Gerd Althoff – „Potęga rytuału” – recenzja i ocena
Przez lata pisania recenzji dla „Histmaga” miałem okazję czytać wiele książek, które były warte wysokiej oceny. Nigdy jednak nie trafiłem na pozycję, której zdecydowałbym się przyznać „dziesiątkę”. W kilku przypadkach po wielu wahaniach dochodziłem do wniosku, że pewne drobne rysy psują ogólny obraz. W przypadku „Potęgi rytuału” nie mogło jednak być wątpliwości. Nie ma książek idealnych, dobrych prac naukowych, które nie budzą uwag i wątpliwości (na tym polega przecież część ich roli!). Najlepsze prace łączą jednak dwie rzeczy: rzetelną interpretację źródeł oraz ich konkluzywną syntezę, dającą bardzo konkretne i solidnie uzasadnione wnioski oraz tworzącą spójny obraz większej całości. Althoffowi udało się to znakomicie. W połączeniu z lekkim piórem, interesującym tematem i solidnym wydaniem, cechy te tworzą przepis na książkę wybitną.
Tematem książki jest analiza roli i specyfiki rytuałów sprawowania władzy w świecie Franków (później w Cesarstwie) od władztwa Merowingów po czasy Staufów. Autor czyni dygresje dotyczące czasów późniejszych, skupia się jednak przede wszystkim na tym okresie. Od czasów karolińskich w zasięgu jego zainteresowań znajdują się jedynie sprawy Cesarstwa, pozostali monarchowie (jak Bolesław Chrobry, Manuel I Komnen czy Ryszard Lwie Serce) oraz papieże są wspominani jedynie jako wchodzący w interakcję z cesarzem. Kluczowymi rytuałami są spotkania monarchów oraz uroczyste podporządkowania (łac. deditio) – to głównie ich kształt i przemiany przez wieki IX-XIII śledzi autor.
Praca poprzedzona jest obszernym wprowadzeniem, w którym scharakteryzowane jest pojęcie „rytuału”. Opierając się na uznaniu władzy monarszej w średniowieczu jako autorytarnej i opartej na sankcji religijnej, Althoff widzi w rytuałach silne ślady obecności rady (i obowiązku służenia wasala swemu panu przez consilium) w funkcjonowaniu królestwa. Wskazuje także okres ottoński (w którym sam się specjalizuje) jako „złoty wiek”, czas świetności władzy cesarskiej. Dowodzi tego naśladownictwo rytuałów X/XI w. przez kolejne dwa kolejne stulecia, co stanowi swoisty wyraz tęsknoty za stabilnością i prestiżem tego okresu.
Starannie podkreślone zostały także kwestie wcześniejszego zaplanowania i uzgodnienia przebiegu rytuałów między obiema stronami. Jako dwa skrajne przykłady Althoff podaje (już we właściwym tekście) spotkanie Konrada III i wspomnianego cesarza bizantyńskiego, Manuela I, w 1147 roku. Ponieważ kwestia hierarchii władców, szczególnie w wypadku cesarza łacińskiego i greckiego, była bardzo delikatna i żaden z nich nie mógł sobie pozwolić na okazanie podległości drugiej stronie, wymyślono rozwiązanie kompromisowe: Manuel i Konrad wymienili pocałunki nie schodząc z konia. W ten sposób, tworząc nową wersję rytuału, wyraźnie wskazano równość obu monarchów. Althoff pokazuje przekonujące argumenty za tym, że przebieg spotkania musiał być wcześniej ustalony (w przeciwnym razie jednej stronie trudno by było spodziewać się adekwatnej reakcji drugiej). Przykładem sytuacji odwrotnej jest spotkanie Fryderyka Barbarossy i papieża Hadriana w 1135 roku. Doszło wówczas do skandalu, gdy cesarz odmówił papieżowi posługi strzemiennego, w odpowiedzi na co Hadrian nie uczcił go pocałunkiem pokoju – aż ten się nie ugiął i nie poprowadził papieskiego konia. Przebieg wydarzeń i komentarze współczesnych świadczą tutaj jasno, że decyzja Fryderyka była zerwaniem „protokołu”, na który papież musiał zareagować (by spotkanie nie przerodziło się w demonstrację siły Fryderyka), a które odebrane było jako naganne.
Oba powyższe przykłady, obok innych jeszcze świadectw, służą autorowi do uzasadnienia kluczowej tezy: rytuały niosły ze sobą czytelny przekaz i pełniły funkcję zobowiązania– pozwalając później stronom odwoływać się do nich jako do zapewnienia podjęcia konkretnych działań (lub powstrzymania się od innych). Szkoda jedynie, że w tym miejscu autor nie odwołał się do teorii performatywów językowych Johna Austina, jak skutecznie i ciekawie dla starożytności czyni to John Ma w swojej bardzo wartościowej pracy („Antiochos III and the Cities of Western Asia Minor”, Oxford UP 1999). Idąc innymi ścieżkami dochodzi jednak do podobnych wniosków – że ogólne językowe deklaracje i niewerbalne, choć ściśle uregulowane (tworzące własny „język”), rytuały, posiadają moc sprawczą i są nieodzownym narzędziem sprawowania władzy.
Oprócz rytuałów używanych do wyrażenia zależności między władcami czy władcą a papieżem, Althoff wiele miejsca poświęca relacjom królów i wasali. To właśnie w tym przypadku bardzo często dochodziło do rytualnego podporządkowania wasala (łac. deditio). Autor przedstawia przekonujące argumenty, że w każdym przypadku podporządkowanie – najczęściej rytualne padnięcie do nóg połączone z płaczem – wiązało się z publiczną deklaracją wierności władcy, która mogła by być poddawana w wątpliwość na podstawie dotychczasowego zachowania. Nie jest to nic innowacyjnego w przypadku gestu padnięcia do stóp, lecz Althoff chce ją rozszerzyć także na wszystkie rytualne posługi (miecznika, strzemiennego etc.). Jedną z ilustracji tej tezy jest anegdota, którą opisuje za Richerem z Reims:
Podczas rozmów Ottona II z zachodniofrankijskim księciem Hugonem Kapetem w Rzymie, opuszczający pomieszczenie cesarz świadomie pozostawił w nim swój miecz. Hugo już chciał go wziąć i zanieść cesarzowi, gdy jakiś mądry biskup ostrzegł go, by tego nie czynił. Pokazałby bowiem, że nosi cesarski miecz i tym samym przejąłby wszelkie wynikające z tego zobowiązania. Ta anegdota nie jest oczywiście oparta na faktach. Bardzo celnie wykorzystuje jednak wiedzę o zobowiązaniach, które z takiej służby wynikają (s. 90).
Dla czasów ottońskich autor prezentuje obraz, że w kontaktach z możnymi rytuał podporządkowania był wyrazem z jednej strony siły króla, a z drugiej – ideału władzy świeckiej jako imitatio Christi (naśladowania Chrystusa), która nakazywała daleko posuniętą życzliwość i skłonność do miłosierdzia. W warstwie rytualnej, oprócz samego faktu, że władcy często wybaczali niewiernym wasalom, gdy ci zdawali się na ich łaskę i przywracali ich na dawne godności, przejawiało się to często wzruszeniem cesarza oraz przejęciem z powodu żalu i skruchy wasala. W konsekwencji prowadziło to do zbudowania scenicznego napięcia i punktu kulminacyjnego, gdy pogrążeni w żalu wasal (z powodu swych win) i cesarz (z powodu żalu wasala) wstają i po akcie ukorzenia się i uzyskania wybaczenia radość wraca na oblicze wasala – z powodu odzyskania dawnej pozycji, a także i cesarza, radującego się z powrotu „syna marnotrawnego”. Athoff prezentuje przekonującą liczbę i szerokie spektrum argumentów na rzecz tej tezy.
Szczególnie cenna jest jednak moim zdaniem analiza późniejszych losów deditio. W momencie, gdy wybaczenie przestało być regułą, a zdający się na łaskę zwycięzcy wasal miast łaski otrzymuje czasem wyrok ciężkiej kaźni bądź bezterminowego więzienia, pojawia się pytanie o proporcje: czy rytuały są jedynie odzwierciedleniem układu sił, scenicznym opowiadaniem o sile władców, czy też myślenie kategoriami rytualnymi wrosło w mentalność feudalnych panów i w jakimś sensie dyktuje ich zachowanie. Althoff omawia przykłady obu tych postaw, brakuje mi jednak zajęcia stanowiska w tej sprawie – w ogóle jasnego przedstawienia zależności między warstwą wyobrażeniową, dramatyczną, a realizmem politycznym. Autor nie unika jednak pytania przyczynę zmiany charakteru rytuału deditio po czasach ottońskich. Wzrost brutalności w relacji cesarza z wasalami, kary fizyczne i bezwzględność w wymuszaniu upokarzających gestów podporządkowania, które osiągają najwyższy poziom w czasach Staufów, tłumaczy przez normańskie korzenie tej dynastii. Imitatio Christi i wizja władcy jako łagodnego ojca, silnego, lecz skłonnego do wybaczenia, jest właściwa niemieckiej części Cesarstwa. Ziemie na południe od Alp (a szczególnie – na południe od Rzymu) mają inną wizję cech idealnego władcy, co widać choćby na przykładzie Rogera II, króla Sycylii. Zresztą od XII wieku ideał silnej i bezkompromisowej władzy zaczyna przenikać także na północ od Alp. Spadek znaczenia charakteru samego upadnięcia do nóg jako formy wyrażenia prośby przez króla staje się zaś oczywisty po Canossie.
Podsumowując - „Potęga rytuału” jest wycieczką za kulisy średniowiecznego teatru władzy, po którym oprowadza przewodnik pewny siebie, znający niuanse i umiejący przekonująco interpretować czyste oraz fałszywe tony poszczególnych aktorów. Althoff znalazł mądry kompromis między przytaczaniem źródeł in extenso a podawaniem jedynie sygnatur w przypisach. Dzięki temu widać, na jakich fragmentach tekstu opierają się argumenty autora, można ocenić jakie są ich mocne i słabe strony, a z drugiej strony tempo narracji nie traci poprzez rozwlekłe cytaty. Jakość wydania, jak w całej serii „Korzenie Europy” jest bardzo dobra. Dla miłośników czasów średniowiecznych jest to lektura obowiązkowa, dostarczy jednak wielu ciekawych przemyśleń i spostrzeżeń także innym, zainteresowanym mechanizmami sprawowania władzy i budowania jej autorytetu, niezależnie od epoki. Moim zdaniem książka Althoffa jest wspaniałym przykładem tego, jak należy pisać o historii rzetelnie oraz inspirująco i nie tylko dla kolegów ze świata akademickiego.
Autor recenzji pragnie serdecznie podziękować mgr. Pawłowi Figurskiemu z IH UW za konsultacje i cenne uwagi.
Redakcja: Michał Przeperski