Filmy historyczne, na które czekamy

opublikowano: 2015-03-26, 13:28
wolna licencja
Polskie filmy dotykające w różny sposób historii cieszą się dużym zainteresowaniem, a w ostatnich latach powstało kilka dobrze ocenianych produkcji. Zapytaliśmy naszych publicystów o to, na jakie filmy czekają i jakie historie chcieliby zobaczyć na ekranie kinowym i telewizyjnym.
reklama

Tomasz Leszkowicz, redaktor naczelny Histmag.org:

Czy droga Przemysła II do korony i zjednoczenia Królestwa to dobry pomysł na serialową opowieść? (aut. Aleksander Lesser, domena publiczna).

Czuje się bardziej miłośnikiem seriali telewizyjnych niż kina, dlatego też czekam przede wszystkim na tego typu produkcje – pozwalają one lepiej niż dwugodzinny film zarysować charakter bohaterów, warstwę fabularną czy klimat. Od dłuższego czasu wiele mówi się o dwóch projektach serialowych osadzonych w przeszłości. Pierwszy z nich poświęcony byłby historii Jagiellonów, i miałby pokazywać politykę dynastyczną władców, którzy na przełomie XV i XVI wieku rządzili większą częścią Europy Środkowo-Wschodniej. Drugi projekt to natomiast pomysł na ekranizację cyklu powieści Elżbiety Cherezińskiej o rozbiciu dzielnicowym (a w zasadzie jego końcówce), nazywanym przez niektórych „Polską Grą o Tron”. Jako miłośnik „Korony śniegu i krwi” oraz „Niewidzialnej korony” czekam na taki serial z niecierpliwością – jest tu dużo ciekawej historii, wyrazistych postaci, intrygi, zwrotów akcji, emocji i czegoś więcej niż „czytankowa” opowieść o historii.

Gdybym miał zresztą wskazywać na pomysły na filmy i seriale, to bliżej byłoby mi do właśnie takich nietypowych pomysłów, które nie byłyby tylko prostym dydaktyzmem („szkoły pójdą”) albo wynikałyby z jakiejś potrzeby społecznej („dlaczego nie ma takiego filmów?”). Sukcesy polskiego kina pokazały, że o wiele lepszym pomysłem jest kręcenie filmów nie będących „superprodukcjami”, ale raczej tematami dotykającymi ludzkiego losu i pewnych uniwersalnych praw rządzących naszym życiem. Pomysłem na film jest bez wątpienia biografia Stefana Banacha czy też szerzej matematyków lwowskich, opisanych ostatnio przez Mariusz Urbanka. Czekałbym też na film o Warszawie przełomu XIX i XX wieku, dla którego wielka historia byłaby tłem, a nie tematem. No i wracając do seriali – przydałaby się nam dobra saga „rodzinna”, choćby taka jak „Dom” Jana Łomnickiego z lat 80. czy też świetny brytyjski „Downton Abbey” - bo czy polskie ziemiaństwo albo inteligencja nie zasługują na to, by pokazać ich losy z różnych stron, z niewątpliwymi zaletami, ale i wadami?

reklama

Agata Łysakowska, publicystka filmowa Histmag.org:

Na jakie polskie filmy historyczne czekam? Trochę boję się mówić o tym na głos, bo w zeszłym roku czekałam na „Hiszpankę” i bardzo się rozczarowałam. Zaledwie kilka dni temu przeczytałam, że powstaje film o Marie Skłodowskiej-Curie, a główną bohaterkę zagra Karolina Gruszka. Produkcja ma być międzynarodowa, a komisja Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oceniła scenariusz jako dobry. Nie jest to wprawdzie gwarancja świetnego obrazu, ale w tej historii jest potencjał na interesujący film – z ciekawością będę śledziła, jaką drogę wybiorą twórcy. Zdecydowanie wolę jednak, by była to skromna, subtelna produkcja biograficzna (może coś w stylu „Niczego nie żałuję”?) niż rozbuchane widowisko historyczne.

Biografia polskiej noblistki - dobry materiał na subtelną opowieść o kobiecie-naukowcu? (domena publiczna).

Z chęcią zobaczyłabym dobrze zrealizowany polski serial historyczny. Być może twórcy powinni sięgnąć dalej niż tylko do dwudziestowiecznych wydarzeń. Kiedyś rozmawialiśmy o tym na seminarium uniwersyteckim – mój promotor rzucił wówczas pomysł, aby akcja serialu rozgrywała się na przełomie XIV i XV wieku, a sceną otwierającą pierwszy odcinek było ujęcie Jadwigi próbującej wyrąbać toporem bramę i powstrzymującego ją Dymitra z Goraja – jak w obrazie Matejki. Sama najchętniej zobaczyłabym produkcję, której akcja rozgrywa się w XIX wieku – może coś związanego z polską emigracją? Z resztą, w każdej epoce tkwi potencjał na dobrą produkcję – twórcy filmowi mają tu ogromne pole do popisu i tylko od nich zależy, w jaki sposób to wykorzystają.

Sebastian Adamkiewicz, publicysta Histmag.org:

W swoim felietonie „Dlaczego (nie)chcę filmu o Pileckim?” podkreśliłem, że kino historyczne powinno być jak najdalej od naszych oczekiwań i potrzeb. Z takiego społecznego nacisku, wyczekiwania na realizację określonych tematów wychodzą zazwyczaj nieznośne potworki. Film to przede wszystkim sztuka, a ta wymaga ze strony artysty wzruszenia tematem, nie zaś odpowiadania na krzyki tłumu. Dlatego jeśli na coś czekam to na to, żeby twórców historia inspirowała do tworzenia własnych opowieści o człowieku i świecie, w którym żyje. Gotowe scenariusze filmowe, które rzekomo ma nieść historia to fikcja. Obrazy Jana Matejki cenimy przecież nie tylko dlatego, że ożywiał na obrazach fragmenty naszych dziejów, ale też dodawał do nich swój osobisty komentarz i wypełniał oderwaną od wydarzeń treścią.

reklama
POLECAMY

Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!

Jest kilka planowanych produkcji filmowych, które – jak można się spodziewać – mogą taki wymóg spełniać. Janusz Majewski kręci np. film „Excentrycy”, który zabrać nas ma do świata polskiego jazzu z lat 50. XX wieku i wpleść temat w skomplikowana historię tamtego okresu. Ciekawie też się zapowiada koprodukcja międzynarodowa „Maria Curie”, której reżyserką ma być Francuzka Marie Noelle. To nie są tematy, na które byłoby jakieś potężne społeczne zapotrzebowanie, a jednocześnie wydają się mieć duży potencjał. Oczywiście czekam też na film Wojciecha Smarzowskiego „Nienawiść” opowiadający o rzezi wołyńskiej. Mam co prawda wrażenie, że odpowiada on trochę na oczekiwania szerokiej publiczności, ale znając potencjał Smarzowskiego można chyba liczyć na film ciekawy i nieoczywisty, wychodzący poza sztampowe przedstawienie tego zagadnienia. Bardzo żałuję, że nie udał się niestety projekt realizacji „Kuriera z Warszawy”, którym chciał zająć się Juliusz Machulski. Historia Jana Nowaka Jeziorańskiego to wspaniała mieszanka smutnej konstatacji, że wobec wichrów dziejów jako jednostki jesteśmy bezradni, z dodatkiem nadziei, że warto być nieustępliwym.

Zobacz też:

reklama

Mam oczywiście jakieś swoje marzenia filmowe. Łukasz Palkowski swoim filmem o Zbigniewie Relidze zainspirował mnie np. do przemyśleń na temat potencjału filmowego postaci księdza Tischnera, w szczególności jego wątku walki z chorobą, czy pewnym odrzuceniem związanym z jego politycznymi czy ideologicznymi wyborami. Ciekawy mógłby być też film dotyczący wielkiej średniowiecznej wyprawy podróżniczej Benedykta Polaka, która odkryła przed Europejczykami Daleki Wschód zanim na dobre zrobił to Marco Polo. Interesujące wydają się też być tematy dwóch najbardziej negatywnie zmitologizowanych postaci polskiej historii – Henryka Walezego i Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Opowieść o człowieku, który nagle staje wobec wyzwania, którego niekoniecznie chce się podjąć, który jest ostrzeliwany pociskami propagandy i nienawiści, to przecież temat ciągle aktualny. Może kiedyś te moje marzenia kogoś zainspirują?

Agnieszka Woch, dziennikarka Histmag.org:

Witold Gombrowicz - nietuzinkowy bohater w sam raz na dobry film? (fot. Bohdan Paczowski, domena publiczna).

W historii Polski nie brakowało wybitnych jednostek, którym należy się kinowy hołd. Nie doczekaliśmy się jeszcze obrazów opisujących dokonania wielkich wodzów czy naukowców. W mojej opinii niedostatecznie eksploatowanym, a równocześnie niewyczerpanym źródłem tematów filmowych jest także historia literatury. Niewielu twórcom udało się co prawda wyjść zwycięsko z dotychczasowych prób odtworzenia losów artystów i uniknąć popadania w schematy, jednak gra jest warta świeczki – tego typu obrazy cieszą się zwykle sporym zainteresowaniem widzów. Zbyt mało polskich pisarzy doczekało się takiego wyróżnienia, choć ich życiorysy pęcznieją od niebanalnych, wartych utrwalenia momentów. Mowa chociażby o tych najbardziej znanych – Mickiewiczu, Tuwimie czy Naborowskim (choć podejrzewam, że ten barokowy poeta, mimo niezwykłej biografii, nie doczeka się filmowego peanu na swoją cześć – wydaje się, że nie funkcjonuje on – niestety – w publicznej świadomości jako arcyciekawa jednostka, o której warto dowiedzieć się czegoś więcej).

Najbardziej czekam jednak na ekranizację losów Witolda Gombrowicza – jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy, którego nowatorska twórczość odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce. Jego zmagania z emigracyjną rzeczywistością, życie na granicy ubóstwa, ostatecznie zaś wielki sukces na arenie międzynarodowej są świetnym materiałem na dobre kino. Opowieść o jego losach mogłaby też być pretekstem do ciekawego ukazania przedwojennych i emigracyjnych realiów.

POLECAMY

Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!

reklama
Komentarze
o autorze
Redakcja
Redakcja Histmag.org

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone