Francis Fukuyama – „Historia ładu politycznego. Od czasów przedludzkich do rewolucji francuskiej” – recenzja i ocena
Francis Fukuyama jest obecnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych intelektualistów w społeczeństwie zachodnim. W swojej działalności politologicznej wypowiadał się zarówno na temat bieżącej działalności prezydentów USA, począwszy od lat osiemdziesiątych, jak i pisał różne prace teoretyczne z zakresu nauk społecznych. Zasłynął swoim sławnym esejem „Koniec historii” z 1989 roku (polskie wydanie w 1991), w którym postawił kontrowersyjną tezę o nieuchronnym rozpowszechnieniu się ideału demokracji liberalnej po upadku komunizmu, co miało jego zdaniem doprowadzić do Heglowskiego tytułowego końca historii. Z tezą tą polemizowali inni wybitni intelektualiści, jak chociażby Samuel Huntington (zresztą jeden z inspiratorów i mentorów najnowszej książki Fukuyamy), głoszący tezę przeciwną o kulturowym zderzeniu cywilizacji w świecie współczesnym. Tak czy owak, dzieje najnowsze ostatnich dwóch dekad pokazały, iż historia bynajmniej nie ma zamiaru się zakończyć, a różne nowe wydarzenia militarne, ekonomiczne i społeczne są wciąż niezbywalną częścią współczesnego procesu dziejowego.
Problemem badawczym, który Fukuyamę interesuje tu najbardziej, jest próba sformułowania ogólnej teorii rozwoju politycznego. Jednym z przykładowych punktów wyjściowych jego rozważań jest pytanie, dlaczego na globie ziemskim istnieją społeczeństwa o tak różnym poziomie rozwoju politycznego, jak na przykład nowoczesna i demokratyczna Australia i odległa o zaledwie kilkaset mil Melanezja, pogrążona wciąż w realiach prahistorycznych i plemiennych.
Współczesne państwo i jego korzenie
Autor rysuje w swojej wstępnej panoramie badawczej bardzo szeroki horyzont rozważań. Przeprowadza czytelnika przez dzieje społeczności prahistorycznych, żyjących na poziomie segmentarnych komórek społecznych, poprzez względnie egalitarną hordę, aż po plemiona, które poprzedzały w różnych kręgach cywilizacyjnych powstanie państw.
Właśnie państwo jako obiekt refleksji, wraz z procesami państwotwórczymi i zwiększoną hierarchią społeczną, jest czymś, co szczególnie frapuje Fukuyamę. Państwo z jego tendencjami centralizacyjnymi, po części likwidującymi zależności pokrewieństwa, tak charakterystyczne dla okresu prepaństwowego, najwcześniej powstało – zdaniem autora – w starożytnych Chinach, już w okresie panowania dynastii Qin, w trzecim wieku przed naszą erą. Fukuyama polemizuje tu z klasycznymi teoriami modernizacji w wydaniu Weberowskim czy Marksowskim, uznając, iż nowoczesne państwo z jego niepatrymonialnymi relacjami powstało znacznie wcześniej niż w Europie nowożytnej.
Fukuyama w wielu miejscach porównuje dawniejsze procesy historyczne do współczesnych państw i społeczeństw. Twierdzi na przykład, że współczesna Rosja z jej fasadową demokracją jest pewnym logicznym następcą carskiego i komunistycznego państwa, a nie nową jakością polityczną. Władca w Rosji bowiem zawsze dążył do sojuszu z elitami tego państwa, nie z ludem, co powodowało taką, a nie inną jej kondycję społeczną. W rozważaniach Fukuyamy kryje się jednak pewien akcent niedeterministyczny. Otóż każde społeczeństwo i państwo może się zmienić. W średniowiecznej, podzielonej Rosji istniała przecież Republika Nowogrodzka oraz instytucja Soboru Ziemskiego, a zatem dzieje tego kraju nie były jednoznacznie skierowane w kierunku autorytarnym. Wszystko zależy bowiem od kruchej równowagi między aktorami politycznymi danego społeczeństwa, jak państwo, możnowładztwo, mieszczaństwo oraz chłopstwo (tu Fukuyama, z iście filozoficznym rozmachem, dokonuje pewnej porównawczej uniwersalizacji tych stanów społecznych na różne cywilizacje świata). Dzieje państw potwierdzają także, że żaden ład polityczny nie jest trwały, a zatem rozwiązania instytucjonalne dobre dla jednego okresu dziejowego nie muszą być skuteczne dla innej epoki.
Czytelniku – cierpliwości!
Książka Fukuyamy imponuje rozległością zainteresowań autora i próbą porównawczej analizy wielu państw-cywilizacji, jakie powstały na przestrzeni dziejów. Nie jest jednak wolna od różnych mankamentów, które nie pozwalają dać pozycji najwyższej oceny. Przede wszystkim książka jest tylko pierwszym tomem, rozważania Fukuyamy kończą się na rewolucji francuskiej. Autor bowiem uważa, że historia powszechna do osiemnastego wieku cechowała się maltuzjanizmem, a więc permanentnym życiem społeczeństw w stanie niedoboru zasobów i powolnego rozwoju gospodarczego. Istnienie państw po osiemnastym wieku wymaga więc, jego zdaniem, odrębnej analizy w zapowiadanym kolejnym tomie. Taka cezura sprawia wrażenie pewnego niedosytu czytelniczego, pomimo tak obszernie zakreślonych problemów badawczych w pierwszym tomie. Książkę trzeba więc czytać z pewną cierpliwością, gdyż ostateczne konkluzje autora nie są w niej jeszcze zawarte.
Inną wadą książki jest jej „balansowanie” pomiędzy filozofią dziejów a historią powszechną. To, co na początku jest zaletą pozycji, może po jakimś czasie stać się jej obciążeniem. „Historia ładu politycznego” nie jest bowiem typowym podręcznikiem historii z samymi datami i faktami (chociaż jest ich bardzo dużo). Nie jest również czystą syntezą filozoficzną, ponieważ osoby z zacięciem czysto teoretycznym może odstraszyć mnogością szczegółów, porównań oraz numerycznych wyliczeń (skądinąd bardzo interesujących, na przykład jak zmieniała się liczba żołnierzy w poszczególnych stuleciach albo jaki był przybliżony PKB Chin od starożytności do współczesności).
Fukuyama zatem dąży do pewnych ogólnych odpowiedzi, nie zadowalając się tylko suchym podawaniem szczegółów. W tym wszystkim jednak obecny jest pewien chaos myślowy; w książce brakuje glosariusza, w którym uporządkowane byłyby pojęcia, z jakich korzysta autor. Liczne mapki i tabele, ilustrujące rozważania autora, nie są również zindeksowane w spisie treści, co utrudnia poruszanie się po tak rozległym materiale. Niektóre mapki są w dodatku mało wyraźne (szczególnie mapka przedstawiająca rozwój kalifatu i Imperium Osmańskiego, kolory się zlewają), a niektóre mają po prostu błędy (np. nieprawdą jest, jak narysowano na mapie na stronie 228, iż w chwili śmierci Mahometa w 632 roku Arabowie rządzili już Egiptem i Syrią).
Czasami rozważania autora są, pomimo dużej objętości tomu, zbyt skrótowe. Na przykład na stronie 231 Fukuyama miesza poglądy Sokratesa z Platonem, podczas gdy w literaturze od dawna odróżnia się „wczesny” i „późny” okres poglądów Sokratesa. Autor przypisuje też czasami swoim krytykowanym poprzednikom z zakresu filozofii społecznej niewłaściwe poglądy – np. Hobbes wcale nie twierdził, iż król jest jedynym suwerenem zastępującym Boga w społeczeństwie, lecz przeciwnie, że suweren właśnie jako jedyny reprezentuje Boga (s. 363). Z kolei Fryderyka Nietzschego trudno umieścić w gronie autorów, którzy pochwalali równość społeczną (s. 494). Autor wpada więc czasami w pułapki swojej erudycji, zbyt gładko rozprawiając się z poszczególnymi koncepcjami. Polskiego czytelnika może też nieco rozczarować pobieżne potraktowanie polskiego przypadku dziejowego (tak przecież interesującego w kontekście teorii rozwoju politycznego). Fukuyama wprawdzie wspomina kilkakrotnie o polskim modelu rozwoju przed osiemnastym wiekiem jako o „niewydolnej oligarchii” (szlacheckie rządy prawa zbyt przytłumiły rozwój centralnego państwa, co spowodowało jako przedwczesne osłabnięcie), woli jednak omawiać dokładniej przypadek średniowiecznych Węgier, reprezentujących przecież ten sam przykład konceptualny.
Od strony korekty i tłumaczenia książka jest przygotowana na bardzo dobrym poziomie, ale również ma wpadki, kilka literówek: „fakcje”, zamiast „frakcje” (na str. 245), „zgrubna”, zamiast „zgrabna” (str. 365). Osobliwe jest też tłumaczenie „weberianie”, podczas gdy w literaturze na określenie zwolenników Maxa Webera dużo częściej używa się terminu „weberyści” (s. 266).
Podsumowanie
W połowie lektury sądziłem, że książkę można polecić tylko bardziej zaawansowanym czytelnikom, znającym już ogólną historię powszechną oraz podstawy filozofii politycznej. Uznałem nawet, że jest to najtrudniejsza książka, jaką przyszło mi zrecenzować dla portalu Histmag. Jednak po przeczytaniu całości wyciągam wniosek odwrotny. Książkę warto polecić osobom o różnych poziomach czytelniczego przygotowania. Czytelnicy, którzy dopiero zapoznają się z porównawczymi dziejami cywilizacji, dowiedzą się bowiem – mimo wszystko – wielu interesujących szczegółów chronologicznych i faktograficznych z zakresu przynajmniej kilku dyscyplin (nie tylko historii powszechnej, ale także antropologii, prahistorii, socjologii porównawczo-historycznej itp.).
Pozostali, którzy mają już pewne doświadczenie intelektualne, mogą spróbować zmierzyć się z oryginalnymi tezami, jakie formułuje amerykański uczony. A te niepokorne twierdzenia Fukuyamy, idące w poprzek klasykom nauk społecznych jak Weber, Hayek czy teoretycy umowy społecznej (Hobbes, Locke), zmuszają do przemyślenia wielu pozornie oczywistych problemów historycznej i współczesnej cywilizacji. Jesteśmy bowiem tak przyzwyczajeni do istnienia państw, że zapominamy o tym, jaka mogła być sytuacja człowieka przed ich istnieniem, a także o filozoficznych podstawach istnienia państwa na kruchym gruncie skomplikowanych stosunków społecznych. Bogactwo różnych form i przejawów istnienia ładu politycznego w dziejach jest zaś samo w sobie niezwykłą przygodą czytelniczą podczas niełatwego zgłębiania tej książki.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska