Gabriel Michalik – „Hamlet w stanie spoczynku. Rzecz o Skolimowie” – recenzja i ocena
Z Domem Aktora Weterana mam więc do czynienia od lat przeszło trzydziestu. Odkąd zaś zamieszkał w nim mój ojciec, przyjeżdżałem tu – i nadal przyjeżdżam, jeśli jestem w Polsce – kilka razy w tygodniu. Teraz odwiedzam kolejną już osobę z rodziny – pierwszą żonę mojego ojca, Irenę Miszę, która po śmierci mojej mamy (żony ojca z kolei trzeciej), a zatem – z przerwami od trzeciego roku mojego życia staram się jej zastępować syna – pisze Gabriel Michalak w książce „Hamlet w stanie spoczynku. Rzecz o Skolimowie”. W kolejnych rozdziałach Autor opowiada anegdoty o niezwykłych mieszkańcach tego niezwykłego miejsca, które niczym puzzle składają się na historię Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Pisze o narodzinach idei jego powstania (pojawiła się w początkach XX wieku), zbieraniu funduszy i losach tego miejsca aż po dziś dzień. Tę bogato ilustrowaną niezwykle fascynującym materiałem zdjęciowym książkę otwiera (nie licząc zbiorowego zdjęcia współczesnych mieszkańców Domu) fotografia przepięknej Marii Klejdysz – aktorki urodzonej w 1927 roku, która występowała na scenach krakowskich i warszawskich, a kończy zdjęcie choreografa Witolda Grucy. Kilka stron dalej znajduje się „Aneks”, w którym przeczytamy biogramy nieżyjących już mieszkańców Domu.
Autor „Hamleta w stanie spoczynku” korzysta z archiwalnych doniesień prasowych, książek, ale – przede wszystkim – opiera się na wspomnieniach mieszkańców Domu Aktora Weterana. Skolimów nie jest mi obojętny. Nie jestem bezstronnym obserwatorem. Żaden opis, żadna refleksja, w ogóle – żadne słowo i żadne zdanie spośród zamieszczonych w tej książce nie aspiruje do obiektywizmu. Wszystko zobaczyłem przecież własnymi oczami, odczułem własnym sercem – pisze.
Gabriel Michalak podczas pracy nad tą książką i z racji pochodzenia z rodziny, która na przestrzeni kilku ostatnich pokoleń wydała wielu artystów, poznał wiele środowiskowych plotek, tajemnic i złośliwości. Mimo to, jego praca – choć barwnie opisuje życie teatralnej bohemy ostatnich prawie stu lat i część z jego bohaterów do dziś cieszy się pamięcią, a niekiedy i popularnością – jest wyjątkowo dyskretna. Autor pisze tak, by nikogo nie urazić, a redaktorzy „Pudelka” nie znajdą na kartach książki żadnych informacji, które rozpaliłyby zainteresowania czytelników serwisów plotkarskich. Nie poznajemy więc nazwisk towarzyszy niezwykłych podróży, które sponsorowała pewna aktorka, jedna z mieszkanek Skolimowa (choć Autor naszą ciekawość podgrzewa informacją, że są to osoby z pierwszych stron dzisiejszych gazet – lecz niestety nie wie, czy życzyłyby sobie upublicznienia takich wiadomości). A gdy rzecz jest już absolutnie ewidentna, jak choćby w przypadku niespotykanie popularnego Witolda Grucy (sportretowanego w słowach piosenki Stanisława Staszewskiego „Inżynierowie z Petrobudowy”: Niech tańczy Gruca, Holoubek gra...), używa najdelikatniejszych z możliwych określeń. Gabriel Michalik o Grucy pisze: Pił, kochał się, podobno próbował narkotyków. Taka właśnie jest ta książka. – I dobrze – powiedzą jedni. – Zbyt ostrożna – z przekąsem dodadzą inni.
„Hamlet w stanie spoczynku” wydaje się być dla wszystkich. Młodszych i starszych. Ci, którzy nie mieszczą się w tym tylko na pozór dychotomicznym podziale, także znajdą tu coś dla siebie. Starsi z pewnością przypomną sobie bohaterów swoich czasów, którzy rozpalali ich wyobraźnię. Młodsi odnajdą tu kompendium polskiego teatru i filmu XX wieku. Świetnie podane, okraszone anegdotami, czytane niczym romans. Michalik – nie wiem, czy robi to w sposób zamierzony – portretuje odchodzącą inteligencję. Niestety po raz kolejny sprawdza się stara jak świat teza, że dziś czasy nam trochę spsiały...
Korekta: Bożena Pierga