George Friedman – „Następna dekada. Gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-11-16, 16:11
wolna licencja
Każdy z nas chciałby czasem zerknąć w przyszłość, zastanowić się, jak za kilka lat świat będzie wyglądał. W swojej najnowszej książce George Friedman daje nam taką możliwość.
reklama
George Friedman
Następna dekada. Gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy
Wydawca:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania:
2012
Okładka:
twarda
Liczba stron:
308
Format:
145x205 mm
ISBN:
978-83-08-04873-3

George Friedman jest doktorem politologii, specjalistą zarówno w swojej dziedzinie, jak i w kwestii nowoczesnych doktryn militarnych. Zdecydowanie jest człowiekiem, który wie, co się dzieje – zarówno z racji swojego wykształcenia, wieloletniego sprawowania funkcji doradczych na wysokich szczeblach administracji, jak i z faktu bycia założycielem i dyrektorem Strategic Forecasting Incorporated, lepiej znanego jako Stratfor. Trudno znaleźć lepszą osobę do tworzenia prognoz dla świata.

„Następna dekada. Gdzie byliśmy i dokąd zmierzamy” opisuje Friedmanowską wizję zmian na świecie w przeciągu najbliższych dziesięciu lat. Prognoza ta dotyczy zarówno sytuacji geopolitycznej, ekonomicznej, jak i militarnej. Mówimy więc o prognozie bardzo szerokiej, poruszającej wiele kwestii. Siłą rzeczy, także nieścisłej i wiele uogólniającej.

Pierwszy mój zarzut dotyczy pewnego braku. Otóż książka powinna mieć na pierwszej stronie lub na okładce nawet wybite wielką czcionką słowa „wydaje mi się, że…”. Swoje prognozy Friedman pisze tonem niezwykle kategorycznym. Oczywiście, trudno wymagać, by nie był pewny swoich teorii, jednak większa doza krytycyzmu byłaby wskazana. Każda teza książki powinna być opatrzona powyższym wstępem, każda bowiem, nawet jeśli jest prawdopodobna, stanowi wyłącznie wyraz przemyśleń autora, nie zaś niezbitą prawdę, jak to czasem Friedman sugeruje.

Niezbyt ścisły jest też tytuł. Powinien brzmieć raczej: „Następna dekada. Gdzie była i dokąd zmierza Ameryka”. Tylko bowiem na Stanach Zjednoczonych skupia się autor, opisując następne lata wyłącznie przez pryzmat amerykańskich interesów. I znów: choć jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę mnogość interesów USA na świecie, to stoi w sprzeczności z opisem książki, jaki proponuje wydawnictwo. Sytuacja każdego kraju opisana jest z punktu widzenia Waszyngtonu, przez co obraz staje się bardzo niepełny i porwany.

Friedman nie stroni też od dzielenia się z czytelnikami własnymi przemyśleniami o naturze państwa – rzecz jasna, głównie Stanów Zjednoczonych. Choć refleksje te nie są wprost powiązane z treścią książki, pozwalają na zdecydowanie szerszy jej odbiór.

Publikacja stanowi także ciekawe źródło informacji o świecie współczesnym, a nawet historii, bowiem w kilku miejscach Friedman proponuje dość rzadkie ujęcie dziejów jako procesu geopolitycznego. W tych, dość nielicznych, miejscach „Następna dekada” przeradza się w krótką gawędę autora o świecie.

reklama

Pod względem języka napisana jest świetnie. Czyta się z przyjemnością, nie ma problemu ze zrozumieniem tekstu, przedstawiane przez autora procesy są jasne i klarowne. W trakcie lektury cały czas wiemy, na czym Friedman opiera swoje prognozy i gdzie ma źródło każda jego opinia.

Największy problem związany jest z samą treścią książki. Otóż przedstawienie na 300 stronach prognozy rozwoju świata jest przedsięwzięciem karkołomnym i według mnie skazanym na porażkę. Uważam, że przy stopniu złożoności współczesnego świata prognoza na miesiąc jest ryzykowna, zaś na całe dziesięć lat przypomina wróżenie z kryształowej kuli. Można bez specjalnego problemu kolejne 300 stron zapełnić wyłącznie pomysłami wydarzeń, przez które cała wizja legnie w gruzach. Moim pierwszym skojarzeniem była „Fundacja” Asimova, gdzie cały psychohistoryczny plan opracowany przez Hariego Seldona zostaje zagrożony przez pojawienie się jednego człowieka. Każdy dzień podsuwa nam przecież ogromną ilość zmiennych, z których każda może zaważyć na całości proponowanego przez Friedmana obrazu.

„Następna dekada” jest dla mnie interesującą książką, ale dla człowieka przymierzającego się do napisania powieści lub scenariusza, którego akcję planuje osadzić w roku 2021. Choć ciekawa i wciągająca, jest to dla mnie książka bezsensowna. Friedman proponuje nam pewną wizję, może bardziej, może mniej prawdopodobną, ale jedynie jedną z możliwych. Można się z nią wprawdzie zaznajomić, ale nie widzę praktycznego zastosowania tej wiedzy. Zdecydowanie lepiej wypada, gdy czytać ją jako powieść z gatunku political fiction. Lektury książki nie odradzam, bowiem prognoza ta jest bezsprzecznie autorstwa fachowca, jeśli jednak ktoś ma zamiar według „Następnej dekady” kreślić konkretne plany, niech ten zamiar szybko porzuci.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone