Europa Universalis 3

opublikowano: 2007-02-23, 19:01
wolna licencja
Gry spod znaku Europa Universalis są uznawane za najlepsze w swojej klasie. Od dłuższego czasu zastanawiałem się, co takiego jest w grze składającej się z wykresów, suwaków i kolorowej mapy zapełnionej flagami? W momencie, w którym uruchomiłem Europę po raz pierwszy… przepadłem z kretesem. Ale po kolei.
reklama

Pierwsze spotkanie z trzecią Europą

To było jak olśnienie. Utrzymane w błękitno-złotej tonacji menu wygląda iście królewsko. Wystarczyło tylko jedno kliknięcie, aby przejść do planszy wyboru gry i przenieść się w czasy podboju Nowego Świata, reformacji i wielkich wojen. I tutaj miła niespodzianka — twórcy pozostawili nam pełną swobodę wyboru. Nie musimy się męczyć i zaczynać od zera, możemy się zdecydować na dowolną datę z przedziału 1453–1789 lub jeden z ośmiu scenariuszy.

Jeszcze tylko jedno kliknięcie…

Paradox Interactive przygotował możliwość gry każdą z ponad 250 historycznych nacji, a teren, na jakim toczą się zmagania, składa się z 1700 prowincji i stref morskich zlokalizowanych na całym globie. Jako patriota zdecydowałem się na granie Polską. Wybrałem czasy panowania Zygmunta Starego. Na starcie otrzymałem państwo, które ściśle wpasowane było w realia znane z podręczników historii: Polska miała odpowiednie granice, sąsiadów, ustrój, gospodarkę i religię. Szok nastąpił dopiero, gdy zacząłem bliżej przyglądać się prowincjom. Okazało się, że ktoś umieścił Lublin na północny zachód od Krakowa. Szybko otrząsnąłem się z niemiłego wrażenia i zacząłem wgłębiać w interfejs.

….i już możemy realizować nasze zapędy przywódcze

Przejrzyście i wygodnie

Szwedzi zapowiadali, że interfejs EU III będzie przejrzysty i łatwy w obsłudze dla osób, które nie miały styczności z wcześniejszymi częściami serii. I rzeczywiście taki jest. Poruszanie się po zakładkach, okienkach i ikonach jest intuicyjne i nie przysporzyło mi większych problemów. W dodatku, gdy nie odpowiada nam standardowy tryb mapy, możemy zmienić go na inny.

Mała wojenka nie zaszkodzi

Zarządzanie państwem jest stosunkowo proste. Kiedy klikamy na flagę w lewym górnym rogu paska, pojawia się panel podzielony na siedem przejrzyście ułożonych kategorii. Dzięki nim możemy kontrolować podległe nam tereny, inwestować w technologie czy zarządzać armią. Tutaj znalazłem informacje o prestiżu mojego państwa, stosunkach z innymi podmiotami prawa międzynarodowego. Dwie zakładki szczególnie mnie zaintrygowały. Pierwsza z nich poświęcona jest doradcom specjalizującym się w dwunastu dziedzinach. Przeglądając dostępne oferty, bez namysłu wybrałem Mikołaja Kopernika, którego rady znacznie wpływają na wzrost stabilności państwa. Przyda się w przypadku wojny.

reklama
Lublin na zachód od Krakowa?

Druga zawiera prezentujące się niezwykle ciekawie doktryny narodowe. Mamy tutaj m.in. takie idee, jak „wyprawa do Nowego Świata”, która jest zdolna przemienić kraj w potęgę kolonialną. Z kolei, wybierając doktrynę „Bóg tak chce!”, automatycznie otrzymujemy permanentny casus belli (łac. powód wypowiedzenia wojny) przeciwko państwom o innej wierze. Żonglowanie ideami daje dużo frajdy, ale trzeba to robić umiejętnie, o czym przekonałem się na własnej skórze. Otóż po próbie zmiany jednej na drugą współczynnik stabilności mojego państwa spadł do -3, a poddani ogłosili bunt.

A co na to NATO?

Gdy już poznałem ogólną sytuację mojego królestwa, postanowiłem zabrać się za rozbudowę poszczególnych prowincji i rozwój potencjału militarnego. W każdej prowincji szczegółowo podano informacje o populacji, podatkach, zadowoleniu, kulturze i wyznawanej przez mieszkańców religii. Mamy również ikonki odpowiadające za powstawanie budowli oraz siły lądowe i morskie. Samych budowli jest sporo, ale na początku na wiele nie możemy sobie pozwolić. Tutaj odgrywają rolę dwa czynniki: poziom technologiczny i zasobność skarbca.

Świętopietrze ulatuje do nieba

Choć nasza armia była silna, zdecydowałem się opłacić najemników. Nie musiałem czekać aż oddział się sformuje, co bardzo przydaje się w sytuacjach kryzysowych. Mile zaskoczyło mnie to, że wśród oddziałów znajdują się jednostki narodowe charakterystyczne dla danego państwa. Po kilkudziesięciu latach mogłem cieszyć się, że w skład mojej armii wchodzi husaria.

O interfejsie i wszelkich opcjach z nim zawartych można pisać i pisać. Wydawałoby się, że w tym gąszczu łatwo się pogubić, ale wcale tak nie jest. Wbrew pozorom całość obsługi jest prosta, wytrawni stratedzy mogą nawet dojść do wniosku, że zbyt prosta.

Odkrywamy… białe plamy

Jak nie popełnić międzynarodowego faux pas — czyli sztuka dyplomacji.

Gdy już jako tako ogarnąłem sytuację wewnętrzną, rozesłałem kupców do ośrodków handlowych i rozbudowałem armię, postanowiłem poznać bliżej sąsiadów. Swoją karierę dyplomatyczną rozpocząłem od… małej wojenki. Nie czekając na złożenie hołdu lennego przez Prusy, zapragnąłem je sobie przywłaszczyć. Okazało się to dużym błędem. Nie dość, że spadły współczynniki stabilności i prestiżu, to jeszcze do wojny przyłączyli się sojusznicy Prus i zaczęli szarpać moje granice. Musiałem zahamować swoje zapędy imperialistyczne i szukać pokojowego rozwiązania sporu.

reklama
Kalwinizm czy luteranizm…tylko co na to PiS?

Dlatego przeszedłem do subtelniejszych metod dyplomacji, których trzecia Europa oferuje multum. Od mariaży, sojuszy, umów handlowych po wasalizację, aneksję czy pogróżki. Tym razem obrałem sobie za cel spowinowacenie z największymi państwami Europy Zachodniej. Wiadomo, od łoża do aneksji droga już krótka. Jednak jak się szybko przekonałem, nie wszyscy tolerują tego typu zagrywki...

Jeżeli któraś z powyższych opcji przestanie wystarczać, zawsze można posłużyć się wywiadem: podburzyć do buntu, przekupić żołnierzy czy infiltrować wrogą agenturę.

Armia nasza jest… olbrzymia

Nie tylko graficzne poruszenie...

Oprawa graficzna na długo przed premierą wzbudziła niemałe poruszenie. Gracze przyzwyczajeni do dwuwymiarowego widoku charakterystycznego dla produkcji spod znaku EU, zgodnie stwierdzili, że przeniesienie rozgrywki w trzeci wymiar pozbawi grę klimatu. Czy tak się rzeczywiście stało? Nie wydaje mi się. Do nowego widoku można się przyzwyczaić, mimo iż grafika nie rzuca na kolana. W moim odczuciu nie psuje on przyjemności z rozgrywki, choć na początku trochę irytuje, a przy maksymalnym zbliżeniu animacje np. jednostek rażą swoją topornością.

Kolejny ślub w rodzinie

Niestety, trzecia część gry jest... stosunkowo łatwa. Na niewysoki, w porównaniu z poprzednimi częściami gry, poziom trudności i słabe zbalansowanie rozgrywki (bardzo duża rola handlu i kolonizacji) narzekają zwłaszcza doświadczeni gracze. Szkoda też, że zrezygnowano z usług historycznych monarchów (wyjątkiem jest sytuacja na starcie). Wprowadzona możliwość dziedziczenia państw prowadzi czasem do kuriozalnych sytuacji w grze, na przykład król Anglii dziedziczy Szwecję i włącza ją bezpośrednio do swego władztwa. Miejmy nadzieję, że kolejne patche poprawią te niedogodności.

reklama

Uwaga! Silnie uzależnia!

Może i Europa Universalis III nie zasługuje na miano strategii wszechczasów, ale jest z pewnością grą wyjątkową. Z jednej strony dość skomplikowaną z naprawdę wieloma opcjami, z drugiej przejrzystą i wygodną w obsłudze. Jeżeli spróbujesz, przekonasz się, że gra jest warta świeczki. Ostrzegam: EU III silnie uzależnia i może spowodować nadszarpnięcie wszelkich więzi społecznych!

Ścigamy się do tej wyspy i z powrotem
*******

Kilka słów komentarza:

Będąc weteranem gier Paradoxu, w trzecią część Europy Universalis... nie zagrałem. Powód był prozaiczny — zbyt wysokie wymagania sprzętowe. Niezbędne minimum to procesor 1,9 GHz, 512 MB pamięci (rekomendowane 1 GB) i karta graficzna z pamięcią 128 megabajtów. Choć na szczęście ostatnio wydany patch trochę te wymagania obniżył. Czy przeciętny polski fan poprzednich wersji Europy Universalis dysponuje takim sprzętem? Wielu zniechęciła również wysoka cena gry sięgająca 130 zł. A to właśnie gracze byli i są społecznością nieustannie udoskonalającą Europę Universalis o nowe scenariusze, tryby rozgrywki, promującą tytuł wśród innych. Robią dużo, aby uczynić EU jak najbardziej zgodną z realiami, a wszelkie niedoróbki poprawić. Dla wielu z nich to właśnie ta gra stała się przyczyną zainteresowania historią. Ciekawostką jest fakt, że propozycja założenia „Histmaga” i koncepcja tego pisma pojawiła się właśnie na forum dyskusyjnym poświęconym pierwszej części Europy Universalis. Czy może być większa zachęta do zainteresowania się tym tytułem?

Waszej szczególnej uwadze polecamy ogłoszony w tym wydaniu „Histmag.org” konkurs, w którym możecie wygrać trzy egzemplarze tej gry. Zachęcamy Was również do dyskusji na naszym forum dyskusyjnym

Michał Świgoń

redaktor naczelny

Jeśli spodobał Ci się powyższy tekst, weź udział w naszej akcji, wesprzyj autora i zagłosuj na niego w plebiscycie na najlepszy artykuł lutego! Głosowanie trwa do 13 marca 2007 roku.

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Machura
Absolwent politologii na Uniwersytecie Śląskim.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone