Gadzinowi dziennikarze; polowanie na czarownice, początki futbolu

opublikowano: 2013-02-17, 11:37
wolna licencja
W poniedziałek nowy numer tygodnika „Ale Historia” – dodatku do „Gazety Wyborczej”. W tym tygodniu przeczytacie historię polowań na czarownice, poznacie początki futbolu, dowiecie się, jak w Generalnej Guberni wykorzystywano prasę do hitlerowskiej propagandy. Ale Historia” dostępna jest także w wydaniu na iPada.
reklama

W tym tygodniu:

  • Historia prasy. Już w czasie I wojny Niemcy drukowali w Warszawie i Łodzi dziennik „Godzina Polska” przezywany „Gadziną Polską”. Po klęsce wrześniowej polskojęzyczna prasa miała się stać narzędziem hitlerowskiej propagandy. – Nie możemy tej walki załatwić w ten sposób, że 16 mln Polaków otrzyma 16 mln strzałów w tył głowy. Polacy muszą mieć wrażenie, że w prasie są traktowani nie jak świnie, lecz jak Europejczycy i ludzie – mówił w 1942 r. generalny gubernator Hans Frank. Gadzinówki sprzedawały się świetnie. Największą – „Nowy Kurier Warszawski” – kupowało codziennie ponad 100 tys. ludzi.
  • Sabat czarownic. Nicolas Rémy, prokurator i tajny radca księcia Karola III Lotaryńskiego, chwalił się, że skazał na stos ponad 800 osób. Jeśli czegoś żałował, to tego, że raz uległ sędziom litującym się nad siedmiolatkami mającymi brać udział w pląsach na sabacie. Kazał je tylko rozebrać do naga i przepędzić pod rózgami na placu straceń. Stosy czarownic zapłonęły w XIV w. i paliły się przez następne kilkaset lat. Przede wszystkim w krajach Cesarstwa Niemieckiego, gdzie pochłonęły ok. 30 tys. ofiar, głównie starszych kobiet. Ale też w Anglii, we Francji i w Skandynawii, w Europie Południowej i Wschodniej. I w Polsce.
  • Skąd się wziął futbol. Dlaczego w USA tamtejszą wersję piłki nożnej nazywają futbolem, skoro grają w nią rękami? Wbrew pozorom nie jest to dziwactwo Amerykanów, lecz dowód na to, że to oni, a nie miłośnicy piłki kopanej, są wierni tradycji tej starej gry.
  • PRL i strajki. Podwyżki cen żywności, od których zaczął się tragiczny Grudzień ’70, zostały zniesione dopiero po strajku łódzkich włókniarek w lutym 1971 r. Podczas tych prawie zapomnianych dziś wydarzeń jedna z robotnic uczestniczących w spotkaniu z Piotrem Jaroszewiczem miała zadrzeć spódnicę i pokazać premierowi gołą pupę…
reklama
Komentarze
o autorze

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone