Eugeniusz Górski – „Idea Europy i myśl współczesna w Hiszpanii” – recenzja i ocena
Nie lada bowiem wyzwaniem było wytłumaczenie wszystkich paradoksów związanych z dziejami tego kraju i wskazanie mu drogi. A owych paradoksów naliczyć można całkiem sporo: leżąc na obrzeżach Europy, Hiszpania panowała nad olbrzymim imperium. Będąc blisko hegemonii za Karola V, później popadła w izolację od nowych prądów intelektualnych, a struktura imperium okazała się w dużym stopniu niekorzystna dla metropolii. Utrata jego resztek w 1898 zmobilizowała siły duchowe narodu (czy też narodów), który wypluł kilka pereł w rodzaju wspomnianych wyżej autorów „Buntu mas” i „Agonii chrystianizmu”. Praca Górskiego ułatwia rozeznanie się w owych nurtach historii idei, sporach między tymi, którzy chcieli więcej europejskiego ducha w Hiszpanii lub hiszpańskiego w Europie. Żałować można, iż stosunkowo mało miejsca poświęca niekompatybilności społecznych warunków panujących w zacofanym gospodarczo i edukacyjnie kraju z aspiracjami intelektualistów i przywódców ruchów społecznych. Niezgodność ambicji z rzeczywistością społeczną prowadziła czasem hiszpańskich myślicieli do różnych mętnych wniosków.
W drugiej części książki Górski odmalowuje panoramę współczesnej filozofii hiszpańskiej, przede wszystkim w wydaniu postmodernistycznym – szkoda, iż niemal nie poświęca uwagi refleksji konserwatywnej. A jeśli już, to w kontekście lewicowych filozofów, zbliżających się nieco do stanowiska prawicy.
Autor często zestawia Hiszpanię z Polską, co momentami jest specyficzne. Rozumiem, że można Kaczyńskiego nie lubić, ale czy naprawdę trzeba pisać, iż jego populizm prowadził do „podjęcia autorytarno-konserwatywnej, ostatecznie nieudanej próby ustanowienia nowego prawa i sprawiedliwości”? Również mówienie o prześladowaniu byłych pracowników bezpieki czy polskich żołnierzy Brygad Międzynarodowych wydaje się grubą przesadą, bo w przypadku pierwszych sam autor wspomina, iż chodziło tylko o odebranie przywilejów emerytalnych. Zaś co do członków Brygad Międzynarodowych, dyskusja dotyczyła statusu kombatanta – czy jest sens pozbawiać go kilku wiekowych ludzi, to inna sprawa. Ale czy to prześladowanie? Nazywanie zaś stalinowskiej Polski krajem „komunoklerykalnym” jest już wręcz niesmaczne. Wypadałoby też wyjaśnić, w jaki niby sposób w latach dziewięćdziesiątych i późniejszych podejmowano represje nawet w stosunku do tych autorów, którzy pisali w sposób obiektywny o historii antyklerykalizmu w Hiszpanii lub cytowali hiszpańskich socjalistów dla celów naukowych.
Jednak mimo wspomnianej tendencyjności i specyficznych szarż ideowych, książkę należy uznać za bardzo przydatną, zwłaszcza, że porusza tematy mało obecne w polskiej literaturze.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska