Elżbieta Cherezińska – „Legion” – recenzja i ocena
Biorąc pod uwagę, jak długie i ciekawe mamy dzieje, można by się spodziewać przynajmniej kilku tytułów z gatunku powieści historycznych rocznie. Tak tymczasem nie jest. Dziesiątki wydarzeń z naszej historii czekają wciąż na przedstawienie w formie fabularyzowanej, będąc gotowymi scenariuszami powieści sensacyjnych, szpiegowskich, wojennych lub thrillerów politycznych. Tylko brać. Do tych dość nielicznych autorów, którzy się za nie wzięli, należy Elżbieta Cherezińska.
„Legion” nie jest jej pierwszą powieścią historyczną. Z wykształcenia teatrolog, ma już na swoim koncie kilka pozycji, związanych zarówno z historią świata (cykl Północna droga), jak i Polski ([Gra w kości], [Korona śniegu i krwi]). Dotychczasowa jej twórczość trzymała się jednak wczesnego i pełnego średniowiecza, w „Legionie” jednak, po raz drugi po Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum, bierze się za II wojnę światową. Z jakim efektem?
Według zapowiedzi książka ta jest opowieścią o losach żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej. Cóż, to nie jest do końca prawda, Brygada bowiem pojawia się na chwilę przed samym końcem. Większa część poświęcona jest żołnierzom NSZ, walczącym w Kieleckiem i okolicznych regionach. Z perspektywy kilkorga bohaterów poznajemy losy zarówno samego oddziału, jak i innych formacji walczących razem z nimi (lub przeciwko nim) oraz wydarzeń, które zmieniały tory wojny i odbijały się, w efekcie, na losach bohaterów. Opowieść zaczyna się jeszcze w 1939 roku, kiedy poznajemy naszych bohaterów, kończy zaś spotkaniem z oddziałami 3 Armii gen. Pattona w Czechach.
Książka zasadniczo nie ma czegoś, co można by nazwać klasyczną fabułą. Opisuje po prostu życie i działania podejmowane przez żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych w czasie wojny. Opowieść jednak poprowadzona jest tak wartko i sprawnie, że próby umieszczenia dziejów NSZ na tle jakiejś fabuły tylko by zaszkodziły jednemu i drugiemu. Cherezińska wybrała tu formę prostszą – i bardzo dobrze. Dzięki temu z przyjemnością po prostu chłoniemy historię żołnierzy NSZ. Można by tu zarzucić autorce pójście na skróty, byłoby to jednak nieuczciwe. Wybrana przez nią metoda jest może niezbyt klasyczna, ale sprawdza się świetnie.
Skoro nie ma fabuły, która by nas przykuła, potrzebny jest dobry język, który zachęci nas do lektury. I nie rozczarowujemy się, jest świetny. Wartki, wciągający, miejscami kpiarski, dzięki czemu będziemy mieli kilka okazji, by się uśmiechnąć. Dobrze dopasowany do przedstawianych wydarzeń. Cherezińska świetnie trzyma nas w napięciu tam, gdzie to potrzebne, później zaś daje nam chwilę wytchnąć, wplatając w narrację humorystyczne akcenty lub po prostu nieco zwalniając.
Ciekawym zabiegiem są również porozrzucane po książce krótkie notki biograficzne. Kiedy wprowadzona jest nowa postać lub pojawia się na powrót jakaś, której już dłuższy czas nie widzieliśmy, autorka przerywa na chwilkę narrację krótką, kilkuzdaniową notatką na jej temat Przypomina to zabieg znany z niektórych filmów, gdy podczas stopklatki wyświetlany był napis prezentujący daną postać, po czym napis znikał, a akcja ruszała. W „Legionie” ten sposób działa piekielnie dobrze! Świetnie się komponuje z powieścią, z drugiej zaś strony pozwala nam szybko i łatwo uporządkować bohaterów. Duży plus.
Postaci w większości bazują na rzeczywistych bohaterach, są przedstawione pełnokrwiście i starannie. Nie są może wielowymiarowe, nie ma sensu także oczekiwać jakiejś specjalnej ich głębi, nie jest ona jednak potrzebna. Nie odczuwamy ani razu jakiegoś braku w ich kreacjach, mają wszystko, czego im trzeba. Te, które można uznać za pierwszoplanowe, jak Jaxa czy Zub-Zdanowicz, nie przytłaczają pozostałych. Dopóki będziemy odbierać książkę jako poświęconą „żołnierzom NSZ”, bohaterowie będą nam pasować. W innym wypadku będziemy rozczarowani faktem ich zerowej charakterystyczności. Wyjątkiem jest rozcięta brew Zub-Zdanowicza, zastępująca charakter. Nieco mało.
Brakuje też nieco trochę brudu i zimna. Książka poświęcona jest przecież partyzantom, życie w lesie nie należało ani do łatwych, ani do przyjemnych. Chwilami książka jest zbyt „czysta”, jakby okrojona z mniej wzniosłych aspektów walki o wolną Polskę. Autorzy często o tym zapominają, o ile jednak zazwyczaj człowiek nie zdąży tego zauważyć, to w pozycji liczącej 800 stron można by już oczekiwać kilku wzmianek o trudnościach życia obozowego.
Końcową kwestią są sami Żołnierze Wyklęci. W dobie robienia z nich faszystów, morderców i antysemitów z jednej strony, z drugiej zaś postaci wartych natychmiastowej kanonizacji, autorka wybrała trzecią drogę. Pisze normalnie, bez upiększania ani potępiania. Dzięki temu do postaci zarysowanych raczej schematycznie zaczynamy żywić cieplejsze uczucia i czekamy na to, co będzie dalej.
„Legion” reklamowano jako polską odpowiedź na „Bękarty wojny” lub „Złoto dla zuchwałych”. To bzdura, nie jest nią. Jest to powieść dobrze skonstruowana, świetnie opowiedziana, trzyma w napięciu i chcemy poświęcać dla niej czas. Dotyczy wydarzeń często pomijanych, które są elementem naszej historii, przypomina je i dzięki swej formie przywraca powszechnej świadomości. Jest to więc zarówno dobra literatura historyczna, jak i świetna powieść sensacyjna. Gorąco polecam!
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska