Edward Rutherfurd – „Rosja”– recenzja i ocena
Rosja – tam, gdzie równina staje się bezkresna.
Rosja – tam, gdzie wschód styka się z zachodem.
(E. Rutherfurd, Rosja, s. 22.)
Gdy przywołać w myśli Rosję, przed oczami wyobraźni stają wielkie nazwiska ze świata literatury i sztuki. Od Tołstoja, Puszkina, Gogola, Turgieniewa, po Czajkowskiego, Borodina, Gorkiego, Nurejewa. Lista jest długa, trudno byłoby ją skończyć. Ale Rosja to jednocześnie wielka geograficzna przestrzeń, polityczne i ekonomiczne batalie, rozgrywające się na bezkresach tej ziemi. Edward Rutherfurd wykorzysta tę przestrzeń, by opowiedzieć nam niezwykłą historię.
Od czasów rzymskich aż po upadek żelaznej kurtyny, śledzimy potomków dwóch rodzin. Bohaterowie to mężczyźni i kobiety, mający swoje słabości i mocne strony, swoje nadzieje i lęki. Ich uczucia zależą w dużej mierze od tego, kto ma aktualnie absolutną władzę nad niespokojnym krajem. Autor precyzyjnie umieszcza w fabule historyczne szczegóły, które dostarczają niezbędnego kontekstu. Bo książka Rutherfurd to wcale nie czysto historyczne wywody o charakterze wykładu, ale umiejętne wprowadzenie w świat dat i miejsc. Powieściowa perspektywa znakomicie ułatwia zrozumienie realiów ówczesnego świata.
Całość to misterna układanka motywów. Autor sięgnął głęboko do folkloru i literatury rosyjskiej, do etnografii, i z niezwykłym wyczuciem przemyca elementy kultury. Są tu wątki tradycyjnych pieśni, wierzeń, obrzędów, z którymi obcują bohaterowie. Jego opisy bitew, politycznych machinacji i codziennego życia są nie mniej ekscytujące. Co ważne, złożone sprawy religijne, polityczne i filozoficzne potrafi uprzystępnić, nie upraszczając ich wcale.
Każdy z rozdziałów stanowi odrębną, małą skarbnicę wiedzy i literackiego kunsztu. Otrzymujemy dwanaście takich „szkatułek”, tworzących spójną całość. Otwierającym podróż po Rosji jest rozdział W lesie i stepie, opowieść o narodzinach państwa przedstawiona oczami młodej kobiety, Lebiedzi z ludu Mordwinów. „Był rok 180, choć właściwie ta data jeszcze nie istniała. Dopiero przyszłość miała wprowadzić taką miarę czasu, wówczas kalendarz chrześcijański nie był jeszcze w użyciu”. Tatarzy to z kolei mroczna historia osadzona w XIII wieku, podczas krwawych najazdów. Rutherfurd nie boi się prezentować śmiałych, wręcz szokujących elementów – rozdział ten nie będzie łatwy dla wrażliwych czytelników.
Dalej podążymy w podróż ku czasom Iwana Groźnego, kiedy Moskwa stała się sercem i klejnotem Rosji. Wydarzenia te obserwujemy przez pryzmat tragicznej relacji pomiędzy Borisem i Eleną, którzy robią wszystko, by zniszczyć się nawzajem. Z kolei w Kozaku otrzymujemy porządną dawkę dobrze znanych historycznych treści. Być może zresztą to najlepszy moment w tej książce. Wspaniała podróż po życiu Kozaków, w burzliwej epoce rosyjskiej historii i wpływie, jakie wywarła nań Rzeczpospolita.
„Żeby zrozumieć Rosję, trzeba pamiętać, że w centrum wypadki następują po sobie szybko, pojawiają się nowe idee, ale w głębi kraju zmiany zachodzą bardzo powoli” – przypomina nam autor. Symbolami zmian będą też imiona wielkich władców, a jednocześnie tytuły kolejnych rozdziałów - Piotr i Katarzyna. Podróżujemy z Moskwy do Petersburga, tego chwalebnego, hipnotyzującego miasta i Złotego Wieku Rosji. Epoka, w której wszystko zakwitało za sprawą brutalnej siły carów i niewolniczej pracy chłopów.
Autor barwnie pokazuje ewolucję, jakiej doświadczyła Rosja w XIX wieku. Najprawdopodobniej był to decydujący okres w jej dziejach. Napoleon próbuje podbić Rosję, ale przegrywa. Samodzierżawie się umacnia, ale podmywa je wybuch wojny krymskiej. Rodzi się ideowy ferment, z którego wypączkują początki myśli komunistycznej. Poznajemy lata zwątpienia, kiedy ucisk jest podwójnie odczuwany wśród niższych klas, a wołania o zmianę zaczynają dochodzić do carskich komnat. Powolny upadek imperium był bolesnym procesem, ale u Rutherfurda jest to prawdziwie piękny upadek.
Im bliżej początków XX wieku, tym bardziej narracja nabiera przyspieszenia. Rewolucja rosyjska zostaje pokazana zdumiewająco skąpo, wręcz po macoszemu, zaś II wojnie światowej niemal w ogóle nie poświęca uwagi, by przejść do ostatniego rozdziału - codzienności w ZSRR do lat 90. I oto koniec.
Ta książka to soczysta, niezwykle dramatyczna powieść historyczna. Napisana z wielkim rozmachem i wiedzą, pełna głębokiej erudycji. Tak jak barwna jest Rosja, tak barwni są również bohaterowie Rutherfurda. Wojowniczy Alanowie, barbarzyńscy Tatarzy, nieokiełznani Kozacy, Żydzi, Ukraińcy, Biali i Czerwoni Rosjanie, mnisi, rewolucjoniści, chłopi, carowie, szlachta, oficerowie – poznajemy ich wszystkich. To pełen przekrój społeczny uwikłany w codzienność, odświętność, tradycję. Warto za bohaterami odbyć tę długą i podróż w czasie. To epicka uczta, która przypadnie do gustu tak wielbicielom dobrej literatury, jak i pasjonatom historii.