„Florencja nad Łabą” w ogniu! W lutym 1945 roku Drezno przemieniło się w pogorzelisko
Karnawał - Faschingsdienstag - 1945 w Dreźnie pamiętany jest do dziś. W jego ostatnią noc, z 13 na 14 lutego 1945 roku świat drezdeńczyków runął. „Perła baroku” przemieniła się w pogorzelisko. Niebo nad kulturalnym centrum Saksonii zostało zasłonięte niemal 800 samolotami, w tym bombowcami strategicznymi Avro Lancaster i 9 bombowcami typu Mosquito. Naloty prowadzone przez lotnictwo brytyjskie (Royal Air Force) i amerykańskie (United States Army Air Forces) doprowadziły do zagłady miasta. Zamiast karnawałowych fajerwerków, z nieba zaczęły spadać bomby. Do zakończenia II wojny światowej Drezno było bombardowano jeszcze trzykrotnie, ale żaden z kolejnych nalotów nie przyniósł tyle szkód, co te z pamiętnej nocy. Jak zatem wyglądał sądny dzień?
Drezno płonie! – relacjonował 16 lutego 1945 r. „Dziennik Zachodni”. 6000 maszyn anglosaskich operowało w ciągu poprzedniej nocy i całego dnia nad terenami Rzeszy, przychodząc z pomocą Armii Czerwonej, napierającej od wschodu. Na Drezno, pod które podsuwa się Armia Czerwona wykonano trzy naloty; zrzucając 650 tys. kilogram bomb zapalających i burzących. W środę w południe wojska marsz. Koniewa, operujące w odległości 100 kim na wschód od Drezna, obserwowały ogromne pożary tego miasta, wznoszące się na wysokość 5000 metrów – czytamy w archiwalnym artykule.
Nie na tym koniec, naloty kontynuowano w środę popielcową, 14 lutego. - Z 2200 bombowców, jakie w godzinach popołudniowych we środę atakowały miasta Rzeszy, 440 naleciało na Dortmund, 400 na Kamienicę, reszta zaś na Drezno. Poza tym wykonano nalot na Wessel – relacjonował reporter „Dziennika Zachodniego”.
Skala zniszczeń była olbrzymia. - Doniesienia z Niemiec mówią, że Drezno w tej chwili' to tylko palące się zgliszcza. Jeszcze żaden nalot nad Rzeszą nie był tak straszliwy w skutkach, a to głównie z powodu ogromnego natłoku ludności ewakuowanej ze wschodnich terenów Rzeszy i niemożności skutecznej walki z pożarami, gdyż znaczna część straży powołana została do „volkssturmu”. To też żniwo śmierci było wyjątkowe. Już po pierwszym nalocie obliczono je na 6000 ludzi, trzecim — na 20 do 35-ciu tysięcy. W tej chwili miasto płonie, straż pożarów nie gasi, walcząc jedynie z ogniem na dworcach kolejowych, gdzie zgromadzono wielkie ilości materiałów wojennych – donosił „Dziennik Zachodni”.
Przejmującą relację Dominika Fijałkowskiego opisującego bombardowanie niemieckich miast można odnaleźć w Archiwum Programu Historia Mówiona. Przedsięwzięcie to realizowane było i jest przez Ośrodek Brama Grodzka - Teatr NN w Lublinie.
Amerykanie postanowili zniszczyć Drezno, ażeby wybić tych Niemców, którzy mogli być w przyszłości kłopotliwymi obywatelami. W Dreźnie były często alarmy, ale przez wiele miesięcy nie bombardowano miasta, więc ludzie nie uciekali nawet do piwnic. W pewnym momencie zaczęło się bombardowanie Drezna. I jedna fala bombowców zbombardowała centrum Drezna. Później po godzinie czasu nadleciała druga fala, więc ludzie zaczęli uciekać na place i do parków, pod gołe niebo, bo się obawiali spadających budynków. Ale tam właśnie skierowano drugą serię bombardowań. Później ludzie zaczęli rozumieć, że to nie żarty, że to będzie tak jak z Hamburgiem, z Berlinem, że Amerykanie będą już wszystko bombardować, więc zaczęli uciekać z miasta. Drogi zapełniły się, a trzecia fala bombardowań skierowała się na te drogi wyjściowe. To bombardowanie było głośne, kiedy byłem w Niemczech, kiedy w czasie wojny tam pracowałem - wspominał Dominik Fijałkowski w rozmowie z Łukaszek Kijkiem z Bramy Grodzkiej.
W literaturze popularnej obecny jest motyw miasta niewinnego, które nie powinno zostać zbombardowane, ponieważ nie posiadało żadnego przemysłu, tym bardziej zbrojeniowego. Dlaczego zatem „miasto kultury” o międzynarodowej renomie podzieliło los innych zniszczonych miejscowości? Akt barbarzyńska? Przesycenie wojną? A może konieczne działanie na drodze do ostatecznego rozprawienia się z III Rzeszą? Hipotez jest wiele.
Polscy piloci nie byli jednomyślni
Wśród pilotów uczestniczących w operacji Thunderclap znaleźli się także Polacy służący w dywizjonach bombowych, w tym m.in. ci z 300. Dywizjonu Ziemi Mazowieckiej. Bombardier Czesław Blicharski w wywiadzie udzielonym redaktor Teresie Semik z Dziennika Zachodniego ” relacjonował:
Nie nam, żołnierzom, było to oceniać. Rozkaz to rozkaz, trzeba wykonać i bezpiecznie wrócić do bazy. Nie chcę przez to powiedzieć, że było nam obojętne, czy giną kobiety i dzieci - dodaje i przypomina, że trzy polskie załogi odmówiły lotów nad Drezno, kiedy usłyszały, że tym bombardowaniem mają wesprzeć Armię Czerwoną na wschodnim froncie. Dowódcy udało się ten bunt zażegnać tak, by nie wyszedł poza salę odpraw.
Jaki był powód odmowy udziału w akcji? Operację tę zaplanowano tuż po zakończeniu konferencji jałtańskiej. Jako, że przedstawiono ją jako pomoc udzieloną Armii Czerwonej, Polacy nie chcieli brać udziału w tym przedsięwzięciu.
Tekst inspirowany lekturą książki Danuty Chlupovej „Trzecia terapia”:
Katastrofa, która doprowadziła do nieodwracalnych strat i zniszczeń Drezna pojawia się w wielu tekstach kultury: zarówno książkach popularnonaukowych, powieściach, wspomnieniach, jak i w filmach. Drezdeńskie ofiary są ofiarami niemieckiej wojny - mówi jeden z bohaterów książki „Trzecia terapia”.
Słuchała ryku nadciągających bombowców i wycia syren, oślepiały ją światła rozbłyskujące nad katedrą. Co roku reprodukowano te dźwięki i zapalano światła symbolizujące wybuchy, by przypomnieć ludziom grozę nalotów. Wyobrażała sobie spustoszone przez bomby miasto, stosy zwłok zalegające ulice i odważyła się inaczej niż zwykle myśleć o tamtej wojnie – czytamy w „Trzeciej terapii”.
Mathilda, główna bohaterka powyższej książki, wspomina też często obchody rocznicy bombardowania Drezna. - Nie po raz pierwszy brała udział w obchodach rocznicy bombardowania Drezna – czytamy w „Trzeciej terapii”. I rzeczywiście, w mieście tym kultywowana jest pamięć o tragicznych wydarzeniach. Jak pisze Malwina Orepuk: Do początku lat siedemdziesiątych dominowały zrytualizowane inscenizacje pamięci, ściśle związane z obchodami rocznicowymi.
Z kolei bohaterka książki Anny Pawełczyńskiej pt. Dary losu : tak wspomina tamten czas:
Niespodziewany wstrząs. 13 kwietnia, noc. Pierwsze dywanowe bombardowanie Drezna. Nękające, systematyczne, celowe. Ziemia się trzęsie. Gruzy dokoła. Płoną domy.
Stłoczone w umywalniach na czwartym piętrze nad fabryką, dusimy się w zaduchu własnych ciał. Nie ma wody, pełno wszy, brak jedzenia. Noce bez snu, dni bez spoczynku. Alarmy, alarmy…
Bomby, jak groch sypany z podniebnego kosza, spadają na ziemię. Pożary, eksplozje. Nareszcie coś się dzieje.
W nalocie dywanowym na Drezno najbardziej ucierpiało Stare Miasto, ponieważ to tu zrzucono bomby zapalające. Plaga pożarów pochłonęła cenne zabytki, malownicze kamienice, przemieniając klimatyczną miejscowość w pobojowisko. Pożary te wywołały burzę ogniową, która dokończyła dzieła zniszczenia.
Komisja historyczna, którą powołano w celu ustalenia ostatecznej liczby ofiar ustaliła, że zginęło wówczas 25 tysięcy osób. Suma ta przez wiele lat stanowiła przedmiot dyskusji, ponieważ nazistowska propaganda głosiła, że przez aliantów zginęło ok. 200 tys. drezdeńczyków.
Jeszcze 21 kwietnia 1945 „Gazeta Robotnicza” (nr 21, r. 44) donosiła: Armie sprzymierzone wdzierają się coraz dalej w głąb Niemiec. Wiedeń padł, Brana, Lipsk i Drezno znajdują się w bezpośrednim zasięgu działań wojennych, Berlin stał się strefą przyfrontową, lada dzień oczekiwać można »tknięcia się w centrum Niemiec zwycięskiej Armii Czerwonej ze sprzymierzonymi armiami anglo-amerykańskimi wojna wkroczyła w swe krytyczne, ostatnie stadium.
Wypada też nadmienić, że opisane powyżej naloty na Drezno nie były pierwszymi. Nieco wcześniej, bo 7 października 1944 roku 29 amerykańskich samolotów B-1 7 zrzuciło na miasto 70 ton bomb burzących. I to w zaledwie dwie minuty! Zginęło wówczas 257 osób. Kolejny atak miał miejsce 16 stycznia 1945 roku. W tej akcji wzięło udział 127 samolotów B-24. Statki powietrzne zrzuciły 264,8 ton bomb burzących i 41,6 ton bomb zapalających. Ten nalot trwał pięć minut i pochłonął 334 ofiar.
Bibliografia:
- Orepuk Malwina, Skażona pamięć o bombardowaniach Drezna [w:] „Kultura Współczesna” Nr 4/2008
- Semik Teresa, Bombardowanie Drezna 1945 [MJR CZESŁAW BLICHARSKI RAPORTUJE] Całe miasto w bomb z dn. 14.II.2014 r. Dostęp [online:] https://dziennikzachodni.pl/bombardowanie-drezna-1945-mjr-czeslaw-blicharski-raportuje-cale-miasto-w-bombach/ar/3333091, odczyt w dn. 16.IX.2019 r.
- Bombardowanie miast niemieckich - Dominik Fijałkowski - fragment relacji świadka historii, Dostęp [online:] http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/doccontent?id=42083, odczyt w dn. 16.IX.2019 r.
- „Gazeta Robotnicza”, Nr 21, r. 44 z dn. 21.IV.1945 r.
- Chlupová Danuta, Trzecia terapia, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2019
- Pawełczyńska Anna, Dary losu, Wydawnictwo LTW, Warszawa 2013