François Souchal – „Wandalizm rewolucji” – recenzja i ocena
Każdy kto choć trochę zajmuje się historią słyszał o sławetnych muzeach ateizmu urządzanych w cerkwiach i monastyrach przez bolszewików. Inne świątynie równali oni z ziemią, aby w ich miejsce postanowiono wybudować coś zupełnie sprzecznego z pierwotnym przeznaczeniem miejsca. Taki los spotkał Sobór Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, w miejscu którego powstał basen. O ile jednak dewastacja jakiej dokonała rewolucja rosyjska jest powszechnie znana, to gorzej jest w przypadku rewolucji francuskiej. Tę ostatnią co prawda kojarzy się z niekończącej się pracy gilotyny, ale już mało kto łączy ją z dewastacją dziedzictwa Francji.
Po trochu bierze się to z faktu, iż pomimo rewolucji Francja cały czas jest krajem pięknym, pełnym pałaców, katedr i zamków. Sam Paryż jest przecież uznawany za jedno z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejsze miasto świata. Problem w tym, że to jedynie pozostała część tego czym była Francja przed rewolucją.
François Souchal, historyk sztuki, znawca badacz francuskiej sztuki z czasów Ludwika XIV i Ludwika XV, oraz emerytowany profesor Université de Paris-X, postanowił już przed laty podliczyć i posegregować wszystko to co zapał rewolucyjny zdewastował, połamał albo zwyczajnie przetopił. A lista jest długa i - jak zaznaczał sam autor - trudna do kompletnego przedstawienia. W ogniu rewolucji, która miała zniszczyć wszystko co stare, co należało do poprzedniej epoki, zniszczono ogrom dziedzictwa materialnego. Zniszczone zostały m.in. kościoły, pałace, obrazy, rzeźby i naczynia liturgiczne. Wszystko to pochłonął tytułowy wandalizm rewolucji
Książka Souchala pozwala na stworzenie wyobrażenia o skali zniszczeń. Niekiedy były one tylko symboliczne, ale kiedy indziej zakładały zrównanie z ziemią całych budowli albo bezprecedensowe pozbawienie ich dawnego charakteru. Dobrze pokazuje to jak „humanizm” deklarowany przez zwolenników rewolucji szedł ramię w ramię z ordynarnym wandalizmem, którego celem nierzadko było niszczenia dla samego jedynie niszczenia.
Wandalizm rewolucji pozwala na uświadomienie sobie, że każda idee - o ile zostanie odpowiednio zradykalizowana - może prowadzić do niebezpiecznego fanatyzmu. Rewolucja pragnęła odciąć się do przeszłości i realizowała to w sposób dosłowny, masowo niszcząc materialne ślady przeszłości. Dla wszystkich, który na jej dokonania patrzą dziś ze zrozumieniem, względnie z sympatią, książka Souchala może być ważnym impulsem, dzięki któremu można uświadomić sobie wszystkie jej aspekty. Za nowymi prawami, będącym przecież fundamentem współczesnej Francji (a co za tym idzie i Unii Europejskiej), stoją nie tylko piękne hasła, ale i ordynarne zniszczenie.
Lektura jest tym wartościowsza, że pozwala zwalczyć pewien mit o wyjątkowym ukulturalnieniu zachodu. Zniszczenia poczynione podczas rewolucji rosyjskiej wydają się w pewien sposób zrozumiałe, bo to przecież „barbarzyńcy ze wschodu”. Ale Francuzi? To przecież zupełnie inna bajka. Paradoksalnie, człowiek łatwiej akceptuje brutalność i przemoc wobec ludzi, niż brak szacunku wobec dzieł sztuki.
Cywilizowany Zachód tym miałby się różnic od Wschodu, że potrafi docenić subtelne piękno sztuki (zdanie takie przecież nawet wygłasza jeden z bohaterów Dostojewskiego). Otóż jak widać i cywilizowana Francja nie potrafiła oszczędzić rzeźb i obrazów. I po to właśnie, aby się pewnych złudzeń, warto sięgnąć po Wandalizm rewolucji.