Dyskusja jest krokiem do przodu! Z dr. Janem Gancewskim o XVIII PZHP
Kamil Janicki: Dzisiaj dobiega końca XVIII Powszechny Zjazd Historyków Polskich. Jakie są wrażenia organizatorów? Czy zjazd okazał się sukcesem?
Jan Gancewski: Bardzo trudno organizatorom oceniać jak udał się zjazd. To powinni robić przede wszystkim uczestnicy. Co mogę powiedzieć? Był duży, był specyficzny, była piękna pogoda, moim zdaniem także wystąpienia były bardzo interesujące. Do tego setki, jak nie tysiące uczestniczących w poszczególnych punktach programu osób i prawie 400 referentów. Może to trochę taka megalomania, ale przecież mówimy o wielkim święcie historyków, organizowanym zaledwie raz na pięć lat. To święto jest bardzo ważną inicjatywą dla środowiska naukowego – istnieje konieczność spotykania się, wymieniania poglądów, weryfikowania tez, ustalania nowych kierunków badań itd. Pod tym względem zjazd na pewno był udany, ponieważ historycy mieli okazję się spotkać w liczbie niemożliwej gdziekolwiek indziej. Sama formuła zjazdu została ustalona tak, że wystąpienia były krótkie, 20-minutowe, natomiast więcej czasu przeznaczyliśmy, w odróżnieniu od poprzednich zjazdów, na dyskusje.
KJ: W udzielonym nam pół roku przed zjazdem wywiadzie prof. Krzysztof Mikulski, Prezes Zarządu Głównego PTH, zapowiadał, że organizatorzy spodziewają się około 3000 uczestników. Ile osób ostatecznie przybyło do Olsztyna? Podejrzewam, że nie znają Państwo jeszcze dokładnych liczb, ponieważ uczestnicy rejestrowali się do ostatniej chwili, ale w przybliżeniu o jakim rzędzie wielkości mówimy?
JG: Rzeczywiście nie do końca da się określić tę liczbę. Było ponad 1400 zarejestrowanych uczestników, z tym że bez rejestracji przybyło, z regionu i nie tylko, bardzo wielu nauczycieli. Szacujemy, że na wszystkich sesjach łącznie pojawiło się około 2500 osób.
KJ: To prawie tyle, ile zakładano. Czy z frekwencji są Państwo zadowoleni?
JG: W tej kwestii jak najbardziej tak. Odpowiednią frekwencję było widać zarówno na salach obrad poszczególnych paneli, jak również na towarzyszących zjazdowi targach książki humanistycznej.
KJ: Jednym z planów, jakie na pół roku przed zjazdem prof. Krzysztof Mikulski zarysowywał w wspomnianym już wywiadzie było dotarcie ze zjazdem do zwykłych historyków, nauczycieli, popularyzatorów historii. Jak to się udało, jakie w tej kwestii docierają do Państwa sygnały? Czy wystąpienia nie były zbyt hermetyczne, czy rzeczywiście na zjeździe mógł znaleźć coś dla siebie każdy?
JG: Formuła zjazdu, utrzymywana od wielu lat, może wydawać się skostniała, ale pamiętajmy że jest to zjazd specjalistyczny. Szczególnie pierwszy dzień, czyli 16 września, został poświęcony na sympozja specjalistyczne – już sama nazwa wskazuje, że jednak kierujemy obrady do osób, które w tym środowisku merytorycznym przebywają, orientują się. Dla zwykłego odbiorcy, który przyszedł na te sympozja zupełnie nieprzygotowany rzeczywiście mogły się one okazać niezrozumiałe. Ale przecież było też wiele punktów programu poświęconych np. sprawom dydaktycznym (w tym spotkanie z Panią minister Hall) czy metodyce. Nauczyciele z pewnością mogli znaleźć coś dla siebie i ich uczestnictwo, nie powiem że masowe, ale liczne, chyba potwierdza moje słowa.
KJ: Czy uważa Pan, że Zjazd będzie mieć jakiś znaczący wpływ na rozwój debaty publicznej? Poruszano na nim kilka ważnych, medialnych tematów: z jednej strony kwestię reformy programu nauczania, z drugiej np. wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika do historii. Czy uważa Pan, że któryś z tych kluczowych tematów udało się popchnąć do przodu, że zjazd jakoś przyczynił się do postępu w dyskusji?
JG: Sama dyskusja świadczy o tym, że mamy do czynienia z krokiem do przodu. Musimy jednak pamiętać, że nauki społeczne, w tym historia, nie są naukami laboratoryjnymi. Wiadomo, że rozwój odbywa się w nich w dłuższym czasie, że efekty można poznać dopiero po kilku latach. To co przyniósł zjazd z całą pewnością, to upowszechnienie formuły wspólnych projektów. I nie mówię tu tylko o podręczniku polsko-niemieckim, który akurat dotyczy naszego regionu, a w pracach nad nim uczestniczy Instytut Historii i Nauk Politycznych UWM, ale też o projektach polsko-litewskich, białoruskich, ukraińskich czy rosyjskich. Samo przybycie tylu gości zagranicznych na zjazd, prawie 250 osób z krajów od Francji po Chiny i od Szwecji po Turcję i Grecję, świadczy o tym, że jest zainteresowanie współpracą z polskim środowiskiem historycznym i realizacją dwustronnych projektów.
KJ: Jakie są planowane publikacje pozjazdowe i kiedy można się ich spodziewać?
JG: Zjazd jest finansowany w zróżnicowany sposób, tak za pośrednictwem grantów ministerialnych, jak i grantów wewnętrznych Polskiego Towarzystwa Historycznego, czy też pozyskiwanych ze środków innych towarzystw i fundacji. Tryb rozliczeń poszczególnych źródeł finansowania jest różny. Dotyczy to także środków na publikacje. Granty ministerialne są najczęściej trzyletnie, więc pewnie za rok czy dwa w ramach wielu grantów, związanych z szerszymi projektami PTH, będą się sukcesywnie ukazywać publikacje stanowiące pokłosie poszczególnych paneli, sympozjów i sesji. Część będzie wydawana już w tym roku, przede wszystkim z sympozjów w których uczestniczyła mniejsza liczba referentów – 4-5 osób. Te tomy mogą ukazać się szybciej, wymagają bowiem krótszych prac redakcyjnych. Organizatorzy planują też wydanie pamiętnika zjazdowego, który powinien się ukazać w przyszłym roku. To będzie jednak typowa pozycja omówieniowa, natomiast publikacje o charakterze bardziej specjalistycznym będą ukazywać się później, łącznie w ciągu 2-3 lat.
KJ: W tym roku na wręcz zaskakującą skalę zaangażowano w zjazd młodszych adeptów historii – studentów i doktorantów. Czy są Państwo zadowoleni z tego kroku i ze współpracy ze środowiskiem studenckim? Zarazem, jakie są plany Polskiego Towarzystwa Historycznego na przyszłość w dziedzinie współpracy z młodymi historykami?
JG: Rzeczywiście zjazd olsztyński pokazał, że rozwija się idea udziału młodych historyków w konferencjach naukowych. I doskonale, bo przecież musi następować wymiana pokoleń. Bardzo poważny udział studentów i doktorantów w zjeździe świadczy o tym, że ta wymiana nastąpi bez większych problemów. Należy jednak zaznaczyć, że to nie od obecnego zjazdu rozpoczęliśmy współpracę ze studentami i doktorantami – już na zjeździe krakowskim w 2004 roku był osobny panel, choć nie tak rozbudowany jak tym razem.
Współpraca z pewnością będzie się rozwijać i określiliśmy już, jako Polskie Towarzystwo Historyczne, możliwą formułę na przyszłość. Na posiedzeniu Zarządu Głównego 30 czerwca Towarzystwo zadeklarowało patronat nad kolejnymi zjazdami historyków studentów i doktorantów. Zresztą już ostatni, kwietniowy Ogólnopolski Zjazd Historyków Studentów odbył się we współpracy z PTH i skłonił Zarząd Towarzystwa do uznania studentów za równorzędnych partnerów.
Zobacz też
- Pozostałe materiały poświęcone XVIII Powszechnemu Zjazdowi Historyków Polskich
- Wywiady z innymi naukowcami:
- To jest wielkie święto historii! Rozmowa z prof. dr. hab. Krzysztofem Mikulskim
- Historia nie tylko tragiczna – wywiad z dr. Siarhiejem Tokciem
- Historia ma odpowiadać na pytania współczesności! – rozmowa z prof. dr. hab. Andrzejem Chwalbą
- Rosja jest biegunem pozbawionym magnetyzmu – wywiad z dr. Sławomirem Dębskim
- Każdy ma własną pamięć – wywiad z prof. Andrzejem Paczkowskim
- „Kiedy ja kończyłam szkołę to nie był problem...” – wywiad z minister edukacji Katarzyną Hall