskowały o ekstradycję do Polski i proces. Gros takich przypadków miało miejsce w latach 1946–1950. Zgodnie z opiniami wielu badaczy i prawników prowadzone w ówczesnej Polsce działania spełniały kryteria bezstronności i uczciwości postępowania. Niestety nie dało się odszukać i przewieźć do kraju większości znanych z imienia i nazwiska sprawców, do czego przyczyniła się przede wszystkim zaostrzająca się zimna wojna między Wschodem a Zachodem.

Przykładowo na ponad 2 tys. SS-manów należących do załogi obozu Stutthof po wojnie w Polsce osadzono około stu, z tego kilka kobiet nadzorczyń, a z kilkuset więźniów funkcyjnych różnych narodowości (w tym Polaków) przed sądem postawiono zaledwie kilkunastu z nich. Podobne proporcje dotyczą np. sprawców Zbrodni Pomorskiej 1939 na Pomorzu i Kujawach, wśród których byli zarówno członkowie SS i SA, jak i byli „cywilni” niemieccy mieszkańcy polskiego Pomorza.

W powojennych Niemczech, zarówno w RFN, jak i NRD, odbyło się niewiele procesów osób związanych mordowaniem więźniów Stutthofu, czy czynnego udziału w niemieckiej Zbrodni Pomorskiej 1939 roku. Wpływ na to miały względy polityczne, jak i niemieckie prawodawstwo w tym zakresie, które odnosiło się do sprawców Trzeciej Rzeszy z niezrozumiałą dziś pobłażliwością. Do tego obowiązująca w tych państwach (zwłaszcza w Niemczech Zachodnich) przez wiele powojennych dekad interpretacja prawna oraz procedura sądowa znacznie różniły się od polskiej normy, relatywizując znaczenie zeznań świadków, czy wprowadzając wymóg udowodnienia bezpośredniego udziału w konkretnym zabójstwie. Z tego względu wielu znanych niemieckich sprawców, zajmujących po wojnie eksponowane stanowiska oraz pełniących rozmaite funkcje społeczne i polityczne, było często uniewinnianych lub skazywano ich na symboliczne kary, odsuwając świadectwa świadków i dając wzgląd na ich absurdalne z dzisiejszej perspektywy tłumaczenia. Polityka zawsze stanowi istotny element ogólnego systemu prawnego obowiązującego w danym państwie.  

Ostatni proces byłego SS-mana, członka załogi KL Stutthof, odbył się w Hamburgu w 2022 r. W końcu 2023 roku na symboliczną karę, także w zawieszeniu, skazano byłą sekretarkę komendanta KL Stutthof. Obie te osoby, podobnie jak i ostatni żyjący byli więźniowie obozu, dobiegają obecnie stu lat…  

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Instytutem Pamięci Narodowej.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Daniela Czerwińskiego, Mateusza Kubickiego i Marcina Owsińskiego „Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Daniel Czerwiński, Mateusz Kubicki, Marcin Owsiński red.
„Polaków trzeba nauczyć, kto tu jest panem! Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu (1939–1945)”
cena:
50,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
328
Format:
168x240 [mm]
ISBN:
978-83-8376-143-5
EAN:
9788383761435
reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone