Emma Craigie – „Czekoladowy tort z Hitlerem. Tajny dziennik Helgi Goebbels” – recenzja i ocena
Emma Craigie, znana polskim czytelnikom jako współautorka książki Ostatni dzień Hitlera, pokusiła się o przeprowadzenie ciekawego eksperymentu. Jak mogłyby wyglądać ostatnie dni w bunkrze pod Kancelarią Rzeszy, gdyby oddać głos nastolatce? Jedynymi nieletnimi, którzy w tym czasie znajdowali się w ostatnim bastionie wodza Tysiącletniej Rzeszy były dzieci Josepha i Magdy Goebbelsów. Tym samym ich najstarsza córka stała się autorką tajnego dziennika.
Czekoladowy tort z Hitlerem jest bardzo ciekawie skonstruowany. Na każdy dzień opisu atmosfery panującej w bunkrze przypada jedno wspomnienie z lat 1936-1945. Wbrew pozorom, Helga bardzo dużo rozumie ze zmian, jakie zachodzą w jej otoczeniu. Wyczuwa konflikty w swoim bezpośrednim otoczeniu, zarówno te pomiędzy rodzicami czy babcią ze strony matki, jak i w otoczeniu Hitlera. Doskonałym przykładem jest tutaj stosunek do Hermanna Göringa i jego wystawnego stylu życia.
Jeśli chodzi o bezpośrednie relacje z bunkra, to oddają one poczucie nieuchronnej klęski. Zapewnienia dorosłych o rychłym zwycięstwie nie przekonują nikogo, nawet dwunastolatki. Tylko dużo młodsze dzieci są w stanie zachować wiarę w ostateczne zwycięstwo. To odczucie jest współmierne do odczuć większości berlińczyków w tym okresie. Armia Czerwona nieuchronnie zajmuje coraz większe połacie miasta, a fanatyczny opór gaśnie. Większości obrońców idzie już jedynie o przeżycie.
Choć Emma Craige stworzyła fikcję literacką opartą o prawdziwe wydarzenia, to jednak rzekomy tajny dziennik Helgi Goebbels przeraża i zachwyca równocześnie. Świadomość losu jakie czeka dzieci w bunkrze Hitlera, nieustanna nadzieja, że ktoś je z zabierze z tego przedsionka śmierci zdecydowanie porusza. Tak samo jak zestawienie wspomnień czasu wielkości i klęski Tysiącletniej Rzeszy. Nieuchronność zwycięstwa Armii Czerwonej pozostawała nawet w umyśle dwunastolatki. Jedno jest tylko pewne: nie przypuszczała, że śmierć nadejdzie z rąk matki.
Zapewne inspiracją do takiego właśnie ujęcia końca III Rzeszy było badanie zwłok dzieci Goebbelsów. Tylko twarz Helgi wykazywała ślady użycia przemocy, jakby dziewczynkę zmuszono do przełknięcia trucizny. Być może rzeczywiście tylko ona, z całego rodzeństwa, zdawała sobie sprawę z zamiarów dorosłych. Tak samo mógł wyglądać jej ogląd nadciągającego kresu panowania nazistów. Choć bunkier dawał złudne poczucie bezpieczeństwa, to jednak huk dział zamiast się od niego oddalać, coraz bardziej się przybliżał.
Craigie nie stara się na siłę naśladować infantylnego stylu dwunastolatki. Dziennik napisany jest rzeczowo, a niepokój przed nieznanym, ale wyczuwalnym zagrożeniem przystaje wręcz do osoby dorosłej. Jednak takie prowadzenie narracji nie razi. Wszak w czasie wojny dzieci dużo szybciej dojrzewały pod względem emocjonalnym. „Dorosłość” stylu narracyjnego wpływa zresztą na lepszy odbiór tekstu, bowiem książkę czyta się naprawdę dobrze.
Fikcyjne dzienniki do tej pory nie zachwycały. Zawierały więcej wyobrażeń i „internetowej” wiedzy niż faktów. Recenzowana pozycja jest pod tym względem na dużo wyższym poziomie. Czekoladowy tort z Hitlerem. Tajny dziennik Helgi Goebbels zdecydowanie warto przeczytać.