„Faworyta” – reż. Yorgos Lanthimos – recenzja i ocena filmu
„Faworyta” – reż. Yorgos Lanthimos – recenzja i ocena filmu
Początek XVIII wieku. Podczas gdy dwór urządza wyścigi kaczek, torysi i wigowie walczą o władzę, krajem faktycznie rządzi faworyta lady Marlborough (Rachel Weisz). Układ sił w królewskich komnatach zmieni się jednak, gdy na dwór przybędzie Abigail Hill (Emma Stone). Kiedy wojska angielskie będą walczyły w wojnie o sukcesję hiszpańską, równie bolesne bitwy będą toczone w pałacu.
Trzeba przyznać, że Yorgos Lanthimos wkroczył na brytyjski dwór dość śmiałym krokiem. Historię ostatniej przedstawicielki Stuartów na tronie – królowej Anny oraz jej faworyt – opowiada stosując różne perspektywy i mieszając gatunki. Twórca bawi się także planami, których odpowiednie zastosowanie pozwala uchwycić zmiany w dworskiej hierarchii. Docenić należy także oświetlenie — reżyser zdecydował się bowiem kręcić przy naturalnym świetle. Stąd też niektóre sceny realizowane w nocy kręcone były wyłącznie przy palących się świecach. Zabiegi te, choć momentami niepokojące dla oka, pomagają budować filmowe napięcie. Widz, niczym w pałacowych korytarzach nocą, błądzi w układzie sił na dworze i międzyludzkich stosunkach.
Lanthimos na pierwszym planie stawia kobiety, które w dworskiej polityce wyprzedzają zdecydowanie mężczyzn (i nieważne, czy wigów, czy torysów). Zresztą reżyser nie cacka się z męskimi bohaterami — stanowią oni zaledwie tło dla poczynań pań i w swoich wyszukanych strojach i makijażu przypominają barwne ptaki. Nie pełnią jednak li i jedynie funkcji dekoracyjnej, choć ich postawa stanowi kontrast z chociażby lady Marlborough. Grek tworzy w pewien sposób rewers do „Barry’ego Lyndona” Stanleya Kubricka. Opowiada, podobnie jak reżyser „Odysei Kosmicznej”, o nowożytnej przestrzeni splątanej układami i społecznych awansach, których osiągnięcie nie zawsze jest równe szczęśliwemu życiu.
Trudno pisać o „Faworycie”, nie podkreślając kreacji aktorskich. Króluje na ekranie Olivia Colman, która za swoją rolę otrzymała Oscara. Z jednej strony jest zagubioną kobietą, dla której ważniejsza, niż dobro nieznanych poddanych jest tylko miłość i atencja. Z drugiej – nie pozostaje bierna wobec wydarzeń, próbując odzyskać zarówno kontrolę nad państwem, jak i nad własnym życiem. Aktorskiego kroku dotrzymują jej faworyty – zarówno Emma Stone, jak i Rachel Weisz dają popis swoich umiejętności aktorskich, całkowicie przecząc oscarowej klątwie mówiącej o tym, że po otrzymaniu złotej statuetki aktorzy nie otrzymują już dobrych ról (Stone otrzymała Oscara w 2017 roku za „La La Land”, Weisz – w 2006 roku za „Wiernego Ogrodnika”).
Produkcja osadzona w realiach historycznych zazwyczaj spotyka się z krytyką dotyczącą filmowej historii. Trudno uważać „Faworytę” za kompendium wiedzy historycznej. Autentyczne postacie — takie jak królowa, lady Marlborough, Abigail Hill, politycy Sidney Godolphin czy Robert Hurley — stanowią tu jedynie pretekst do opowieści o władzy i międzyludzkich stosunkach. Warto jednak podkreślić, że funkcję konsultantki historycznej pełniła w tym filmie Hannah Greig, historyczka i wykładowczyni na Uniwersytecie w Yorku. Z całą pewnością można stwierdzić, że Greig jest specjalistką od historycznych produkcji – zanim pojawiła się na planie filmu „Faworyta” Lanthimosa, konsultowała m.in. „Księżną” z Keirą Knightley czy serial „Poldark”. Zamieściła także artykuł na temat „Faworyty” w „BBC History Magazine”, odnosząc się m.in. filmowej obecności królików w sypialni Anny.
Wybór pewnej epoki historycznej jako tło dla filmu narzuca również twórcom pewne ograniczenia, z których muszą wybrnąć. Nie inaczej było przy „Faworycie” — problemem okazały się chociażby stroje. Trudno dziś dostać tkaniny, z których były szyte siedemnastowieczne dworskie suknie, a dodatkowo skromny budżet produkcji nie pozwalał poszaleć odpowiedzialnej za kostiumy Sandy Powell. Kostiumolog stroje historyczne potraktowała jednak pretekstowo, bardziej skupiając się na osobowości postaci, które będą je nosiły – stąd też np. Lady Marlborough pojawia się na ekranie w spodniach.
Również z problemów zaopatrzeniowych twórcy wybrnęli znakomicie – kostiumy pomocy kuchennych uszyte zostały ze starych jeansów, a szlafrok królowej – z narzuty na łóżko kupionej na eBayu. Warto podkreślić, że Powell w tym roku otrzymała dwie nominacje do Oscara (za kostiumy do „Mary Poppins powraca” i właśnie „Faworyty”). Niestety, ostatecznie statuetka w tej kategorii powędrowała do twórców strojów z „Czarnej Pantery”.
Choć w ubrana w historyczny kostium, „Faworyta” jest opowieścią na wskroś współczesną. Lanthimos zaprasza widza na głęboką wiwisekcję międzyludzkich stosunków, a także udowadnia, że pyrrusowe zwycięstwa odnosi się nie tylko na polach bitew.