Eric Hobsbawm – „Jak zmienić świat. Marks i marksizm 1840–2011” – recenzja i ocena
Zawsze otwarcie mówiący o swojej lewicowości, nie unikający ostrych i jaskrawych sądów: zarówno dotyczących przeszłości, jak i teraźniejszości. Doceniany jednak także przez ideowych przeciwników. Można o nim pisać jako o historyku klasy robotniczej od końca XVIII wieku, o historyku idei, a także badaczu nowożytnej i najnowszej historii politycznej oraz historii gospodarczej. Także przebogate losy jego życia dałoby się rozdzielić między kilku badaczy. Zmarły niemal rok temu Eric Hobsbawm pozostawił po sobie ogromny dorobek. Powszechnie uważany był za mistrza pióra.
Największym jego dziełem, które można by najpewniej nazwać jego opus vitae, były cztery tomy (powstałe na przestrzeni lat trzydziestu) syntezy dziejów nowoczesności: „The Age of Revolution”, „The Age of Capital”, „The Age of Empire” oraz – nieco odbiegająca sposobem ujęcia – „Age of Extremes”. Jedynie ta ostatnia, notabene zdecydowanie najgłośniejsza, została do tej pory wydana w polskim przekładzie („Wiek skrajności: spojrzenie na krótkie dwudzieste stulecie”). Polskiemu czytelnikowi znana jest także praca E. J. Hobsbawma „Narody i nacjonalizm po 1780 roku: program, mit, rzeczywistość” oraz współredagowana przez niego książka pt. „Tradycja wynaleziona”. Niestety niewiele więcej z tego wielkiego dorobku dostępne jest w Polsce. Tym większe podziękowania należą się więc Wydawnictwu Krytyki Politycznej, że tłumaczenia doczekała się ostatnia książka Hobsbawma, opublikowana w 2011 roku, zatytułowana „Jak zmienić świat. Marks i marksizm 1840–2011”.
Szczególnie w naszej części Europy, po przejściu doświadczeń XX-wiecznych totalitaryzmów, nazwisko Karola Marksa nie kojarzy się pozytywnie. Ukuliśmy specyficzne i niezwykle szerokie (a przez to mylące) znaczenie przymiotnika „marksistowski”. W zasadzie określa on wszystko, co ideologiczne w państwie komunistycznym. Może więc zaskakiwać, że w tym samym czasie, lecz gdzie indziej, za „żelazną kurtyną”, marksizm kojarzył się głównie z Marksem i filozofami kontynuującymi jego myśl. I że można było inspirować się ich twórczością w sposób absolutnie dowolny, nieskrępowanie, wybiórczo prowadząc badania na gruncie nauk społecznych, w tym historii. Co więcej – nie łączyło się to często z wyraźnymi deklaracjami politycznymi i obowiązkiem przynależności partyjnej.
Eric Hobsbawm był na tym tle uczonym wyjątkowym. Był nie tylko historykiem marksistowskim, ale również badaczem Marksowskich idei. Był również członkiem brytyjskiej partii komunistycznej, także po rozpadzie Związku Radzieckiego otwarcie deklarującym się po stronie komunizmu. „Ukąszenie heglowskie” dotknęło rzeszę uczonych, artystów, intelektualistów. Na ogół jednak przechodzili oni drogę od fascynacji do negacji marksizmu. Przykładem może być François Furet, który ze swoim romansem z ideą komunistyczną rozliczył się w pracy „Przeszłość pewnego złudzenia”. Wiele przypadków przejścia od fascynacji do rozczarowania marksizmem znajdziemy na gruncie polskiej nauki wśród uczonych pokolenia Hobsbawma i Fureta. Dość wspomnieć Leszka Kołakowskiego. Ale trudno znaleźć uczonego równie co Eric Hobsbawm konsekwentnego w swoich przekonaniach, a jednocześnie nie tracącego z oczu zmieniającego się świata. Jest ostatnią osobą, której można odmówić zmysłu bystrej obserwacji, lecz jego uparte trwanie na stanowisku marksizmu w wymiarze zarówno metodologicznym, ideologicznym, jak i politycznym nierzadko może budzić głębokie zdziwienie – zwłaszcza w momentach tak przełomowych jak rok 1968 czy 1989. Koniec końców dwadzieścia lat po rozpadzie Związku Radzieckiego, w czasach rosnącej niepewności, przesłanie Hobsbawma okazuje się być bardziej przekonujące. Wyraża je w kilku miejscach:
Liberalizm ekonomiczny i polityczny, w pojedynkę lub razem, nie mogą stanowić rozwiązania problemów XXI wieku. Znów nadszedł czas, by potraktować Marksa poważnie (s. 450).
Nie możemy przewidzieć rozwiązań problemów, przed jakimi stanie świat w XXI wieku, jeśli jednak nasze wysiłki mają mieć szanse powodzenia, ludzie muszą zadać sobie pytania, które stawiał Marks, nawet jeśli nie chcą przyjąć odpowiedzi udzielanych przez różnych jego uczniów (s. 20).
Ktoś może spytać, czy Eric Hobsbawm – członek partii komunistycznej, zaangażowany przez całe życie na rzecz idei, z której na jego oczach wynikło tyle zła, ktoś, kto przecież dał się zaślepić złudzeniom bardziej niż jego koledzy z tego samego kręgu – ma prawo dziś występować jako nauczyciel myśli Karola Marksa? Jego konsekwencja może być w równym stopniu przywoływana tu jako „za” i „przeciw”. Sądzę, iż można założyć, że te doświadczenia sprzyjały jednak rozumieniu. O tym świadczą kolejne artykuły z książki „Jak zmienić świat. Marks i marksizm 1840–2011”.
Zebrane w niniejszym tomie teksty powstały w latach 1956–2011. I w związku z tym czytelnik może odczuć jeden poważny brak omawianej książki. Nie zawiera ona osobnej noty edytorskiej, w której opisanoby, kiedy zebrane tu teksty powstały oraz kiedy i gdzie po raz pierwszy były publikowane. Wydaje się to być istotnym kontekstem pozwalającym lepiej je zrozumieć. Brak ten niwelować może treść każdego tekstu, autor bowiem, nawiązując nierzadko (ale nie zawsze) do jakichś aktualnych zdarzeń, przynajmniej w pewnym stopniu sugeruje moment jego powstania. W kilku przypadkach znajdziemy też odpowiedni przypis wskazujący na źródło wcześniejszej publikacji danego tekstu.
„Jak zmienić świat” składa się dwóch części. Pierwsza poświęcona jest twórcom idei – Karolowi Marksowi i Fryderykowi Engelsowi. Otwiera ją znakomity esej zatytułowany „Marks dziś”. Eric Hobsbawm wskazuje w nim przede wszystkim to, co legitymizuje wartość całej książki: dlaczego właśnie teraz warto bliżej zapoznać się z analizami Karola Marksa. Lecz tekst ten jest nie tyle o autorze „Kapitału”, co o naszych czasach. Ponadto znajdziemy tu między innymi artykuł poświęcony socjalizmowi przedmarksowskiemu, a więc ideom, które stanowiły zalążki tych koncepcji, które potem rozwinęli Marks i Engels i które nie zniknęły wraz z powstaniem marksizmu, lecz funkcjonowały jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Inny z tekstów włączonych do tej części szeroko analizuje poglądy polityczne twórców marksizmu. W osobnych artykułach omawia również Hobsbawm ważniejsze i ciekawsze dzieła Marksa. Należy do nich nowe (z 1998 roku), krytyczne odczytanie „Manifestu komunistycznego”. Podkreśla trafność zawartych w nim diagnoz Marksa i Engelsa, ale jednocześnie wskazuje na błędne prognozy. Pisze między innymi:
Jeśli jednak musi nas dzisiaj uderzać przenikliwość zawartej w „Manifeście” wizji odległej przyszłości całkowicie zglobalizowanego kapitalizmu, równie uderzająca jest porażka innego z zawartych w tym tekście przewidywań. Obecnie jest oczywiste, że burżuazja nie wytworzyła „przede wszystkim swoich własnych grabarzy” w postaci proletariatu. „Jej zagłada i zwycięstwo proletariatu” nie okazały się „jednakowo nieuniknione” (s. 126).
Na szczególną uwagę zasługuje niedługi tekst poświęcony „Grundrisse” Karola Marksa, jednemu z późniejszych jego dzieł, które stosunkowo długo nie było znane, a gdy w końcu zostało opublikowane w latach trzydziestych XX wieku w Związku Radzieckim, okoliczności negatywnie wpływały na jego recepcję. W Polsce tekst ukazał się dopiero w latach osiemdziesiątych. Hobsbawm postuluje głębszą analizę „Grundrisse” z perspektywy XXI wieku i podkreśla jego znaczenie:
[Grundrisse] Zawiera analizy i spostrzeżenia (na przykład na temat technologii) przenoszące Marksowskie ujęcie kapitalizmu daleko poza wiek XIX w epokę społeczeństwa, w którym produkcja nie wymaga już masowych nakładów pracy, w epokę automatyzacji, możliwości odpoczynku i przekształceń form alienacji, jakie w tych warunkach zachodzą (s. 140).
Swego rodzaju klamrą i podsumowaniem tej części jest artykuł pt. „Losy pism Marksa i Engelsa”.
Druga część podejmuje różne wątki rozwoju idei, przede wszystkim zaś jej recepcję w myśli europejskiej XX wieku. Zebrane tu teksty układają się w niemal syntetyczną całość, tworząc historię funkcjonowania marksizmu w różnych kontekstach, praktycznie od momentu jego uformowania. Otwierający drugą część tekst pt. „Dr Marks i krytycy wiktoriańscy” mówi nie tyle o tym, jak myśl autorów „Manifestu komunistycznego” zmieniała świat, lecz o tym, jak postrzegana była przez współczesnych im filozofów angielskich. W kolejnych tekstach charakteryzuje znaczenie marksizmu dla życia politycznego, naukowego, kulturalnego w różnych częściach Europy i poza nią. Szczególną uwagę koncentruje na życiu intelektualnym Starego Kontynentu. W teście pt. „W epoce antyfaszyzmu: 1929–1945” ukazuje wybory intelektualistów, którzy zafascynowani ideą przechodzili na stanowisko marksistowskie. Tu rozważania Hobsbawma są o tyle interesujące, że rodzą wiele skojarzeń z jego własną biografią i jego osobistymi wyborami. Warto w tym miejscu odesłać czytelników do jego autobiograficznej opowieści „Interesting Times” (oby jak najszybciej została wydana w Polsce!). W kolejny tekstach charakteryzuje Hobsbawm wpływy marksizmu do końca XX wieku, choć przedostatni rozdział pt. „Marksizm w odwrocie 1983–2000” poświęca na omawianie przyczyn osłabienia znaczenia myśli Marksa we współczesnym świecie. Rozważania jednak kończy optymistyczną konkluzją:
W końcu jednak miał nastąpić nieco nieoczekiwany powrót Marksa w świecie, gdzie kapitalizmowi przypomniano, że jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania nie ze względu na groźbę rewolucji społecznej, lecz z uwagi na samą naturę jego nieskrępowanych globalnych działań, w odniesieniu do których Karol Marks dostarczył o wiele trafniejszych wskazówek niż osoby wierzące w racjonalny wybór i samokorygujące się mechanizmy wolnego rynku (s. 430).
W niniejszej części wyróżniają się jednak dwa teksty poświęcone Antonio Gramsciemu i recepcji jego poglądów. Odzwierciedlają one w jakimś stopniu fascynację Hobsbawma włoskim ruchem komunistycznym, czemu wyraz dawał między innymi w swojej autobiografii.
Eric Hobsbawm należał do grona tych najwybitniejszych historyków, którzy – zajmując się przeszłością – zawsze myśleli o przyszłości. Niniejsza książka jest tego znakomitym przykładem, choć autor nie mógł przewidzieć, że wiele z tych studiów i esejów w niej zebranych stanie się tak bardzo aktualnych i inspirujących w XXI wieku. Jest to książka, która w dużej mierze jest po prostu wykładem o aktualności Marksa i jego poglądów. I głównie z tego względu jest to dziś lektura zdecydowanie obowiązkowa.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska